W.I.T.C.H.
Dorastanie w latach 90. wiązało się przynajmniej z przelotną znajomością z czasopismem W.I.T.C.H., które można było znaleźć w każdym kiosku. W moim przypadku przeistoczyła się ona w całkiem trwały związek – komiksy te nie tylko zajęły honorowe miejsce na mojej półce, ale także zakończyły dosyć wstydliwy okres prenumeraty czasopisma Barbie, tym samym otwierając przede mną wrota do świata fantastyki.
Fabuła komiksu jest klasyczna – pięć nastolatek zostało obdarzonych niezwykłymi mocami. Jak to zwykle w komiksach bywa, z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność. Will, Irma, Taranee, Cornelia i Hay-Lin zostały wyznaczone do roli strażniczek serca Kondrakaru, niepozornego kryształu, który łączył moc wszystkich żywiołów. Komiks W.I.T.C.H. ma specjalne miejsce w moim sercu, nie tylko dlatego, że był moim pierwszym zetknięciem z fantastyką. „Mangowa” kreska i ujmujący styl Hay-Lin dostarczyły inspiracji do mojego pierwszego (i jak dotąd ostatniego) cosplayu. – Paulina Kasińska
Fistaszki
Z przedrukami historyjek o perypetiach Charliego Browna i jego pupila o imieniu Snoopy spotkałam się po raz pierwszy w Gazecie Wyborczej. Miałam 10, może 11 lat. Relacje głównego bohatera ze światem dorosłych oraz ukochanym czworonogiem ujmowały mnie do żywego. Z jednej strony miewałam problemy ze zrozumieniem całości przekazu, a z drugiej czułam przez skórę, że te nieoczywistości są właśnie elementem poznawania rzeczywistości. Seria Fistaszki zebrane stała się z czasem numerem jeden na mojej liście prezentów. Niestety wszystkie zbiory podczas którejś z kolei przeprowadzki trafił szlag. Podobnie jak mnie. Niby większość historii znałam na pamięć, ale lubiłam wiedzieć, że fistaszkowe komiksy Schulza mam na wyciągnięcie ręki. – Ola Woźniak/Łoliek
TM-Semic
Nie do końca pamiętam, który komiks był moim pierwszym. Przeglądając stare pudła leżące w piwnicy u rodziców znalazłem kilka zeszytów. Wszystkie pamiętam dość dobrze głównie z obrazków, niekoniecznie zaś z treści w nich zawartych. Jako osoba wychowana w latach 90. miałem całkiem sporą kolekcję tytułów DC Comics i Marvela wydawanych w Polsce przez TM-Semic. Najwcześniejsze pochodzą z 1991 roku i są to Batman. Aborygen, Superman. Tępiciel?, The Punisher. Pogromca i Spider-Man. Pajęczyna. Rodzice chętnie mi je kupowali, a ja, jako fan superbohaterów, podziwiałem rysunki. Najbardziej w pamięć zapadł mi jeden przedstawiony w Superman. Ostatnia faza, gdzie Clark Kent, działający tu jako Krypton-Man, wielkim głazem stara się zmiażdżyć głowę swojego wroga, którym jest Draaga. Najwyraźniej ten brutalny moment w jakiś sposób wrył mi się w pamięć. A co było najlepsze w odnalezieniu komiksów sprzed lat? Wreszcie poznałem ich fabułę! – Piotr Markiewicz