Na świecie pozostała już tylko garstka mutantów. I mają oni pełne ręce roboty! Zagrożenia bowiem pojawią się z kosmosu, innych wymiarów, ale także i naszej planety. Czy okrojony skład X-Men da sobie radę?
Resztkami sił
Oto nastał Dzień M. To właśnie wtedy Scarlet Witch sprawiła, że 90% mutantów straciła swój czynnik X i stała się zwykłymi ludźmi. Jej czar nie dotknął jednak grupki najbardziej znanych X-Men. Wolverine, Bestia, Emma Frost i Armor, pod dowództwem Cyclopsa, wciąż gotowa jest bronić Ziemi przed licznymi zagrożeniami. Pieniężnego, ale także personalnego wsparcia udziela im królowa Wakandy Ororo Munroe, znana też jako Storm. W szóstkę przyjdzie im walczyć z dawnym przyjacielem, najeźdźcami z kosmosu, wrogami z innych wymiarów, a także szaleńcem łączącym mutageny w jedno i tworzącym kreatury, których nasi bohaterowie nawet nie byli w stanie sobie wyobrazić.
Naukowy slang
Autorem scenariusza przedstawionego w trzecim tomie Astonishing X-Men jest Warren Ellis. Ten brytyjski twórca, który tworzył także Daredevila, Civil War, Hellblazera czy Transmetropolitana od początku miał konkretny pomysł na opowiadaną przez siebie historię. Warto zaznaczyć, że przejął on serię po Jossie Whedonie, ale choć była ona kapitalna, to nie próbuje ciągnąć jej na siłę. Skoro nastał Dzień M, a Kitty Pryde i Colossus zniknęli, to nie zamierza ich przywracać, tylko każe X-Menom radzić sobie bez nich. Podrzuca im jedynie Storm i daje zupełnie nowe zadanie do wykonania.
Na początek muszę chwilę pomarudzić. Komiks rozkręca się bardzo wolno i można rzec, że nieco przynudza. Autor niejako przedstawia nam wszystkich bohaterów, zaznaczając relacje między nimi. Pewnie nowe osoby docenią takie wprowadzenie, ale czytelnicy, którzy choć trochę znają historię homo superior będą tylko kiwać głową i myśleć „tak, wiem, że Logan i Scott za sobą nie przepadają, możemy przejść dalej?”. Później zacznie się śledztwo, które także mocno się wlecze. Rozumiem, że nie mamy od razu poznać przeciwnika mutantów, ale jakoś w dochodzeniu nie czuć napięcia. Niestety Ellis nie potrafi tworzyć kryminałów jak Bendis czy Brubaker. Do tego wszystkiego dochodzi mnóstwo naukowych pojęć, które trudno przeczytać, a tym bardziej zrozumieć. Profesor McCoy wraz ze swoją dziewczyną ze S.W.O.R.D., Abigail Brand, robią kolejne wywody, a my czujemy się jak Wolverine, który nic nie rozumie i wolałby ruszyć do prawdziwej akcji. Na szczęście ta wreszcie następuje! Po dwóch rozdziałach mutanci ruszają do boju i wtedy zapominamy o męczącym wstępie, by zagłębić się w niezwykłych wydarzeniach. Jest tu wszystko, czego potrzebujemy – bójki, zwroty akcji, niezwykli przeciwnicy, pułapki i mnóstwo humoru. Tego ostatniego dostarcza nam zwłaszcza duet Rosomak – Armor, których ciągłe sprzeczki, ale jednocześnie budująca się przyjaźń, są prawdziwą okrasą całego zeszytu. Autor miał też niezwykłe pomysły co do wrogów, jacy atakują grupę. Stwory rodem z koszmaru, a także byli sojusznicy czy zmutowani starzy rywale robią ogromne wrażenie. A na koniec czeka nas jeszcze niespodziewany plot twist, kiedy już dowiadujemy się, kto za tym wszystkim stoi i co nim kierowało.
