Kolejny remake
Od dłuższego czasu odnoszę wrażenie, że gracze są zasypywani falą remasterów, remake’ów i rebootów. Resident Evil II, Resident Evil III, Final Fantasy VII, Crysis, Mafia, Kingdom of Amalur: Re-reckoning… To tylko najgłośniejsze tytuły z całej gamy aktualnie powstających. Destroy All Humans! bezbłędnie wpisuje się w trend sprzedawania tej samej gry po raz drugi, choć z nieco lepszą grafiką. O ile niektóre z remake’ów, rebootów i remasterów są uważane za potrzebne i ciepło przyjmowane przez graczy, o tyle inne zostają okrzyknięte zwyczajnym skokiem na kasę. Jak jest w przypadku gry wydanej przez THQ Nordic?
Inwazja obcych
Twórcy już na samym początku zaznaczają, że niewiele zostało zmienione w samej rozgrywce, czym przygotowują nas na dokładnie takie samo doświadczenie, jak to z oryginalnej wersji z 2005 roku, choć teraz w odświeżonej szacie graficznej. Rzeczywiście, rdzeń produkcji został pozostawiony bez zmian, co oznacza, że ponownie możemy się wcielić w Crypto-137, obcego wysłanego na Ziemię, by rozpocząć masowe pozyskiwanie kodu DNA Furgonów z ludzi. Jest ono niezbędne do przeżycia marsjańskiego gatunku, gdyż w procesie ewolucji stracili zdolności reprodukcyjne, zastępując je klonowaniem. Na każdej wojnie ważne jest poznanie przeciwnika, dlatego początkowe misje są rekonesansem z domieszką demolki, w której wykorzystujemy kosmiczne moce i spluwy do niszczenia, przejmowania kontroli nad ludźmi, czytania w ich myślach oraz przybierania ludzkiej formy. Destroy All Humans! jest przesiąknięte humorem bazującym głównie na utartych schematach. W pierwszej misji skanujemy umysł krowy, kosmici to małe, szare ludki z podłużnymi głowami, inwazja odbywa się oczywiście w Stanach Zjednoczonych, miss piękności koniecznie musi być jednocześnie najgłupszą osobą w grupie, a politycy rzucają populistycznymi sloganami ku uciesze gawiedzi. W tej wirtualnej karuzeli śmiechu można doszukać się także poważniejszych zagadnień, takich jak etyczne implikacje zagadnienia niektórych badań lub manipulacje stosowane przez stacje telewizyjne.
Rekonesans, demolka, rekonesans, demolka – i tak w kółko
Jeśli miałbym wybrać najsłabszy aspekt Destroy All Humans!, byłyby to misje. Większość z nich zmusza nas do pseudo-skradankowych działań, czyli przeskanowania umysłów kilku lub nawet kilkunastu ludzi, przybrania konkretnej formy, lub porwania jakiejś osoby. Potem następuje etap demolki, wymagający unicestwienia konkretnej osoby, odpowiedniej liczby policjantów lub budynków. Zdecydowanie brakuje tu dowolności w podejmowaniu działań oraz co najmniej kilku opcji ukończenia zadania. Same misje są bardzo krótkie, skradanki nudne, a unicestwianie ludności, mimo że satysfakcjonujące, to zwięzłe i jednak trochę za mało różnorodne pod kątem udostępnionych broni.
Bezmózgie powłoki
Choć jedną z głównych czynności w Destroy All Humans! jest wyrywanie ludziom mózgów, to mam wrażenie, że ktoś mnie w tym ubiegł, bo postaci niezależne zachowują się jakby miały zerową inteligencję. Można zniszczyć pół miasta, zwołać całą amerykańską armię, a i tak ludzie dwadzieścia metrów dalej pozostaną niewzruszeni zaistniałą sytuacją. Odniosłem również wrażenie, że sama gra traktuje uczestników zabawy jak osoby, które nie miały wcześniej styczności z komputerem, bo niemal wszystkie bronie są samonaprowadzające, przez co nie trzeba nawet trzymać przeciwnika na celowniku, by w niego trafić.
Kosmici w wysokiej rozdzielczości
Właściwie jedynym zauważalnym odstępstwem od pierwowzoru jest oprawa graficzna, która w 2005 roku nawet się twórcom nie śniła. Niestety jest już piętnaście lat później i mimo że nie kaleczy oczu (a w zasadzie można ją uznać za całkiem estetyczną), to jednak nie powala. Niemniej, przyjemnie jest obejrzeć amerykańskie miasteczka z końcówki lat 50. w wyższej rozdzielczości. Śmiem twierdzić, że oprócz aspektów humorystycznych, był to główny czynnik odpowiadający za ciepły odbiór pierwowzoru wśród graczy. Czasy się jednak zmieniły, technologia prze do przodu, więc dziś może to nie wystarczyć do osiągnięcia sukcesu.
Remake tylko dla fanów pierwowzoru
W ogólnym rozrachunku muszę przyznać, że w remake Destroy All Humans! grało mi się całkiem przyjemnie, choć miejscami rozgrywka po prostu mnie nużyła. Oczywiście takie gry, czyli krótkie, lekkie, prześmiewcze, są potrzebne. Jednak w moim odczuciu jest to remake całkowicie zbędny, z którego przyjemność będą czerpać głównie fani oryginalnej gry z 2005 roku. Nowi gracze mogą się odbić od tej produkcji ze względu na dość ubogi wybór broni, monotonne i powtarzalne misje, brak sprawdzonych i powszechnych mechanik ze współczesnych gier. Destroy All Humans! zawsze było ciekawą produkcją ze względu na rzadki motyw, w którym to gracz steruje kosmitami i stara się zniszczyć Ziemię, jednak nie uważam, by sama poprawa grafiki była wystarczającym powodem do wydania na tę grę pieniędzy po raz drugi.
Za udostępnienie egzemplarza gry na PC do recenzji, dziękujemy firmie Koch Media Poland.