Baśnie i wody
Kolejny tom przygód kaczorków to w sumie nic nowego. Stara, dobrze sprawdzona formuła, prezentująca nam klasykę komiksu disnejowskiego. Ewidentnie jednak motywem przewodnim tych historii są woda i baśniowość. Historie wydane w latach 1958-1959 ukazują czytelnikom fabułę związaną z mitami oraz szeroko pojętą żeglugą. Mamy tutaj do czynienia z dwiema długimi historiami. Pierwsza to tytułowy Latający Holender, odwołujący się do nawiedzonego statku, który, jak się okazuje, nie jest taki do końca nawiedzony. Młode kaczorki, Donald i Sknerus, jak zawsze staną na wysokości zadania i przy okazji poszukiwania złota odkryją, co tak naprawdę stoi za legendą. Dodatkowo znajdziemy też reprodukcję obrazu Carla Barksa pt. Klątwa „Latającego Holendra” oraz Latający Holender. Główny nacisk Barks położył na egzotyczny okręt, ale, jak na mistrza przystało, dopilnował detali, o które ciężko zadbać w przypadku maleńkich komiksowych kadrów. Morski pejzaż z wydętymi żaglami oraz spienionymi falami to coś, co z pewnością może stanowić ozdobę niejednego salonu.
Drugą historią poruszającą podobną tematykę jest Tajemnica Cieśniny. Ten niepozornie zaczynający się komiks prowadzi nas w wir intrygi, którą muszą rozwikłać kaczorki, aby uratować złoto Wujaszka Sknerusa. Najmocniejszą stroną tego komiksu są z całą pewnością pełne dynamizmu rysunki (mamy tutaj wiele scen akcji). Na samym końcu tomu odnajdziemy dwustronicową wkładkę o marynarzach z Kaczogrodu – przyjemny element wzbogacający naszą wiedzę o kaczym uniwersum.
W kosmos i jeszcze dalej
Kolejny motyw, który zdaje się przeważać w najnowszym tomie, to podróże kosmiczne. W sumie dobrze, że mogliśmy delektować się tym w tomie wydawanym w miesiącu lipcu, bowiem dla mnie jest on na zawsze związany z lądowaniem na Księżycu w 1969 r. Tutaj mamy o tyle dziwny zabieg fabularny, że mimo wielu niezwykłych podróży Sknerusa w przestrzeń kosmiczną, doznaje on jakby amnezji i odkrywa go w całości na nowo. No cóż, bowiem wygląda to zjawiskowo, bowiem pejzaż ukazujący gwiazd z bliska to niecodzienny widok, dlatego łatwo się zachwycić za każdym razem.
Pierwsza długa historia to Twardszy niż diament, gdzie Diodak – obok Sknerusa – jest pierwszoplanową postacią. Trzeciorzędowe strony są wypełnione zabawą związaną z kształtem postaci. Ogromna prędkość, jaką rozwija rakieta wynalazcy z Kaczogrodu, aż wgniata bohaterów w siedzenie ,sprawiając, że prawa fizyki deformują ich ciała.
Historią zamykającą cały tom, a zarazem drugą związaną z lotami w kosmos, jest Na złotym globie. Gorączka złota zostaje przeniesiona w kosmos. Gdy świat obiega informacja o tym, że istnieje drugi księżyc ze złota, Sknerus McKwacz i jego konkurenci urządzają istny wyścig w kosmos. To, co jest jednak chyba najważniejsze, to puenta, jaka dociera do starego kaczora pod koniec podróży – puenta o znaczeniu moralnym, ale też ekologicznym.
Kolejny miły tom, mogący nas wiele nauczyć
Zrecenzowane przez mnie przygody kaczej rodziny to nie wszystko. W najnowszym tomie odnajdziemy też wiele jednostronnicówek, ale także historii, które dane nam było zobaczyć w ostatnich wydaniach czasopisma Kaczor Donald. Z całą pewnością mogę polecić to wydanie i zachęcić Was do kupna i dalszego kompletowania kolekcji.