Tajemniczy aparat, nietypowa chmura, zabójczy deszcz… to wszystko i wiele więcej można znaleźć w najnowszej książce autorstwa Joego Hilla.
Dziwna pogoda to zbiór czterech nowelek, które były pisane przez autora w różnym czasie i jak można dowiedzieć się w Posłowiu, część z nich została napisana pod wpływem głośnych wydarzeń. Najstarszą z nich jest Naładowany i w mojej opinii jest to najsłabsza historia z zaprezentowanych w tym tomie. Nie uprzedzając jednak faktów, opowiem o każdej noweli po kolei.
Uśmiech proszę! – Zdjęcie
Bohater pierwszej noweli to typowy nerd, który będzie musiał przełamać swój lęk gdy stanie twarzą w twarz z mężczyzną uzbrojonym w aparat fotograficzny.
Historia potrafi zaintrygować i wciągnąć na całą godzinkę (tę nowelkę przeczytałem jednym tchem). Do samego końca czuć aurę tajemniczości, bo w przeciwieństwie do choćby ostatniej nowelki pt. Deszcz, do końca nigdy nie będziemy pewni czym był nietypowy polaroid i skąd wziął się na tym świecie.
O jedną kulę za daleko – Naładowany
To jest najdłuższa nowela w tym tomiku. Splatają się w niej losy kilku osób, poznajemy choćby wścibską dziennikarkę, młodą dziewczynę i ochroniarza, który ocalił mnóstwo ludzi przed zabójczynią. Oczywiście w toku śledztwa wyjdą na jaw zupełnie niespodziewane fakty, które zaskoczą bohaterów tej historii… bo czytelnik od samego początku zna przebieg wydarzeń, jakie rozegrały się tamtego dnia. Według mnie, to jedna z dwóch głównych zalet tego opowiadania, bo nie skupiamy się w nim na tym „kto, jak, dlaczego itd.”, a po prostu śledzimy przebieg opowiadanej historii, aż do jej zaskakującego końca. Niemniej czegoś w tym utworze brakowało, prawdopodobnie po Zdjęciu oczekiwałem równie intrygującej opowieści, a tymczasem dostałem przeciętny, choć emocjonujący thriller.
Ta nowelka prezentuje poglądy autora na kwestie posiadania broni i co widać na pierwszy rzut oka, są one skrajnie negatywne. Jak autor napisał w Posłowiu, do napisania tej historii zainspirowała go masakra dzieci w Newtown. Być może kogoś to przekona, ale jak dla mnie, to po prostu niewyróżniający się niczym szczególnym thriller.
Z głową w chmurach – Wniebowzięty
Główny bohater tej opowiastki cierpi na lęk wysokości mimo to decyduje się na skok ze spadochronem. Nie dość, że będzie musiał zmierzyć się ze swoim strachem, to jeszcze spotka go twarde spotkanie z… chmurą, która z daleka wyglądała jak statek obcych…
Zaprezentowana historia jest oryginalna, szczególnie wciągający jest początek tj. opis wydarzeń po oddanym skoku. Tajemnicza chmura jest intrygująca w przeciwieństwie do wspomnień bohatera związanych głównie z jego śliczną przyjaciółką. Od razu uspokajam, wcale nie chodzi o UFO, a coś o wiele ciekawszego, choć w ostatecznym rozrachunku nie dowiemy się całej prawdy o tym cumulonimbusie.
Nadchodzi apokalipsa! – Deszcz
Szczęśliwi (a co ważniejsze żywi) pozostali ci, którzy zdołali się schować przed ulewą. Joe Hill zaprezentował ciekawy koncept, ponieważ w ostatnią sobotę upalnego sierpnia nie spadły krople wody, ani nawet grad, ale ostre kryształy zdolne zmienić każdego człowieka w martwego jeża…
Historia niewątpliwie jest oryginalna i interesująca, podobnie jak intryga, która wychodzi w toku lektury. Warto tu wspomnieć o Posłowiu z którego dowiemy się, że początkowo Deszcz miał mieć „szczęśliwe zakończenie”, ale ostatecznie ma zakończenie otwarte, które wydaje mi się, że jest jak najbardziej odpowiednie (w każdym razie bardzo mi się podobało).
To była dziwna książka?
Ogólnie wszystkie nowele trzymają przyzwoity poziom. Zdecydowanie te ciekawsze to Zdjęcie, Wniebowzięty i Deszcz, ponieważ zawierają w sobie aurę tajemniczości, element „magiczny”, nietypowy, szczególnie czuć to w Zdjęciach i Wniebowziętym. Poniekąd żałuję, że są tak krótkie i nie zawierają wszystkich odpowiedzi. To jest jak odkrycie pewnej maszyny, ale Joe Hill nie pokazuje jej pełnego potencjału… i to jest w sumie dobre. Tajemnica pozostaje do samego końca, jedynie w przypadku Deszczu wygląda to inaczej. Ponadto po przeczytaniu tych nowel można zauważyć jakie poglądy ma autor i mam wrażenie, że trochę za bardzo te kwestie zostały podkreślone. Niemniej muszę przyznać, że Joe Hill miał naprawdę ciekawe pomysły, z których wyszła przyjemna lektura wzbudzająca napięcie.
Wydanie jest zadowalające, choć niestety natrafiłem na kilka literówek.