Rozpędzone kule i szalone pętle
Zip City to prosta, solowa gra logiczna z serii Logiquest. Składa się na nią czterdzieści łamigłówek. Rozwiązujemy je, odpowiednio układając kafelki miasta, aby spuszczone z góry kulki dotoczyły się do właściwego miejsca. Nie jest to proste zadanie, bo musimy wyznaczyć nie jednej, nie dwóm, a często trzem i czterem kulkom właściwą drogę. Aby było jeszcze ciekawiej, pojawiają się zagadki z jedną kulą umieszczoną na specjalnym kaflu. Sama z siebie ona nie wystrzeli, dopóki inna kulka jej nie potrąci. To wszystko powoduje, że trudno oderwać się od tej gry. Do tego różne kształty torów powodują, że jest się nad czym głowić. Łuki i proste korytarze przyspieszają kule, co może być istotne, gdy zadanie wymaga, aby konkretny kolor wylądował w miejscu przeznaczenia jako pierwszy.
Pierwszy poziom z czterech jest banalnie prosty. Co prawda to dobre wprowadzenie w mechanikę rozgrywki, ale jeśli mam być szczery, wystarczyłoby tylko pięć takich zadań. Potem jest już o wiele lepiej. Najlepiej wspominam zagadkę numer dwadzieścia. Sposób jej rozwiązania to majstersztyk: umieszczenie pozornie mało istotnego kafla we właściwym miejscu rozjaśniło całą łamigłówkę. Do tego kulki puszczone w tym układzie świetnie zasuwały.
Opakowanie ma znaczenie
Wydanie już nie robi tak fenomenalnego wrażenia, jak sama rozgrywka. Osobiście wolę pudełka z wiekiem, czyli typowe opakowania dla gier planszowych niż otwierane z boku. Przez to pakowanie komponentów jest mało wygodne. Szkoda, że wszystkie elementy umieszczono w workach, które trzeba rozerwać. Tym samym warto zaopatrzyć się w woreczek strunowy na kulki. Na szczęście kuleczek jest więcej, więc nawet jeśli jedna się zgubi, to mamy zapasową.
Sama platforma sprawdza się dobrze, ale są łamigłówki, gdzie krzywizna wydaje się za mała i kulki zatrzymają się podczas toczenia (na przykład zagadka numer dwadzieścia dwa). Natomiast w zadaniu czterdziestym, choć na papierze rozwiązanie ma sens, w praktyce jedna z kulek nabiera zbyt dużej prędkości, aby udało jej się trafić we właściwe miejsce. Podjąłem kilkadziesiąt prób i tylko raz, z drobną pomocą, odnotowałem sukces.
Tym samym warto mieć na uwadze, że trzeba grać na idealnie płaskiej powierzchni, a w skrajnych przypadkach należy lekko unieść planszę. Poza tym produkt prezentuje się znakomicie. Kafle miasta są różnorodne i zawarto na nich drobne smaczki, jak choćby stadion. Ostatecznie przyczepiłbym się trochę do kolorów zarówno kafelków, jak i kulek. Przy słabym świetle łatwo o pomyłkę. Do tego dwa żółte kafle przedstawiają skrzyżowanie w formie krzyżyka, nieznacznie różniące się układem wylotowym tuneli, lepiej gdyby zastosowano dla nich odmienne barwy. Dodatkowo zauważyłem, że w zadaniu trzydziestym ósmym, jest niewłaściwa podpowiedź.
Czy warto odwiedzić Zip City?
Jak najbardziej, bo to genialna łamigłówka, która oferuje masę frajdy. Nie tylko bardzo przyjemne jest układanie kafelków miasta, ale mnóstwo radości sprawia obserwowanie toczących się kulek. Czy czterdzieści łamigłówek to dużo? Nie bardzo, żałuję, że nie stworzono większej puli wyzwań. Zwłaszcza że niektóre układy łatwo zapamiętać. Dla przykładu nawet z zamkniętymi oczami rozwiążę zadanie numer dwadzieścia. Niemniej można ewentualnie samemu stworzyć swoje układy i czerpać radość z samego puszczania kulek po torach. Bardzo dobrze bawiłem się przy Zip City i polecam wszystkim zapoznać się z całą serią Longiquest, bo to ambitne gry logiczne. Na pewno każdy znajdzie coś dla siebie.
Na koniec ciekawostka, przy zadaniu numer trzydzieści pięć i trzydzieści dziewięć znalazłem alternatywne rozwiązanie. Te odkrycia sprawiły mi mnóstwo radochy!