Młody Skórzewski w walce o swoje marzenia
Czarna Góra – tytułowe opowiadanie skupia się na młodym Skórzewskim. Oto w ręce przyszłego doktora trafia mapa, która może prowadzić go do bogactwa. Niemniej, aby je zdobyć, nasz bohater będzie musiał wkroczyć na owianą złą sławą tytułową Czarną Górę.
Decha – dla odmiany opowieść zaczyna się na komisariacie, gdzie Robert Storm musi wytłumaczyć stróżom prawa, czemu ukradł Włochom kawałek deski!
Dwie czaszki – Jak sam tytuł wskazuje, tym razem Storm będzie szukał dwóch czaszek, a dodatkowo zmierzy się ze… strażą miejską!
GROM – alternatywna historia Polski. Tym razem wywalczyliśmy niepodległość, detonując bombę atomową w centrum Warszawy. Niestety jak się okazuje, nasza wolność jest zagrożona, albowiem zaplanowano zamach, który może doprowadzić do wybuchu wojny z Rosją. Głównym bohaterem jest niejaki Henryk, ale równie istotną postacią jest sam Józef Piłsudski. Opowieść ciekawa, ale w moim odczuciu Atomowa ruletka (z 2586 kroków) wypada jednak o wiele lepiej.
Jesienny sztorm – intrygujące opowiadanie, albowiem koncentruje się ono między innymi na Malwinie Skórzewskiej. Podobnie jak w Duchach Poveglii znów odwiedzamy południe Europy, ale poza Wenecją przewidziany jest też wypad do Zary. W tle II wojna światowa i naziści poszukujący pewnego artefaktu. Z jednej strony historię czytało się przyjemnie, z drugiej – niczym mnie nie zaskoczyła.
Cóż mogę powiedzieć, wszystkie opowiadania trzymają bardzo dobry poziom. Według mnie najlepiej wypada tytułowa Czarna Góra, ale i opowieści skupione wokół Roberta Storma wydały mi się ciekawsze od tej zaproponowanej choćby w Przyjacielu człowieka. Jak zawsze bardzo miło spędziłem czas, obcując z kolejnym dziełem Pilipiuka, ale jednocześnie chcę zaznaczyć, że ten zbiór opowiadań niestety nie wybija się spośród pozostałych jedenastu.
Robert Storm na tropie
Miałem przyjemność obcować z egzemplarzem recenzenckim, a więc nie jestem w stanie ocenić wydania tejże książki. Niemniej podczas lektury zauważyłem bardzo niewielką liczbę uchybień, w zasadzie były to drobne literówki, które ostateczne korekta na pewno wyłapie. Fabryka Słów zawsze starannie dopieszcza swoje książki, a więc przewiduję, że kolejny tom opowiadań Pilipiuka powinien prezentować się bardzo dobrze. Po lekturze Czarnej Góry nie mam żadnych obaw, co do jakości tekstu i wydania.
Czy warto sięgnąć po kolejny zbiór opowiadań Pilipiuka?
Kolejny zbiór opowiadań Andrzeja Pilipiuka trzyma bardzo dobry poziom. Tutaj zwłaszcza zwróciłbym uwagę na historie skupione wokół Roberta Storma. Nie są one tak dobre, jak Aparatus, ale za to wypadają o wiele lepiej niż Inne możliwości (Przyjaciel człowieka). Ponadto muszę zaznaczyć, że ten tom w żadnym razie nie oferuje nic nowego. Opowieść o alternatywnej historii Polski już była. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku pozostałych opowiadań. Czuć delikatną wtórność. Czy to źle? W zasadzie nie, bo nadal lektura jest przyjemna. Pilipiuk potrafi wciągnąć czytelnika w swój świat. Ale, prawdę powiedziawszy, oczekiwałem większego zaskoczenia, czegoś oryginalniejszego. Nadal liczę na to, że pojawi się zbiorek stawiający na większą różnorodność, bo choć doktor Skórzewski czy Robert Storm to świetne postacie, brakuje mi szalonych pomysłów z 2586 kroków czy Rzeźnika drzew.