Czas też jest wymiarem
Zacznijmy od tego, że nie będę rozpisywał się na temat fabuły tego dzieła. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta, minęło tyle lat od premiery, że praktycznie każdy kojarzy, o czym ta pozycja jest. Ale żeby nikt mi nic nie zarzucił, to jednak trochę opiszę główne wątki. Otóż powieść ta opowiada o podróżach w czasie, a konkretnie o podróży do roku 802701 i o tym, jak świat wtedy wygląda. I na tym właściwie można by poprzestać. Jednakże w przypadku tej książki fabuła jest tylko tłem do filozoficznych i naukowych rozważań na temat ludzi i otaczającego nas świata. Wells uznaje koncept czasu jako wymiaru równorzędnego do geometrycznych, i robi to na kilka lat przed rozwojem fizyki relatywistycznej. Sama ta idea jest rzecz jasna starsza, ale to w tej powieści zetknąłem się z nim po raz pierwszy (patrząc chronologicznie, jest to najstarszy utwór, który przeczytałem, a w gdzie ta teza się pojawia). Poza tym autor nie stroni od nieco cięższych tematów jak chociażby ewolucja zarówno człowieka jako gatunku, jak i człowieka jako społeczeństwa. Wysnuwa również śmiałą tezę, że wraz z rozwojem techniki i automatyzacji pracy zbędnymi staną się nadmierna prokreacja czy też zainteresowanie jakąkolwiek formą aktywności (czy to naukowej czy fizycznej), zaniknie ciekawość świata oraz umrze wyobraźnia, czyli – innymi słowy – ludzkość dokona regresu. Cofnie się w rozwoju umysłowym setki, o ile nie tysiące lat i będzie przypominać duże dzieci niezdolne do skupienia uwagi na niczym poza jedzeniem i zabawą. I to jest ta lepsza strona tej wizji. Druga jest znacznie mroczniejsza, gdyż Wells postuluje nie tylko regres mentalny, ale wręcz zezwierzęcenie, a co za tym idzie posługiwanie się głównie instynktami. Zaprawdę mroczną wizję nakreślił autor! I teraz, patrząc z perspektywy stu lat od wydania tego dzieła, jego wizje powoli zaczynają się spełniać. Wszędobylski rozwój techniki, zaspokajanie wszystkich potrzeb bez jakiegokolwiek wysiłku sprawia, że ludzie się degenerują, wycofują z życia na rzecz konsumpcjonizmu niepomni tego, że za ich dobrobytem ktoś stoi i ten ktoś może kiedyś skoczyć im do gardła.
Vesper znaczny mistrzostwo
Przejdźmy teraz do wydania, gdyż warto się na nim chwilę pochylić. Książkę dostajemy w twardej oprawie i na dobrej jakości papierze. W środku zaś znajdziemy bardzo dobre i wciągające tłumaczenie oraz fenomenalne ilustracje. Duet tłumacz i rysownik, czyli Feliks Wermiński i Jan Wojciechowski, zrobili tak obłędną robotę, że chyba tylko tłumaczenia prozy Lovecrafta Macieja Płazy mogą się z tym równać. Czapki z głów dla wydawnictwa. Vesper nie od dziś pokazuje, że wydania klasyków to ich konik. Gratulacje.
Podsumowując, obcowanie z Wehikułem czasu stanowiło dla mnie prawdziwe doznanie. Mamy tu wciągającą fabułę, ale nie ona stanowi o jakości tej pozycji, a to, co autor postuluje. Jego idee są ponadczasowe, a prognozy niezwykle trafne. Dlatego uważam, że warto zapoznać się z tym utworem. Zwłaszcza w takiej oprawie.