Nie głoduj (tak mógłby brzmieć polski tytuł) to taki rodzaj gry wideo, w której przyjdzie nam spędzać wiele godzin na eksplorowaniu środowiska, wyposażaniu swojej postaci w różne narzędzia oraz budowaniu schronienia. Wszystko to prowadzi do niewątpliwej porażki, bowiem nadejdzie moment, gdy i tak ktoś będzie próbował to wszystko odebrać. Tym „kimś” lub lepiej mówiąc „czymś” jest przerażająca, nieodwracalna inwazja cieni niszcząca wszystko na swej drodze. Do pewnego stopnia takie rozwiązanie daje poczucie realności, ponieważ każdego z nas czeka koniec w postaci śmierci. Jednak ciągłe przypominanie o ponurym żniwiarzu potrafi być męczące, czego również doświadczymy w produkcji niezależnego studia Klei Entertaiment z Vancouver.
Mroczny Minecraft
Innowacyjne podejście Kanadyjczyków do formuły Minecrafta sprawia, że już od pierwszych sekund trafiamy w sam środek dziczy, gdzie musimy sobie poradzić z głodem, dzikimi zwierzętami, trudnymi warunkami atmosferycznymi oraz podstępnym metafizycznym zagrożeniem, które nadchodzi, gdy zapada zmrok. Podobnie jak w hicie od Mojang, tak i tu nie ma jasno nakreślonej fabuły, a crafting stanowi podstawę rozgrywki. Niestety, miejscami pozostaje on dość uproszczony i pozbawiony jakiekolwiek stopnia trudności, gdyż poza zbieraniem odpowiednich surowców nie musimy w zasadzie nic więcej robić. Bardziej doświadczeni poszukiwacze wirtualnych przygód będą postrzegać takie rozwiązania za dużą dozę wolności, o którą dość trudno w podobnych produkcjach. Niemniej jednak nawet najbardziej zaawansowani gracze będą musieli poświęcić sporo czasu, zanim odnajdą się w tym ponurym i pełnym niebezpieczeństw świecie. Jeżeli widzisz komiczne rysunki na okładce, pamiętaj! To jedynie zmyłka, a klimat gry może cię mocno przygnębić.
Nietuzinkowa oprawa audiowizualna
Każda rozgrywka zaczyna się od losowo generowanego świata. Kiedy już go ujrzymy, jawi nam się dość specyficzny styl graficzny, prezentujący się jako swoista wycinanka papierowa pokolorowana chłodnymi i ciemnymi barwami. Coś na kształt wizji gnieżdżących się w umyśle młodego Tima Burtona. Znajdujemy też wiele elementów wzorowanych na gotyckiej sztuce, co sprawia, że nawet najmniejszy krzew emanuje grozą. Wizualnej stronie towarzyszą proste, karnawałowe nuty, które z początku wydają się chwytliwe. Jednakże pozbawione są różnorodności i szybko mogą znudzić swoimi tonami, zamiast tworzyć napięcie i strach.
Irytujące i mniej drażniące detale grywalności
Frustrujących momentów jest dość sporo. Przede wszystkim są to chwile, gdy poszczególne przedmioty – jak krzemienie czy kamienie – są poukrywane bezpośrednio za pozostałymi elementami otoczenia. Brak właściwego rozmieszczenia na mapie gry potrafi mocno zdenerwować. Kolejna kwestia to zdrowie, a raczej jego brak. Kiedy zaczyna ubywać sił witalnych, a w między czasie ściga nas dziki zwierz, to niestety, ale po kilku minutach przyjdzie nam umrzeć – tutaj adrenalina nie działa i nie da nadwyżki mocy. Prawda jest taka, że możemy odrodzić się przy jednym z magicznych ołtarzy. Jednak w większości przypadków nasza przygoda zakończy się bezpowrotnie. Warto zwrócić też uwagę na problem domyślnego sterowania – klikając pad od XBOX ONE moje palce doznały wręcz kontuzji, bowiem nikt nie przemyślał podstawowego sparowania klawiszy z układem klawiszy i gałek na gamepadzie. Do pozytywnych aspektów można zaliczyć poszukiwanie portali rozsianych po całym otoczeniu, które przenoszą do odległych miejsc, gdzie pochłonie nas wir niebezpiecznych mini przygód. Niestety i one po pewnym czasie mogą się nam znudzić, a powrót do dziczy sprawia, że czujemy pewien niedosyt.
Podobnie jak większość survivalowych roguelików, Don’t Starve Mega Pack jest z grubsza grą dość męczącą i bez konkretnego celu. Mimo, że posiada ciekawe rozszerzenia w postaci DLC. Czas spędzony na walce z cieniami, budowaniu farmy i własnego domu, a ostatecznie nieuchronna śmierć wprawiają w stan przygnębienia, a gracz pozostaje nieusatysfakcjonowany. Zaś każda nowa rozgrywka zanim się rozwinie, ma długi okres wprowadzenia, który również potrafi zirytować. Warto jednak docenić wyjątkową oprawę graficzną oraz dość wysoki poziom trudności, podkreślające wyjątkowość tego tytułu.