Współcześnie syrenia kojarzy nam się także z postacią znaną z bajki Disneya – Arielką. Dziewczyną, która zapragnęła opuścić morską toń i zamieszkać wśród ludzi, ceną za spełnienie tego marzenia okazał się jej piękny głos. Oczywiście motyw syreny pojawia się nie tylko w tej bajce, ale także w innych filmach, jak Akwamaryna, czy książkach, choćby Saga ognia i wody. Swoją cegiełkę do obrazu tej istoty w literaturze postanowiła dodać Kiera Cass, autorka serii Rywalki.
Życie Kahlen dobiegło końca, przynajmniej to zwykłe ludzkie, kiedy statek, którym płynęła zatonął, a ją samą pochłonęła morska głębia. Dziewczyna umarła, ale nie w dosłownym tego słowa znaczeniu – dostała bowiem propozycję od Matki Ocean – kilkadziesiąt lat w jej służbie w zamian za nowe życie. Tylko nie taką zwykłą egzystencję. Protagonistka będzie musiała zapomnieć o swoich bliskich, już nigdy ich nie spotka, zyska za to długowieczność i nową szansę. Jednak każdy dar ma swoją cenę. I nie jest nią tylko odseparowanie od bliskich, ale także służba Matce Ocean. A ta nie będzie należała do przyjemnych. Nie wtedy, kiedy dysponuje się takim przekleństwem, jakim jest głos Kahlen.
Tym razem mamy do czynienia z wariacją na temat Małej Syrenki Disneya. Ale oczywiście książka Syrena nie jest kalką znanej z bajki historii, po prostu czerpie z niej, autorka dodaje jednak sporo własnych pomysłów. Kahlen była kiedyś człowiekiem i dopiero po „śmierci” została zamieniona w syrenę. Oczywiście życie wysłanniczki Matki Ocean to nie tylko przygody, możliwość poznawania nowych zakątków świata, pieniędzy bohaterce nie brakuje, ponieważ na dnach mórz znajduje się sporo zaginionych skarbów, czy poznanie czystej wolności.
Bohaterka i jej trzy towarzyszki, bo nie tylko protagonistka jest syreną, Matka Ocean potrzebuje czterech dziewcząt, które będą o nią dbały, muszą wykonywać jedno bardzo trudne zadanie. Wabić swoim głosem ludzi na pewną zgubę.
Cały motyw syreniego śpiewu i głosu został w tej książce bardzo ciekawie przedstawiony. Pisarka czerpie z mitologii greckiej i rzymskiej, ale także potęguje siłę daru Tyc morskich istot. Kahlen nie może wydać przy człowieku nawet najmniejszego dźwięku, jeżeli to zrobi, śmiertelnik będzie chciał zakończyć swój żywot w wodzie.
Syrena to bardzo specyficzna pozycja. W przeciwieństwie do innych książek Cass w przypadku tej książki trudno mówić o wartkiej akcji i buzujących w czytelniku emocjach. Ale czy to oznacza, że powieść jest zła? Nie, po prostu czyta się ją o wiele wolniej, ale to tylko dlatego, że tę opowieść należy smakować.
Odbiorca powoli poznaje dzieje Kahlen i jej przyjaciółek, choć o trzech towarzyszkach nie dowiadujemy się tyle, co o głównej bohaterce. Ale w książce Cass nie chodzi tylko o historię syreny, autorka skupia się na jej odczuciach i przemyśleniach. A te, wbrew pozorom, wcale nie są radosne. Widać, że Kahlen bardzo ciąży obowiązek nałożony jej przez Matkę Ocean. Nic dziwnego, jest zmuszona do zabijania niewinnych, izolacji od ludzi, samotności. Nawet fakt, że bohaterka nie jest tak naprawdę sama, w końcu są jeszcze trzy inne syreny, nie zmienia jej podejścia do życia.
Wszystko komplikuje się jeszcze bardziej, gdy Kahlen się zakochuje. Zabronione uczucie nie tylko zmienia ją, ale doświadcza. Czytelnik poznaje nowe oblicze bohaterki, widzi, jak uczucie dodaje jej skrzydeł, siły, protagonistka wreszcie może oddychać. Oczywiście do czasu.
Może i Syrena nie jest najciekawszą i najlepszą książką, jaka wyszła spod pióra autorki. Ale jest inna – nie okazuje się przesłodzona, miłość jest bardzo delikatna i naturalna, wprawdzie motyw zakochania od pierwszego wejrzenia nie brzmi przekonująco, jednak całe to bycie zakochanym jawi się jako coś pięknego. W literaturze młodzieżowej pojawiło się za dużo powieści o trójkątach miłosnych, nastoletnich rozterkach, wreszcie jakiś autor serwuje odbiorcy coś innego.
A sama bohaterka, mimo że nie jest przebojowa czy zbuntowana, choć po prawdzie w książce pojawia się i ten motyw, okazuje się ciekawie nakreśloną postacią. Zmienia się, zwłaszcza wewnętrznie, i to jest najważniejsze. A cały ten proces transformacji czytelnik śledzi z zapartym tchem.
Syrena nie jest sztampowym czytadłem, jakich obecnie sporo na młodzieżowym rynku wydawniczym. Akcja zostaje zepchnięta na dalszy plan, wątek miłosny pojawia się, ale nie okazał się tym najważniejszym, nie przytłacza czytelnika swoją cukierkowatością. Ta pozycja ma pokazać, jak wygląda życie, kiedy nie trwa osiemdziesięciu lat, tylko o wiele dłużej. Uświadomić, że zwykły byt, mimo że krótkotrwały, ma w sobie coś magicznego. I że zawsze warto walczyć o swoje szczęście, nawet wtedy, kiedy cała gra jawi się jako z góry przegrana.