Zapuszczone polskie podwórka, duchy i dziwna przyjaźń zawarta w jeszcze dziwniejszych okolicznościach. Jeżeli lubicie gatunkowe eksperymenty okraszone szorstkim poczuciem humoru i dawką popkulturowej nostalgii, to pisarz z Krakowa ma historyjkę dla Was.
W pewnej szkole na krakowskim Kazimierzu ginie woźny. To sprawa przykra i brutalna, szczególnie dla głównego bohatera – Kuby, który znalazł jego ciało. Teraz chłopak, piszący wiersze miłośnik książek i muzyki metalowej, widuje ducha starego mężczyzny. Jak się potem okazuje, nie tylko szkolny cieć powraca do świata żywych. I nie tylko Kuba ma pecha, że go widzi.
Ale właśnie przez tę zaczerpniętą z Szóstego zmysłu zdolność na drodze życiowej Kuby stanie Konrad — jeden z tych chłopców, którzy szukali słabszych od siebie, by uprzykrzyć im i tak trudne lata dorastania i nauki w publicznej szkole. Zaprzyjaźnić się ze swoim szkolnym prześladowcą i utrzymywać tę znajomość przez wiele lat? Dla niektórych, szczególnie doświadczonych w ten sposób w prawdziwym życiu, może to wydawać się fikcją jeszcze większą, niż widzenie zmarłych.
Chłopaki z Kazimierza
Powieść Tracę ciepło podzielona jest na trzy historie z życia Kuby. Główny bohater to trochę marzyciel, trochę ofiara — na pewno osobnik stroniący od innych, z którym łatwo się utożsamiać, jeżeli jest się tym, który wybierze raczej czytanie książki w ciszy własnego pokoju niż od piwo ze znajomymi. Nasza podróż w jego, i potem Konrada, towarzystwie zaczyna się w podstawówce, a potem kontynuowana jest przez kolejne, jeszcze dziwniejsze, etapy: studia, wyprawę do tajemniczej wioski, a nawet wątek z sektą. Pojawiają się tu aniołowie, opowieści o zakazanej miłości i zbliżający się nieuchronnie koniec świata.
Przez takie połączenie tematów, trudno właściwie określić, w jakim gatunku napisana jest ta książka. Jest tu horror, jest wątek kryminalny związany ze śmiercią woźnego Hadały, pojawiają się nawet postacie nazywane przez Kubę Dobrym i Złym Gliną, co według mnie jest warte odnotowania, bo pokazuje, w jaki sposób nastolatek zafascynowany zachodnią kulturą odbiera świat w dobie wielkich przemian politycznych w Polsce. Mamy tu też trochę powieści obyczajowej, która jest chyba najsłabszą częścią całości. No i w końcu jest realizm, zawarty w niesamowitych opisach lat młodzieńczych Kuby (od krajobrazu Kazimierza z końcówki lat 80., po muzykę i literaturę czy nawet zachodnie zabawki na półkach u kolegów), szorstkich kontaktów na linii młodzież-dorośli i charakterystycznej atmosfery małej wioski; jest w końcu psychodelia, którą często można znaleźć u Orbitowskiego. Ta ostatnia może nie przypaść do gustu wszystkim. Niemniej jednak, jest nieodłączną częścią tej historii.
Tylko który z nas jest żywy?
Historia Kuby — poza całym cyrkiem z duchami, aniołami i resztą — to przede wszystkim opowieść o zderzeniu marzeń młodego człowieka z szarą, okrutną niekiedy, rzeczywistością. Bohater, zaczytany w książkach i zasłuchany w swojej muzyce, stworzył sobie idealną wizję świata, którego chciałby być częścią. I nawet po latach od tamtego popołudnia w podstawówce, gdy znajduje martwe ciało woźnego, szuka sposobu na spełnienie swoich marzeń. I to czyni go — w wyjątkowo klasyczny sposób — postacią tragiczną. W końcu i my i on dobrze wiemy, że idealnego świata nie ma i nie będzie.
Nawet przy swoich rozmiarach Tracę ciepło czyta się szybko, a narracja — mimo niektórych naprawdę dziwnych elementów fabuły — nie nuży. Nie zdziwiłabym się, gdyby niektórym przeczytanie tej liczącej 450 stron książki zajęło jeden wieczór lub wolny weekend. Jest tu humor, czasami prosty (w końcu spora część książki to podstawówka i studia), innymi razami wyjątkowo wręcz wisielczy. Są tu też sceny wyjątkowo obrazowe i brutalne, przy których mniej wytrzymali czytelnicy będą musieli zrobić sobie przerwę lub przekartkować fragment. Ostrzegam, na wszelki wypadek.
Jeżeli nie mieliście wcześniej do czynienia z twórczością Łukasza Orbitowskiego i jego stylem pisania, sięgnijcie po jeden ze zbiorów jego opowiadań, najlepiej wydany przed 2007 rokiem. Warto wiedzieć, na czym stoicie, nim wpadniecie w głębokie i ciemne jezioro tej powieści.