Kolejny tom kaczych przygód. Kolejny tom komiksów autorstwa Carla Barksa. Czym się różni od pozostałych? Tym, że przedstawia nam jedne z pierwszych historii opowiadających o rozszerzającym się kaczym uniwersum.
Koniec lat 40. XX wieku
Czy kiedykolwiek zastanawiało was jak wyglądały początki kaczego świata? Z pewnością tak, bowiem każdy lubi popatrzeć w głąb tego, co lubi i poznać genezę swoich zainteresowań. Nie inaczej było w moim przypadku. Moja przygoda z Kaczorem Donaldem zaczęła się w latach 90. wraz z czasopismem cieszącym się ogromną popularnością oraz serialem Kacze Opowieści. Obok Donalda, zawsze fascynował mnie Wujek Sknerus. U progu XXI wieku miałem okazję zapoznać się z historią tego kaczego fantastylionera. Z czasem zaczęło mi doskwierać poczucie, że to jednak nie to, że chciałbym zobaczyć pierwszy występ tej postaci. I tak się stało kilkanaście lat temu w „Kaczorze Donaldzie”. Po kilku latach udało mi się na nowo spotkać tę historię w recenzowanym przeze mnie tomie. Wielka niedźwiedzica – bo tak brzmi tytuł komiksu – jest historią z 1947 roku, która pierwszy raz prezentuje Sknerusa. Co może okazać się nieco dziwne, pierwszy kadr z tą starą kaczką, rzeczywiście skłania czytelnika by myśleć o pierwowzorze postaci – Ebenezerze Scrooge’u, jednak jak się okazuje Sknerus jest raczej odpowiedzialnym biznesmanem lubiącym bawić się innymi, na czym niestety cierpi Donald (w kolejnej historii Sknerus jest też bardziej strachliwy niż ma to miejsce we współczesnych komiksach).
Kolejnym debiutem w świecie kaczek jest pojawienie się Gogusia. W Na zakłady nie ma rady po raz pierwszy pojawia się ten największy farciarz z Kaczogrodu. Podobnie jak Sknerus, nie jest jednak on tym, do kogo zdążyliśmy się przyzwyczaić. Zamiast szczęściarza, widzimy dorosłego kaczora, który żeruje na nieszczęściu i głupocie innych, ale jednocześnie dotyka go zasłużona kara dzięki interwencji Daisy.
Więcej historii
Tytułowa historia Tajemnica Starego Zamczyska to jakby background do stworzenia historii rodowej nie tylko McKwacza, ale i całej kaczej rodziny. Szkocki klimat jest naprawdę dobrze odwzorowanym, bowiem Barks bazował na reportażu o starych zamkach z północnej części Wielkiej Brytanii. Historia jest na tyle ciekawa, że ma niezwykły zwrot akcji z głównym antagonistą. To w sumie pewien kolejny debiut, bowiem to pierwsza historia o poszukiwaniu skarbu, która na długo zagościła w przygodach kaczej rodziny.
Kolejnym ciekawym elementem tego tomu są same rysunki. Przedstawiają one talent Barksa z pierwszych lat jego kariery. Kaczorki mają wydłużone dzioby, Sknerus dziwnie rozwiane oraz długie bokobrody, a auto Donalda nie przypomina klasycznej 313. To jednak nie przeszkadza, a tylko dodaje pewnej nutki nostalgii temu tomowi.
Kolejny miły tom, mogący nas wiele nauczyć
Zrecenzowane przeze mnie historie to nie wszystko. W najnowszym tomie odnajdziemy też wiele innych ciekawych historii, w tym oryginalne przedruki nigdy nie publikowanych w Polsce komiksów. Widać to po stronach, które są jakby wprost „skserowane” z bibliotecznych archiwów. Cóż, nie pozostaje mi nic innego jak uznać, że ten tytuł jest najlepszym z dotychczas wydanych.