Były psy, były koty, a teraz pora na morskie stwory!
Sea Stax to prosta łamigłówka, w której musimy na wyznaczonym polu umieścić dedykowane morskie stworzenia, dowolnie je obracając. Niektóre zadania są trudniejsze, bo wymagają użycia większej ilości figurek, czasem należy także stworzyć więcej warstw (maksymalnie trzy). Grając w Jajko Kolumba, narzekałem na niski poziom trudności. Szczególnie męczyły mnie pierwsze zadania. Natomiast w Sea Stax nawet poziom początkujący jest prawdziwym wyzwaniem, a przynajmniej był dla mnie. Szczególnie spodobały mi się łamigłówki przestrzenne!
Często większość zadań da się wykonać na więcej niż jeden sposób. Dzięki temu wcale nie trzeba myśleć w taki sam sposób jak twórcy gry. Jednakże nie wszystkie wyzwania były równie ekscytujące. I to jest mój główny zarzut. Gdy mamy pole będące wielkim prostokątem, a do tego musimy użyć wszystkich lub prawie wszystkich figurek zabawa potrafi się dłużyć. Brakuje jakiegokolwiek punktu zaczepienia. Z tego powodu bardziej męczyłem się z wyzwaniami z pierwszego poziomu niż z przedostatniego. To właśnie na ekspercie znalazłem zadania o tak nietypowych kształtach na kartach, że z wielką przyjemnością i zapałem się za nie zabrałem! Rozwiązałem je też o wiele szybciej niż pierwsze (łatwiejsze?) zagadki, a do tego poczułem o wiele większą satysfakcję.
Uroki podwodnego życia
Sea Stax podoba mi wizualnie się bardziej niż Dog Pile czy Cat Stax ze względu na większą różnorodność. Mamy figurki żółwia morskiego, kraba, rekina, ośmiornicy czy rozgwiazdy. Prezentują się one cudnie, a do tego mają tak fantazyjne kształty, że niektóre wyzwania wydają się niewykonalne! Na początku też łatwo się pogubić, bo na pierwszy rzut oka nie widać, ile miejsca faktycznie zajmuje dana ryba (w pierwszych rozgrywkach największy problem miałem z rekinem).
Podoba mi się, że cała gra znajduje się w maleńkim pudełku, które zmieści się w kieszeni. Szkoda, że poza rozwiązaniami nie zamieszczono jakichś podpowiedzi. Czterdzieści osiem zadań to całkiem sporo, tym bardziej że możliwych jest często kilka rozwiązań. Zatem regrywalność nie wypada aż tak źle. Sea Stax kojarzy mi się z serią Ubongo. Zaletą tej łamigłówki jest to, że w pakiecie mamy wyzwania w 2D i 3D, niemniej o wiele chętnie sięgnąłbym po Ubongo Lines lub Zip City.
Czy da się żółwia połączyć z ośmiornicą?
Nadal jeszcze walczę z Sea Stax w przeciwieństwie do Zip City (tutaj dawkuje sobie łamigłówki, bo nie mam ochoty rozwiązywać więcej niż dwie trzy pod rząd). Jest to przyjemna zabawa, ale niektóre wyzwania są mniej ekscytujące i bardziej nużące od innych. Rozwiązanie czterdziestu ośmiu zadań może zająć naprawdę sporo czasu. Jeśli ktoś lubi spędzać czas na rozwiązywaniu łamigłówek, to będzie to dla niego idealna pozycja. Niemniej nie jest ona aż tak ekscytująca i wciągająca jak genialne Zip City!