Przepadam za abstrakcyjnymi światami i bohaterami. Widząc w zapowiedziach Harper Collins książkę o tytule “Van Dog” nie mogłam przejść obojętnie (osoba odpowiedzialna za tytuł powinna dostać jakąś nagrodę copywritingu). Książka z jednej strony zapoznająca dzieci z tematem malarstwa, z drugiej wpisująca się w fantastykę to interesujące i godne uwagi połączenie.
Na obrazku widzę…
Pierwsze strony historii pokazują czytelnikowi dom artysty. Są farby, sztalugi, książki z nazwiskami słynnych malarzy i oczywiście sam główny bohater zapatrzony w okno i mieszający łyżeczką w parującej filiżance. Nie ma tutaj żadnego tekstu, oprócz nazw typu olej czy terpentyna, oraz wspomnianych tytułów książek, ale bez problemu orientujemy się w zaistniałej sytuacji. Kolejne ujęcia pokazują nam, jak Van Dog wybiera się w plener i w końcu oznajmia, iż będzie malował. Mimo iż całość rozgrywa się poza miastem, nie dane jest artyście pracować w spokoju, gdyż jego okolica obfituje w wielu aktywnych mieszkańców i gości. Są różne cykające robaczki, mrówki urządzające sobie zbiórkę, beczące (czasami latające) owieczki czy bzyczące osy. Wszyscy budzą się do życia wydając przy tym wiele różnorodnych odgłosów i zajmując się swoimi sprawami. Wraz z kolejnymi stronami historii na łące pojawia się coraz więcej gości (również takich jak wspomniana Godzilla czy jej znajomy King Kong) i nikt jakoś specjalnie nie stara się zachowywać cicho. A to rycerz na koniu przebiegnie wołając “Z drogi śledzie!”, a to pająk wpadnie i poopowiada, że uwielbia kolor niebieski. Cały czas coś się dzieje, jednak Van Dog, mimo mało sprzyjających warunków, niestrudzenie tworzy.
Każdy szczegół ma znaczenie
Książka duetu Mikołaj Pasiński i Gosia Herba zachwyca. Pozycja ta to z jednej strony tytuł, przy którym spędza się wiele godzin, szukając i odkrywając nowe postacie i dialogi, z drugiej lektura pokazująca, jak trudny bywa proces twórczy (i z iloma niespodziankami trzeba się w trakcie niego liczyć). Jeśli chodzi jeszcze o aspekt edukacyjny, nie sposób nie dostrzec wplecionych artystycznych nawiązań. Zaczynając od wspomnianych książek z nazwiskami takimi jak Hockney, Pieter Bruegel, Van Gogh czy Monet po ujęcia czy styl momentami podobny do twórczości owych plastyków. Sięgając po przykłady, scena przy stole (pierwsza strona) zbliżona jest do obrazu Dining Room Overlooking the Garden Bonnarda, widoki na polanę mają w sobie coś z Hockneya, a ilość szczegółów i małych scenek rozgrywających się w tle od razu nasuwa skojarzenia z obrazami Bruegela. Równocześnie widać, że Gosia Herba ma już swój niesamowity i indywidualny styl, którego nie sposób nie docenić.
Mało czytania, mimo to dużo treści
To nie jest zwykła książka do przeczytania, lecz tytuł do zabawy i nauki. Nie ma w niej ciągłego tekstu, lecz krótkie dialogi opowiadające historie wielu różnych postaci. Pełno tutaj interesujących wydarzeń, abstrakcyjnych dialogów i kolorów, a na końcu również rozkładane strony, by czytelnik (bądź czytelniczka) mógł stworzyć swoje autorskie dzieło. Pragnę więcej takich książek na naszym rynku i to nie tylko skierowanych do najmłodszych!