Nikita i spółka
Po zakończeniu trylogii Nikity dawna wzorowa żołnierka Zakonu Cieni poszła na swoje. Trochę się powłóczyła, w końcu osiadła we własnym domu na przedmieściach, takim z trawnikiem i nawet tarasem. Wciąż przyjmuje zlecenia, zwykle idą jej profesjonalnie. Kiedy zaczyna się Afera, właśnie dolecza fizyczne i psychiczne obrażenia z poprzedniej akcji. Ledwo wydobrzała na tyle, żeby nie krzywić się przy wstawaniu, a na horyzoncie pojawiła się nowa draka.
Ktoś zniknął Nikicie sąsiadów, i to nie byle jakich, bo rysie z wojskowym przeszkoleniem. Konkretnie tatę i wujków Michasia, którego pewnie kojarzycie z opowiadań ze świata Thornu i Warsa. Tak, tego rysiątka, które jakiś czas temu niczym początkujący Mr Wolf posprzątało trupy z podwórka pewnej zabójczyni. I które wpada do niej, ilekroć uda mu się zwinąć z kuchni coś dobrego. To właśnie ten dzieciak wynajmie specjalistkę od mokrej roboty, w końcu nikt inny nie umie pomóc jego rodzinie.
Sąsiedzi Nikity nie są przeciętnymi drobnomieszczanami, no chyba że uwzględnicie specyfikę Warsa. Co, niestety, nie polepsza sprawy – skoro wpadli w jakąś pułapkę, a teraz reszta krewnych nie jest w stanie im pomóc, rzecz jest poważna. Coś w niej też wyraźnie śmierdzi, nie tylko spalenizną i mirrą, ale także smrodkiem czarnej magii… Nikita będzie musiała odnowić kontakty i rozpytywać po mieście o zguby i podejrzanych. Nasza twarda dziewczyna wróci do Dzielnicy Cudów, gdzie aż huczy od plotek na temat jej życia uczuciowego. Przy jej boku nie zabraknie Robina, bardzo ważną rolę w całej sprawie odegrają też wiedźmy – mama i ciocie Michasia.
Kroniki sąsiedzkie
Afera na tuzin rysiów nie jest historią, jakiej spodziewalibyście się po bezwzględnej, samotnej wojowniczce, którą poznaliśmy w pierwszym tomie przygód Nikity. A jednocześnie to konsekwentne rozwinięcie wszystkiego, co się z nią działo przez kolejne powieści i opowiadania. Zaroiło się wokół niej od ludzi, przyjaciół, znajomych, ogólnie życzliwych osób, na które kiedyś nie miałaby czasu i ochoty. Zupełnie zmieniła się jej relacja z Brynjarem, choć w tym odcinku nie będzie on w centrum zainteresowania. Jej świat nigdy nie będzie tak uroczy jak Zielony Jar, nie ma w nim nawet Koźlaczek, ale pojawia się coraz więcej wiedźm i innych sąsiadów.
To ostatnie jest słowem kluczem Afery i ściśle z nią powiązanego zbioru Próby ognia i wody, bo razem tworzą zrąb nowej serii, Kronik sąsiedzkich. Powieść możecie spokojnie czytać bez znajomości opowiadań, w drugą stronę będzie trudniej. Spróbujcie na zmianę, zaczynając od Prób, a potem wracając do poszukiwania rysiów, to wydaje się optymalnym rozwiązaniem. Myślę nawet, że świetnie byłoby w kolejnej powieści Jadowskiej zobaczyć jedną historię z kilku punktów widzenia, równoległych lub niekoniecznie, już bez podziału na osobne teksty.
Afera na tuzin rysiów to z jednej strony dość mroczne urban fantasy i kryminał pełen akcji, z drugiej nieoczekiwanie ciepła (jak na ten mrok) historia o pewnej dziewczynie z przeszłością i otaczających ją osobach. Coraz bardziej zaczyna to przypominać Heksalogię i późniejsze, poważniejsze sprawy Dory, ale też jej Egzorcyzmy. To, że niektóre wątki są rozwinięte w opowiadaniach, nieco narusza dynamikę historii, zwłaszcza samo zakończenie może Wam się wydawać zbyt łatwe, jeśli nie znacie „sprawy Stelli”. Poza tym to ciekawa, lekka detektywistyczna opowieść, udany powieściowy powrót do świata Nikity.
Jeśli macie ochotę na kino familijne z pazurem, spowite mrokiem Warsa i Sawy, pełne potworów – to książka dla Was. Nawet gdybyście nie bardzo mieli pojęcie, kim jest Nikita, ani gdzie mieszka, Kroniki sąsiedzkie mogą Was zabrać w pełną kontrastów, czułą i brutalną opowieść, po której może nabierzecie smaka na poprzednie trzy powieści. A dla stałych bywalców miast za bramami to coś w rodzaju kocyka na jesienny wieczór, a może nawet gorącej czekolady z wkładką…