Zbędny realizm
Za rysunki do trzeciego tomu Astonishing X-Men odpowiadają Simone Bianchi i Phil Jimenez. Pierwszy z panów stworzył dla nas grafiki do zeszytów 25-30, a drugi – 31-35. Porównując ich prace, trzeba przyznać, że Włoch, od którego szkiców zaczynamy komiks, wypada gorzej od swojego kolegi z USA. Widać, że artysta bardzo się starał, ale zwyczajnie przedobrzył. Najwyraźniej chciał on, aby bohaterowie wyglądali jak najbardziej realistycznie. Niestety, twarze mutantów oraz innych postaci nie wyszły tak, jak by chciał. Zwłaszcza usta wyglądają bardzo nienaturalnie. Do tego kadry są mocno porozrzucane, a sylwetki, szczególnie ręce, często wchodzą na kolejne ilustracje lub ciągną się przez całą stronę bez żadnego celu. Trzeba się więc naprawdę mocno skupić, aby się w tym wszystkim nie pogubić. Mniej-więcej w połowie zeszytu następuje zmiana rysownika, czego nie sposób nie zauważyć. Postaci stają się bardziej kolorowe i komiksowe. Ponadto robi się bardziej brutalnie. Ale czego się spodziewać? W Astonishing X-Men dzieje się naprawdę dużo, a Wolverine często dostaje pole do popisu. Nic więc dziwnego, że krew leje się obficie, a odcięte członki ciała latają w powietrzu. Ponadto ilustrator świetnie uchwycił momenty wybuchów. Czytelnik ma odczucie, jakby obraz przed nim faktycznie się trząsł. Za te efekty należy się kolejny plus dla pana Jimeneza.
Alternatywne światy
Jest jeszcze jedna rzecz, o której należy wspomnieć, opowiadając o najnowszym polskim wydaniu Astonishing X-Men. W środku znajdziemy też cztery alternatywne historie dotyczące naszych mutantów z równoległych światów. Są to krótkie opowieści, których autorem również jest Warren Ellis, ale rysunki do nich stworzyli kolejno Alan Davis, Adi Granov, Clayton Crain i Kaare Andrews. Wszystkie są kapitalne, a jednocześnie niezwykle mroczne i przygnębiające i osobiście nie potrafię wybrać, która jest najlepsza. I to zarówno pod względem fabuły jak i rysunków. Jest to fantastyczne uzupełnienie zeszytu, za które należy podziękować zarówno twórcom, jak i polskiemu wydawcy. Zresztą Mucha Comics ponownie wykonała świetną pracę umieszczając w zeszycie wprowadzenie, streszczanie poprzednich tomów oraz dorzucając na zakończenie niewykorzystane okładki i projekty postaci. Jestem pewny, że każdy fan to doceni.
X-Meni nadal w formie
Dwa pierwsze tomy Astonishing X-Men były prawdziwym arcydziełem w świecie komiksu. Joss Whedon i John Cassaday ustawili swoim następcom poprzeczkę bardzo wysoko. Warren Ellis niestety jej nie przeskoczył, ale był bardzo blisko. Gdyby nie przydługie wprowadzenie i zbyt naukowy język, to pewnie ocena byłaby jeszcze wyższa, ale i tak jest świetnie. Wciągająca fabuła i dobrze przedstawieni bohaterowie, z których każdy ma niepowtarzalny charakter i inny rodzaj więzi z pozostałymi, to wielki plus trzeciego tomu. Najsłabiej z tria twórców wypada Simone Bianchi, którego rysunki są co najwyżej niezłe, ale daleko im do perfekcji. Najlepszą z kolei pracę wykonał według mnie Phil Jimenez. Stworzone przez niego ilustracje mogą śmiało konkurować z tymi przygotowanymi przez poprzednika. Na uwagę zasługują także alternatywne historie zamieszczone w komiksie oraz kilka dodatków od polskiego wydawcy. W ogólnym rozrachunki fani Marvela, a przede wszystkim drużyny X-Men, będą zachwyceni.