Dokąd zmierzamy? Czy istnieje życie po życiu? Czy czeka nas tylko nicość? A może śmierć na Ziemi otwiera przed nami drzwi do innego, fantastyczego świata? Duet Marka Millara i Grega Capullo stara się odpowiedzieć na te od wieków dręczące ludzkość pytania. Ukazują przed nami wizję zaświatów niebanalnych – swoiste high fantasy na sterydach.
Reborn – Odrodzona to kooperacja dwóch twórców z komiksowej ekstraklasy – scenarzysty Marka Millara (Kick-Ass, Kingsman – Tajne Służby) i rysownika Grega Capullo (większość najważniejszych historii o Batmanie w ostatnich latach). Tak znane nazwiska niosą ze sobą bagaż oczekiwań. Szczególnie wobec Millara, który jest równie popularnym, co problematycznym twórcą. Zazwyczaj jego fabuły, choć obdarzone ciekawym punktem wyjściowym, grzęzną w mieliznach uproszczeń, wielokrotnie stosowanego deus ex machina oraz brutalności, która służy bardziej szokowaniu czytelnika, niż jakimkolwiek innym celom. Czy autorowi udało się uniknąć tych pułapek w recenzowanym tytule?
Wszystkie psy idą do Adystrii
Główną bohaterkę, Bonnie Black, poznajemy w szpitalu, po kolejnym już udarze. Wie ona, że śmierć jest blisko, wspomina swoje życie, ale nie może się pogodzić z faktem, że to już koniec jej wędrówki. Gdy umiera i ponownie otwiera oczy, okazuje się, że przeniosła się na pole walki, w zupełnie innej, alternatywnej rzeczywistości.
Przeniesiona do nowej, baśniowej krainy Bonnie jest atakowana przez nieznane jej stwory. Zostaje ocalona przez swojego dawno zmarłego ojca oraz psa z dzieciństwa. Nie jest już osiemdziesięcioletnią starszą panią; odradza się młoda i piękna. Dowiaduje się, że dobrzy ludzie po śmierci trafiają do Adystrii, źli zaś lądują na Mrocznych Ziemiach. Od kiedy tylko jej ojciec pamięta, między dwoma miejscami toczy się wojna. Mroczne Ziemie, ze swoim przywódcą Golgotą, mają bowiem niecne plany, którym zaszkodzić może jedynie nasza bohaterka. Według przepowiedni jest ona osobą, która ponownie zaprowadzi porządek, położy kres porwaniom Adystrian i nie dopuści do dominacji zbrodniarzy i zwyrodnialców. Jednak zanim zostanie królową i poświęci się nowej roli, chce odnaleźć swojego zamordowanego męża.
Nie-baśniowo
Każdy na pewno nie raz zastanawiał się nad tym, co nas czeka w następnym życiu (i czy w ogóle czeka nas cokolwiek?). Punkt wyjścia, jakoby zaświaty były miejscem rodem z bajek i fantasy sporo obiecuje. Millar obrał pulpową konwencję naszpikowaną kiczem, ale przesada sama w sobie nie jest zła; a niejednokrotnie może być atutem. Jednak w przypadku Reborn nie wszystko się udało. To, co najciekawsze, czyli świat przedstawiony i charaktery postaci nie zostały odpowiednio rozwinięte. Wędrówka bohaterów w poszukiwaniu zmarłego męża Bonnie przykuwa uwagę i zasługuje na więcej miejsca na stronach komiksu. Niestety twórcy tego nie zapewniają. Nasza heroina okazuje się typową Mary Sue. Jest perfekcyjna do bólu, nie robi nic złego, nigdy się nie myli, zdobywa moce bez żadnego wysiłku – jest po prostu nudna. Nie dość, że ona sama wypada blado, inni bohaterowie i antybohaterowie również nie wybijają się na jej tle.
Spoiler-alert!
Nie zdradzając zbyt wiele szczegółów, im bardziej fabuła się rozwija, tym bardziej świat przedstawiony staje się wewnętrznie sprzeczny. Można by te niespójności zaakceptować, gdyby postanowiono w tym tomie opowiedzieć coś więcej, niż tylko banalną historię walki dobra ze złem. Jednym z największych problemów jest jednak dla mnie niedostateczne objaśnienie tego, jak działają zaświaty. Nasza bohaterka, mimo że Adystria jest 10 razy większa od Ziemi, spotyka co rusz wielu znajomych z poprzedniego życia. I każdy z nich w baśniowej krainie odgrywa ważną rolę. Główny zły także miał styczność z Bonnie i jej mężem. Jak zatem funkcjonowała wcześniej ta rzeczywistość, i jak wyglądała jej historia, skoro wszystko kręci się wokół bohaterki?
Inny przykład nieprzemyślenia przedstawionego świata to sam koncept śmierci. Twórcy zakładają, że człowiek jest zdefiniowany, nie istnieje resocjalizacja, nie można się w tym nowym życiu odkupić. Jest się albo złym, albo dobrym i kropka. O ile można zrozumieć ideę, że im było się lepszym za życia, tym silniejsza jest postać w zaświatach. Już na samym początku dowiadujemy się, że nowe wcielenie w zaświatach działa dość losowo – niektórzy przyjmują postać dorosłą, inni są dziećmi. Dlaczego? Scenarzysta nie raczył odpowiedzieć. Dodatkowo w zaświatach można zginąć (częstokroć w bardzo brutalnym, i jakże typowym dla Millara stylu). Zatem jaki ma sens „przystanek” w Adystrii i Mrocznych Ziemiach? Szczególnie, że kilka kadrów wskazuje na to, że po śmierci w baśniowej krainie i tak trafia się do „standardowych” zaświatów/nieba/piekła. O ile ciekawszy byłby pomysł reinkarnacji na dopalaczach, w którym za każdą śmiercią trafia się do innej rzeczywistości. Niestety, wyobraźnia twórców nie sięgnęła aż tak daleko.
Wizualia i wydanie
Szata graficzna plasuje się powyżej komiksowej średniej. Kadry, jak to u Capullo, są dynamiczne, nie brakuje krwi i jatki. Kolory są pięknie nasycone, kadry ciekawe, a projekty postaci oraz wygląd świata przyciągają wzrok.
Należy także docenić polski przedruk komiksu. W zbiorczym wydaniu Muchy zebrano wszystkie dotychczasowe zeszyty z Image (1-6) wraz z dodatkowymi okładkowymi ilustracjami a także wywiadem z twórcami. Całość jest zaś zgrabnie ujęta w twardej oprawie.
Czy warto?
Komiks nie jest zły, ale liczba elementów rozczarowujących sprawia, że moim zdaniem nie jest wart uwagi. Mimo fantastycznych kadrów i ciekawej kreski, historia jest prosta, a bohaterowie miałcy. Millar w 2016 roku podpisał umowę na wyłączność z Netflixem (jego logo pojawia się nawet na stronie tytułowej Reborn), a streamingowy gigant ma ponoć w planach ekranizację zmagań Bonnie w zaświatach. Pozostaje mieć nadzieję, że filmowi uda się wyciągnąć z pomysłu nieco więcej.