Chwila przerwy…
Ten rok nie rozpieszcza nas jak na razie „dużymi” premierami growymi – zresztą nie ma co się dziwić, skoro szalejąca od 2020 r. pandemia utrudniła procesy tworzenia wielkich produkcji. Z drugiej strony dzięki takiemu stanowi rzeczy od miesięcy nieco zyskują gry niezależne, które w końcu nie muszą zostać przyćmione przez produkty wielkich studiów. Oczywiście nie wszystkie „indyki” mają ambicje, by przyciągnąć odbiorców na długie godziny. Nie brak w końcu mniejszych pozycji nastawionych na dostarczenie rozrywki w krótkich przerwach między innymi czynnościami. Do tej kategorii z pewnością należy Ezaron Defense. Gra od premiery dostępna jest za niecałe 30 zł, co w realiach Steama nie jest wygórowaną ceną, a z pewnością na nadchodzących wyprzedażach próg wejścia będzie jeszcze niższy. Na co możemy więc liczyć w zamian?
Urok tkwi w prostocie
Twórcy kuszą klasyczną formułą typu tower defense i faktycznie to właśnie na tym elemencie skupił się niewielki zespół. Nie zaskakuje więc, że warstwa fabularna jest szczątkowa, wręcz nieobecna. Ot, ochronić królestwo przed nieczystymi siłami i wrogimi mocami, które wydostały się przez magiczną szczelinę. Walka zaś toczy się na serii plansz o rosnącym poziomie trudności. Zostało zrealizowane to dość solidnie. Twórców należy pochwalić za całkiem zróżnicowany zakres przeciwników, poruszających się po coraz to bardziej złożonych ścieżkach, co wymusza dostosowywanie technik. W tym celu wykorzystamy cztery typy wież z odmiennym uzbrojeniem. Nie jest to dużo, ale przynajmniej wystarczająco różnią się działaniem. Na plus należy także zaliczyć możliwość niewielkiego dostosowania poszczególnych wież w kwestii priorytetów działań względem wrogich oddziałów. Kolejne etapy przeplatane są sekcją rozwijania miasta. Nie należy jednak spodziewać się po tym elemencie jakiejkolwiek głębi, bo i nie chodzi o zarządzanie miastem. Jedynie w miarę postępów możemy odblokowywać umiejętności podbijające statystyki oraz zaklęcia, które w ograniczonym stopniu ułatwiają właściwą rozgrywkę.
Niestety widoczne są problemy z balansem. Między kolejnymi planszami mogą występować uciążliwe skoki poziomu trudności. Co zrobić w takiej sytuacji? Grindować, a jakże! Powtarzanie wcześniejszych, łatwiejszych etapów to najprostsza droga do zdobywania waluty i kryształów potrzebnych do ulepszeń. Ze względu na taką konstrukcję kampanii, o wiele ciekawszy okazał się dla mnie bardziej klasyczny tryb nieskończony.
Prostotę podkreśla także warstwa techniczna. Gra, działając na popularnym silniku Unity, utrzymana jest w niezbyt szczegółowym, ale całkiem przyjemnym kreskówkowym stylu graficznym. Ponarzekać można jednak na małą różnorodność lokacji, a także… dźwięk. Na tle sprawnie działającej całości był to jedyny wadliwy element. Co jakiś czas występowały glitche związane z jego brakiem lub niewłaściwym odtwarzaniem. Warstwa muzyczna natomiast składa się jedynie z kilku utworów, które zapętlone szybko potrafią doprowadzić do irytacji.
Dla kogo?
Szczerze mówiąc, mam spory problem z oceną Ezaron Defense. Z pewnością nie jest to zła gra. Różnica względem morza niskiej jakości produktów zalewających Steama jest zdecydowanie na plus, jednakże tytuł małego studia RVL Games nie jest też czymś, co szczególnie by się wyróżniało. To gra, która na pozór zdaje się pasować raczej do platform mobilnych. Być może będzie to dobry wybór dla osób szukających prostej rozrywki dla zabicia czasu. Tym bardziej, że w przeciwieństwie do przenośnych produkcji, rozgrywka nie jest zaprojektowana pod mikropłatności. Inna sprawa, że mowa o płatnej pozycji, a niewielka ilość treści dodatkowo nie zachęca do zakupu bez promocji. Na szczęście twórcy ułatwiają trochę zadanie i cały czas udostępniają bezpłatnie wersję alpha, która zainteresowanym pozwala zapoznać się z wycinkiem gry i po tym kontakcie – być może – zdecydować się na dalszą zabawę.