Przez fabułę na pełnej $#%^&&!
Zacznijmy może od sprintu przez fabułę. Akcja zaczyna się w chwili, kiedy Flash usiłuje odnaleźć swoich dawnych przeciwników. Otóż Łotrzy zniknęli z Central City. Nasz speedster próbuje rozwikłać zagadkę ich absencji. W tym celu łączy siły zarówno z Kid Flashem, jak i z Kapitanem Bumerangiem (byłym członkiem Łotrów). Ich śledztwo przyniesie niecodzienne rezultaty. Oczywiście okazuje się, że gdy nie ma kota w domu to myszy harcują przez co na ulice Central City wylęgają pomniejsi bandyci, a ponad tym powraca organizacja Czarna Dziura pragnąca posiąść na własność moc Speed Force. Kulminacją tego tomu jest pojawienie się dwóch postaci, z czego jedna stanowi spore zaskoczenie. Ci, którzy znają Flashpoint na pewno nie poczują się zawiedzeni.
O grafice i scenariuszu z troszkę mniejszą prędkością
Czy komiks od DC może cierpieć na złą oprawę graficzną? Otóż nie. I tym razem obcujemy z rysunkowym arcydziełem. Kolorystyka i kreska poszczególnych kadrów jest naprawdę wyrazista i dynamiczna. Doskonale oddaje akcję, którą przedstawia. A ma co przedstawiać, bowiem wydarzenia są naprawdę dynamiczne. Historia toczy się wartko, żeby nie powiedzieć bardzo szybko. Napędzana przez świetnie napisane dialogi daje naprawdę duże poczucie immersji (tak wiem, jak komiks może być immersyjny, ale tak jest w tym wypadku). Widać, że scenarzyści zrobili świetną robotę. Udało im się też bardzo dobrze zarysować postaci, ich motywacje i psychikę. Na szczególną uwagę zasługuje tutaj Kid Flash zmagający się z traumą spowodowaną wiedzą, że jego wuj (Odwrotny Flash) był tak naprawdę jego ojcem.
Podsumowując ‒ trzeci tom Flasha należy do naprawdę udanych utworów. Polecam.