Dragon Ball
W moim przypadku przygoda z komiksem zaczęła się dość dziwnie, o ile pamięć mnie nie zawodzi. Był to szesnasty tom mangi Dragon Ball. Dlaczego akurat ten? Ponieważ taki akurat był w kiosku. Na okładce Goku i Piccolo aka Szatan Serduszko gotowi do walki na śmierć i życie. Kiedy ją zobaczyłem, wiedziałem, że muszę mieć ten tomik. W zakupie pomógł zastrzyk finansowy od dziadka. Od razu zaskoczenie, bo komiks otwiera się z drugiej strony, a poszczególne kadry też jakby ktoś pozamieniał miejscami. Trochę czasu zajęło mojemu dwunastoletniemu mózgowi pojęcie, że muszę czytać od prawej do lewej. Przepadłem kompletnie. Nie przeszkadzał mi wtedy fakt kompletnej nieznajomości poprzednich wydarzeń, a sam komiks został przeczytany wielokrotnie. Niedługo później zdobyłem poprzednie części (dzięki pomocy dorosłych) i co tydzień pytałem panią w kiosku, czy już wyszedł następny. Nawet załatwiłem sobie, aby były dla mnie odkładane. Taki byłem cwany. – Paweł Grzelczyk
Kaczor Donald
Mój pierwszy komiks to oczywiście Kaczor Donald. Od pierwszego zeszytu polubiłem mieszkańców Kaczogrodu. Zawsze byli w stanie mnie rozbawić i wprowadzić w dobry humor. Moim ulubionym bohaterem był Donald, natomiast obecnie z całej tej wielkiej społeczności najbardziej lubię Sknerusa. Po mojej sporej kolekcji KD zostały mi już tylko gadżety, które walają się gdzieś w pudłach. Ocalały jedynie trzy tomy Gigantów. Kaczki nadal lubię, więc od czasu do czasu sięgnę po jakąś pozycję o nich na przykład Kaczogród Carla Barksa. – Hubert Heller