F.E.A.R.
Kiedy w 2005 roku Monolith Studios po raz pierwszy zapoznało nas z Almą, dokonał się prawdziwy przełom w zakresie SI przeciwników w FPS-ach. W przeciwieństwie do ochoczo do tej pory wybiegających nam pod lufy wrogich jednostek, w F.E.A.R. adwersarze reagowali na nasze poczynania, flankując, odrzucając granaty czy skutecznie zmuszając nas do wyjścia z kryjówki. Ale nie była to jedyna zaleta tego nietypowego połączenia gry akcji z azjatyckim horrorem – obok intensywnych wymian ognia, na deser mieliśmy jeszcze gęsty, niepokojący klimat z piekielnie upiorną dziewczynką w tle, niezłą fabułę i rewelacyjną oprawę audiowizualną. Tym gorzej dla przyszłej serii, że po przełomowej jedynce przyszło zamieszanie z licencją zakończone ignorującym jej fabularne rozszerzenia (ale i tak bardzo dobrym) sequelem, a oddana w ręce innego zespołu deweloperów trójka stanowiła już tylko popłuczyny po klimatycznym shooterze z pierwszej dekady XXI wieku. Czy chcielibyśmy, żeby F.E.A.R. wrócił w glorii chwały, na powrót podnosząc nam ciśnienie, zamiast bawić się w pasującego doń jak pięść do nosa coopa? Zdecydowanie tak!