Po obaleniu kierowanej przez rodziców głównych bohaterów organizacji przestępczej PRIDE wydawałoby się, że nastolatki w końcu odnajdą chociaż chwilę wytchnienia. Nic bardziej mylnego.
Walka o władzę
Nie chcąc zdradzać wiele z fabuły Tomu 1, powiem tylko, że nasi bohaterowie wygrali starcie ze swoimi rodzicami, a w światku kryminalistów Los Angeles zapanował chaos. Trwa walka o wpływy, podczas której Karolina, Molly, Gert, Chase i Nico próbują utrzymać porządek. Wygląda na to, że na powrót do względnie normalnego życia przyjdzie im jeszcze poczekać. W pewnym momencie otrzymują oni informację od niespodziewanego gościa. Dotyczy ona pewnego nastolatka, który ma potencjał zostania najgroźniejszym złoczyńcą na świece. Wyruszają więc na poszukiwanie swojego tajemniczego rówieśnika, którego rodzice skrywają mroczny sekret. Od powodzenia tej misji zależeć będzie los świata. Oprócz tytułowej bandy nastoletnich postaci poznamy inną drużynę młodych superbohaterów o nazwie Excelsior, postanawiającej założyć – właśnie w Mieście Aniołów – grupę wsparcia dla młodocianych posiadających unikalne zdolności. Można zatem śmiało powiedzieć, że stężenie dorastających bohaterów w Los Angeles osiągnie poziom maksymalny.
Godna kontynuacja
Tom 2 zawiera wydane pierwotnie w latach 2005-2006 zeszyty Runaways #1-#12. Dodatkowo otrzymujemy historie X-Men/Runaways również z 2006 roku. Brian K. Vaughan po raz kolejny odpowiadał za scenariusz. Ponownie udało mu się zbudować pełną niespodzianek fabułę, więc jeżeli ktoś się bał, że zabrakło mu pomysłów, może odetchnąć z ulgą. W historii możemy znaleźć też niedopowiedzenia udowadniające większą wizję scenarzysty na temat przyszłych wydarzeń. Pomimo tego, że komiksy te liczą sobie już kilkanaście lat, nie straciły na aktualności. Bohaterowie są ciekawi, wiarygodni i wzbudzający sympatię. Mimo wielkich różnic istnieje pomiędzy nimi chemia. Na szczególną uwagę zasługuje fragment, w którym nastolatki spotykają bardziej znane postaci z uniwersum Marvela. To sprawia, że czytelnik jest w stanie jeszcze bardziej zżyć się z protagonistami. Nie zdradzę Wam, o kogo chodzi – niech to będzie niespodzianka. Ci, którzy znają wydarzenia z poprzedniego tomu, wiedzą, że rodzice nastolatków byli bardzo perfidnymi złoczyńcami. Jakby tego było mało, jeden z kolegów okazał się parszywym zdrajcą. Można zauważyć, jak zmieniło to ich podejście do życia. Stali się bardziej nieufni i gotowi zrobić wszystko dla osiągnięcia swoich celów. Nie oznacza to jednak, że przestali słuchać głosu serca i robić to, co słuszne. Stanowią swoistą mieszankę dzieci i dorosłych.
Bardzo dobrze, ale bez fajerwerków
Za stronę wizualną zeszytów #1-#6 oraz #9-#12 odpowiadał Adrian Alphona, pozostałe dwa narysował Takeshi Miyazawa. Obaj panowie wykonali dobrą robotę, chociaż nie nastawiajcie się na fajerwerki. Niestety, tego samego nie mogę powiedzieć o ilustracjach bonusowej historii stworzonych przez Skottiego Younga. Jego karykaturalny sposób rysowania kompletnie nie przypadł mi do gustu, co nie oznacza, że nie znajdzie on swoich entuzjastów. Chciałbym jeszcze wspomnieć o samym wydaniu, które – podobnie jak w przypadku pierwszego tomu – prezentuje się naprawdę dobrze. To twarda, matowa i solidnie wykonana oprawa, natomiast strony są z porządnego kredowego papieru, które na szczęście nie śmierdziały tuszem, jak to niektóre komiksy mają w zwyczaju. Mimo tego, że Tom 2 ma znacznie mniej stron w porównaniu ze swoim poprzednikiem, wciąż sprawia wrażenie grubego i masywnego. Na końcu znajdziemy również masę dodatków, tj. materiały ze szkicownika Adriana Alphony oraz tłumaczenie scenariusza jednego z zeszytów Runaways. Jestem przekonany, że w szczególności przypadną one do gustu osobom, które chciałyby się dowiedzieć więcej o procesie tworzenia komiksu i przekonać się, jak wygląda współpraca scenarzysty z rysownikiem. Część czytelników mogłaby również stwierdzić, że cena okładkowa wynosząca 99,99 zł jest zbyt wygórowana, ale moim zdaniem Tom 2 jest zdecydowanie wart zapłaconych za niego pieniędzy.
Podsumowanie
Runaways. Tom 2 udowodnił, że seria utrzymuje swój dość wysoki poziom i jednocześnie zapowiada, że w przyszłości może być jeszcze lepiej. Po raz kolejny pierwsze skrzypce gra tutaj scenariusz i relacje między bohaterami. Myślę, że tych, którzy mają już za sobą lekturę poprzedniej części, nie muszę specjalnie przekonywać. Jeśli jednak nie mieliście jeszcze do czynienia z serią o nastoletnich superbohaterach, sięgnijcie zarówno po poprzedni tom, jak i po omawianą tutaj drugą część, która stanowi naprawdę godną kontynuację. Nie pożałujecie.