Handlarz emocjami
Muszę przyznać, że nie miałam pojęcia, kim jest Rafał Cywicki. Mea maxima culpa! Ostatnio takie emocje wywołało we mnie opowiadanie Niedaleko Jakuba Małeckiego, które ukazało się na łamach „Nowej Fantastyki” w listopadzie 2019 roku. Jeśli należysz do grona czytelników, którzy spędzają godziny nad kontemplowaniem przeczytanych treści, koniecznie musisz sięgnąć po tę pozycję!
Utwory Cywickiego, choć krótkie, są bardzo treściwe i niosą ze sobą olbrzymi ładunek emocjonalny. Autor sięga po obecnie bardzo popularne tematy, przy czym jego teksty najczęściej są bardzo futurystyczne. Choć z drugiej strony mamy tu do czynienia z pudełkiem czekoladek niczym z Forresta Gumpa – nigdy nie wiadomo, na co się natkniemy.
Chirurgiczna precyzja i waga jubilerska
Nie mogę wyjść z podziwu nad kunsztem i finezją w doborze słów względem treści u Cywickiego. Każdy z tekstów opublikowanych w 20 000 słów fantastyki jest niezwykle krótki, a zawiera maksimum treści (w tym momencie mam nieodpartą chęć zapisania słowa „maksimum” wielkimi literami!). Autor bierze na tapet takie kwestie jak polityka, duchowość, polityka, nowoczesność i miłość – tak przynajmniej wyczytacie w materiałach promocyjnych. Ja jednak chciałabym zwrócić uwagę na transhumanistyczne podejście do cielesności człowieka, która zostaje postawiona w kontrze do ludzkiej psychiki. Gdzie kończymy się my, a zaczyna maszyna? Co to znaczy „ja”? Na każde pytanie bądź tezę stawianą w tekstach Cywickiego w głowie pojawia mi się kilkanaście następnych, po nitce do kłębka. Zatem z czystym sumieniem stwierdzam, że lektura 20 000 słów fantastyki jest bardzo stymulująca, sprzyja rozmyślaniom na tematy wszelakie.
Co z tym współczesnym odbiorcą masowym?
Pojawia się jednak we mnie obawa, czy recenzowana pozycja jest na tyle uniwersalna, by mógł po nią sięgnąć każdy? Zdecydowanie nie. Warto jednak przekonać się na własnej skórze, na przykład sprawdzając kilka wpisów na blogu autora – do czego serdecznie zachęcam.
W ocenie korposzczura
Chciałabym mieć możliwość czytania jednego tekstu dziennie, by móc delektować się nimi i po kolei kontemplować, sprawdzać, do jakich rozważań i emocji mnie doprowadzą. Niestety ze względu na pracę i liczne pokusy w postaci innych wytworów kultury nie mogłam pozwolić sobie na taki luksus. Pochłaniałam zatem słowa masowo, czasem nawet w pośpiechu, co odbiło mi się potem czkawką, w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Niektóre teksty Rafała Cywickiego powaliły mnie na kolana i nie pozwalały pozbierać się emocjonalnie przez kilka dni. Głęboko wierzę jednak, że każdy czytelnik może mieć skrajnie różne przemyślenia, w końcu analizujemy wszystko dzięki własnym doświadczeniom i aparatom poznawczym. I to jest piękne! Te króciutkie scenki, historyjki, stusłówka idealnie nadają się do rozważań w trakcie spotkań klubów czytelniczych czy wszelkiego rodzaju dyskusyjnych kół literackich (istnieją jeszcze takie rzeczy?). Cywicki zdecydowanie ciągnie za odpowiednie intelektualno-emocjonalne struny.