Ekipa z Black Monk Games zrobiła tawernianym browarnikom nie lada niespodziankę, gdy poinformowała nas na Pyrkonie, że przeznaczą do recenzji cztery świeżynki wydawnicze. Gdy się okazało, że w reklamówce z dobrociami znajduje się Munchkin Panic, zaczęłam skakać z radości. Koledzy i koleżanka z redakcji mieli pewnie niezły ubaw.
Pudełko zawiera:
- 1 planszę, która jest jednocześnie polem bitwy,
- 45 kart Zamku, dzięki nim gracze mogą atakować potwory i bronić zamku,
- 28 kart Skarbów, używanych do akcji specjalnych,
- 39 żetonów Potworów,
- 1 płócienną sakiewkę na potwory, żeby losowanie było obiektywne,
- 6 murów z plastikowymi podstawkami,
- 6 wież z plastikowymi podstawkami,
- 1 żeton But-A-Prenu, dzięki niemu po zagraniu karty But-A-Pren można przykleić potwora, by go unieruchomić,
- 2 żetony Fortyfikacji, służące do wzmocnienia muru,
- 6 Skrótów Zasad,
- 1 instrukcja.
Jednak to nie koniec atrakcji. W pudełku znajduje się Mini-Dodatek Więcej Munchkina dla wprawionych graczy, bądź poszukiwaczy przygód i adrenaliny. Na to małe rozszerzenie składają się: 1 karta specjalna Zamku, 7 kart specjalnych Skarbów, 7 kart postaci.
Celem rozgrywki jest obrona zamku (to jest murów i wież) przed potworami. Gracze zwyciężają, jeśli wszystkie potwory zostaną pokonane przed całkowitym zniszczeniem zamku. W praktyce oznacza to, że musi zostać co najmniej jedna wieża. Ponieważ w Munchkina Panic można grać na kilka sposobów (w pojedynkę, składzie od 2 do 6 osób oraz z minidodatkiem), jest bardzo ciężko się przy nim nudzić. Pokonanie wszystkich potworów nie należy do najprostszych zadań. Nam się to udało dopiero przy pełnym sześcioosobowym składzie. Zatem nie bez powodu gra ma w tytule słowo panic (ang. panika).
Początkowo ilość zasad i kombinacji może przytłaczać, ale już po pierwszej rozgrywce (przeprowadzonej oczywiście krok po kroku z instrukcją) wszystko staje się jasne. Ponieważ mechanika jest zupełnie inna niż w standardowym karcianym Munchkinie, przypadł mi do gustu zapis: „Wszystkie karty (Zamku i Skarbów) są jednorazowego użytku. Po użyciu musisz je odrzucić (nie zbroimy się, fani Munchkina!)” widniejący w zasadach gry. Bardzo lubię, kiedy wydawca pamięta o stałych klientach.
Drogi czytelniku, jeśli kiedykolwiek grałeś w obronę wież/zamku w jakiejkolwiek formie, koniecznie powinieneś zagrać w Munchkina Panic! To przyjemna gra towarzyska nastawiona na współpracę graczy. Nie jest może dynamiczna, ale za to nadrabia wykonaniem. Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to kolor podstawek do wież i murów. Wolałabym, żeby plastik miał czarny bądź szary kolor, a nie biały. Aczkolwiek jest to wyłącznie walor kosmetyczny. Wielki plus należy się za płócienny worek, który gwarantuje losowe występowanie potworów na planszy, co przyczynia się do atrakcyjności rozgrywki. A jeśli masz możliwość odwiedzenia stoiska Black Monk Games na jakimś konwencie, zrób to koniecznie! Nie tylko poznasz świetną i przesympatyczną ekipę, ale też będziesz mógł zagrać w specjalnie przygotowaną na tego typu imprezy powiększoną wersję gry, która pięknie się prezentuje. Zwyczajnie nie da się przejść obok i nie spojrzeć.