Po Ranmie 1/2 oraz zbiorze opowiadań Rumik World nadszedł czas również na opinię po lekturze dwóch dotychczas wydanych tomików Inuyashy. Tytuł ten oryginalnie wydawany był w latach 1996-2008 w czasopiśmie „Shūkan Shōnen Sunday” i w całości posiada 56 części. Na jego podstawie powstało również anime (2000-2004), które może być znane fanom tzw. tasiemców, gdyż posiada ono 167 odcinków. Na polskim rynku manga ta pojawiła się już kilkanaście lat temu dzięki wydawnictwu Egmont, jednak piękne wydanie w powiększonym formacie, spójne graficznie z innymi tytułami Rumiko Takahashi otrzymaliśmy dopiero w tym roku od wspomnianego wcześniej JPF.
Pół-pies i cała dziewczyna
Inuyasha jest półdemonem, który pragnie stać się pełnoprawnym przedstawicielem swojego gatunku, a pomóc w tym może mu Klejnot Czterech Dusz. Niestety pradawny kamień został spalony wraz z waleczną dziewczyną o imieniu Kikyo, która nie chciała, by dostał się on w niepowołane ręce. Przed śmiercią zapieczętowała ona również samego Inuyashę, by ten nie siał zamętu w jej rodzinnych okolicach. Tyle dowiadujemy się ze wstępu mangi, po czym przenosimy się do czasów współczesnych, gdzie poznajemy Kagome – zwyczajną nastolatkę, która wraz z dziadkiem (fanem starych podań i legend), młodszym bratem i mamą zamieszkuje teren bardzo starej świątyni. Pewnego dnia dziewczyna zostaje wciągnięta przez wielorękiego demona do starej studni i odkrywa, że przeniosła się w czasie do Japonii okresu wojen domowych. Na miejscu, by przeżyć i ochronić okoliczną wioskę, zdejmuje pieczęć z dopiero co poznanego Inuyashy, a w efekcie kilku kolejnych wydarzeń odkrywa, że pożądany przez wszystkich Klejnot był cały czas w jej ciele. Teraz, gdy ponownie wydostał się on na światło dzienne, zaczynają przybywać po niego wszystkie najgorsze szumowiny i potwory. Jakby tego było mało, w wyniku niefortunnego strzału Kagome sam kamień zostaje rozbity na kawałeczki, które rozsypują się po świecie. Inuyasha i jego nowa partnerka zobowiązują się więc do jego poskładania.
Trochę mitologii, trochę przygody, trochę komedii
Rumiko Takahashi po raz kolejny udowadnia, że potrafi stworzyć interesującą historię. W Inuyashy mangaczka przeplata interesujące wątki i nawiązania do mitologii Wschodu z humorystycznymi scenkami (np. Kagome, by uspokoić Inuyashę, woła “SIAD!” i wtedy półdemon zostaje magią przygnieżdżony do ziemi) oraz licznymi przygodami. Półdemon i dziewczyna to zabawny i równocześnie uzupełniający się duet. On jako ten silny i porywczy, ona z kolei będąca jego przeciwwagą waleczna, odważna, lojalna i wyciągająca z Inuyashy to, co najlepsze. Każda z postaci bierzez tej relacji coś dla siebie, a my jako czytelnicy mamy okazję obserwować, jak radzą sobie oni nie tylko z nową przyjaźnią, lecz również z czyhającymi na nich pradawnymi przeciwnikami.
Retro z pazurem
Nie jest to manga gore ani horror, jednak dla osób nieprzyzwyczajonych do japońskiej demonologii mało przyjemne mogą okazać się przedstawienia atakujących demonów czy też sceny rozrywanego ciała i odcinanych kończyn. Dzieje się w tej historii wiele, a sam tytuł jest zaklasyfikowany jako shōnen (czyli rodzaj mangi, który przeznaczony jest przede wszystkim dla chłopaków), więc nie spodziewajcie się tutaj romantycznych uniesień. Każdy przeciwnik niesie ze sobą nowe niebezpieczne starcie, a i smutnych wątków nie brakuje (vide przykra opowiastka z lisim demoniątkiem, które straciło ojca).
Po raz kolejny jestem na tak!
Tym razem poznajemy o wiele mniej humorystyczną stronę twórczości Rumiko Takahashi. Nadal jest to jednak bardzo interesujący tytuł, który ma czytelnikom wiele do zaproponowania. Póki co nie odczułam, by zawarta w nim historia w jakiś sposób się zestarzała i z przyjemnością sięgnę po jego kontynuację, do czego także i Was zachęcam.