Cykl Demoniczny został zakończony, dlatego zbiór opowiadań Petera V. Bretta o tytule Dziedzictwo Posłańca jest jego odgałęzieniem z wątkami pobocznymi – nie kontynuacją. Czy historie Briara, małego Arlena oraz Selii zwanej Wyschniętą są w stanie zachwycić i (ponownie) wrzucić bez tchu w uniwersum pełne otchłańców?
Złe pierwsze wrażenie
Dziedzictwo Posłańca zawiera w sobie trzy odrębne części. Nazwa zbioru okazuje się więc myląca – jest zarazem tytułem pierwszego opowiadania. Powoduje to pewien dysonans, którego wstęp pojawiający się na początku książki nie likwiduje, a pogłębia – został on bowiem napisany w 2014 roku i dotyczy… tylko historii o Briarze, a więc nie całego wydania. Nie wpłynęło to na samą przyjemność z lektury, ale było niewątpliwie „złym pierwszy wrażeniem”.
Od czego jednak jest drugie wrażenie?
Dziedzictwo Posłańca przeniosło mnie do czasów młodości Briara, zwanego też Błotkiem – chłopca, który w lubczyku znalazł anty demoniczne właściwości. Poznałam jego rodziców – rozsądną matkę-zielarkę z Zielonych Krain, która związała się z surowym ojcem-Krasjaninem. O ile ta dwójka okazała się zgranym zespołem, o tyle rodzeństwo Błotka… mało przyjazne – to na najmłodszym bracie wyżywali swoje codzienne frustracje związane z nieprzyjemnościami, których doświadczali na każdym kroku. Historia tego dzieciaka jest niezwykle poruszająca, przeżył on bowiem piekło, lecz poradził sobie sam, żyjąc wśród bagien. Brett znowu pokazał w krytycznym zwierciadle odmienność napiętnowaną, w tym wypadku związaną z samym pochodzeniem i wyglądem.
W tej części powróci do nas także Ragen, nie z kim innym przy boku, jak swoją żoną, Elissą – upartą i w ciąży, a więc nieustępliwą podwójnie, która z zadartą głową wyjedzie z nim na trakt. Ich wątek napędza fabułę oraz znacząco przyspiesza tętno czytelnika. Dzięki nim znowu poczujecie oddech otchłańców i Krasjan na swoim karku.
Święto w Potoku Tibbeta i Selia zwana Wyschniętą
W krótkim Święcie w Potoku Tibbeta powraca Arlen, lecz jako mały dzieciak, przeżywający pierwsze zauroczenie. Jak zachowa się w sytuacji, gdy pierwszy raz między nim a rodzicami staną demony? Przekonajcie się sami.
Selia zwana Wyschnietą będzie chyba moim ulubionym opowiadaniem w demonicznym uniwersum. Jego akcja toczy się tuż przed i w trakcie Nowiu, gdy do ataku przystąpiły już Demony Umysłu. Jest ono wielowymiarowe – szybkie, pełne twist plotów, retrospekcji oraz problemów społeczno-kulturowych. Wiemy już, że Briar został wykluczony przez swoje półkrasjańskie pochodzenie, Selia z kolei przez swoją orientację seksualną. Porzuciła jednak swoje szczęście, by stanąć na czele społeczności. To historia o dumnej kobiecie świadomej popełnionych przez siebie błędów, która niekoniecznie jest w stanie uniknąć kolejnych tragicznych w skutkach decyzji. I za to właśnie cenię twórczość Bretta – trudno tu o czarno-białe podziały wśród ludzi. Kto jest dobry, kto zły i co w ogóle oznaczają te określenia?
Podsumowanie
Co jest wspólną miarą tych trzech opowiadań? Morał mówiący, że kluczem do sukcesu jest współdziałanie ponad podziałami. Co jeszcze? Niezmiennie – niesamowity styl autora. I choć czasami powtarza on schematy fabularne (jednak nic dziwnego, 10 ksiąg za nami, a przecież wcale nie zmieniliśmy uniwersum na nowe!), to wciąż pozostaje dla mnie mistrzem słowa. Panie Brett, tęskniłam za Briarem, Ragenem, Elisą, Arlenem i Selią, dlatego też bardzo przyjemnie było mi wrócić do Potoku Tibbeta i na trakt. Kiedy kolejna wycieczka?