Są takie porzucone projekty, o których nie sposób zapomnieć. Ja na przykład noszę wieczną żałobę po P.T. Może nieracjonalną, może w mojej głowie idealizuję to, czym mogła stać się gra Hideo Kojimy i Guillerma del Toro – a jednak czuję, że Konami zaprzepaściło szansę na genialne odświeżenie serii Silent Hill, która, powiedzmy sobie szczerze, już od kilku części trzyma poziom co najwyżej średni.
Co się stało, to się nie odstanie – w kwietniu 2015 r. P.T. wyrzucono na śmietnik. Widocznie nie ja jedna widziałam w krótkim teaserze ogromny potencjał, ponieważ zaraz pojawił się szereg naśladowców. W związku z czym pewnie nigdy nie poznamy historii zamordowanej przez męża Lisy i tajemniczego numeru 204863, ale mamy szansę zagrać w takie gry, jak omówione przeze mnie niedawno Layers of Fear (Rodzima Produkcja™). Albo – no właśnie – Allison Road.
Niestety, klątwa została zasiana. Kojima nie dogadał się z Konami, a Kesler – z Team17. W czerwcu 2016 r. fanów gry i tych, którzy wsparli projekt na Kickstarterze, czekało kolejne rozczarowanie: zawieszono prace nad Allison Road…
…Na szczęście tylko po to, aby 22 sierpnia ogłosić ich wznowienie. Tym razem bez Team17 na pokładzie. Może to i lepiej?
Wróżenie z trailera
Czego się zatem spodziewać po (wskrzeszonym) Allison Road? Opis na stronie gry mówi o bezimiennym protagoniście, który odzyskuje przytomność, lecz nie pamięta, co działo się z nim wcześniej. Ma pięć nocy na wyjaśnienie, jaki los spotkał jego rodzinę, odkrycie sekretów domu, a przede wszystkim – na stawienie czoła niejakiej Lily i innym ciemnym mocom.
I tak pierwszoosobowy gameplay zaczyna się od pobudki już po zmroku w pustym, ale zadbanym domu. Pierwszy quest brzmi: znaleźć aspirynę. Dalej przychodzi czas na eksplorację: oglądanie różnych przedmiotów, krążenie od pokoju do pokoju, obserwowanie, jak pomieszczenia zmieniają się w niepokojący sposób i zachodzenie w głowę, czy dom na pewno jest pusty.
Związek z P.T. podkreślają nie tylko klimat i założenia. Na przykład na odwrocie jednego z czasopism znajduje się napis Dad was such a drag – te same słowa można było usłyszeć wypowiadane przez upiornego spikera w demie Silent Hills. W trailerze Allison Road pojawia się również radio z cyfrowym zegarem (pamiętacie wieczną 23:59 w P.T.?), emitujące strzępki audycji podobnych jak w pierwowzorze. No i oczywiście postać Lily – nawet jeśli jest dziewczynką, przywodzi na myśl ducha Lisy.
Najważniejsza różnica, jaka rzuciła mi się w oczy w trakcie oglądania filmiku, to okraszenie Allison Road symboliką religijną. Na razie jednak można tylko zgadywać, w jaki sposób wątki religijne wpłyną na fabułę – a ta ostatnia również wydaje się do jakiegoś stopnia wzorowana na P.T.
„Porażka to kolejny etap na drodze do sukcesu”
Powyższym cytatem Christian Kesler podsumował swoje perypetie z Team17, choć oczywiście nigdy nie ujawnił szczegółów. Napisał też:
Zrobiłem sobie trochę wolnego od Allison Road, wróciłem do pracy i dobrze przyjrzałem się wszystkiemu, co do tej pory zostało zrobione.
Zacząłem od zmian w fabule, paru bazgrołów tu i ówdzie, przetestowałem kilka layoutów i zanim się zorientowałem, praca szła własnym, naturalnym rytmem. (…)
Poczułem się, jakbym wrócił do domu. Do domu, którego tak naprawdę nigdy nie opuściłem. (…)
Chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz: poświęcę tej grze tyle czasu, ile będzie trzeba, aby stała się dokładnie tym, czym ma być.
Nie chcę niczego przyśpieszać ani odwalać fuszerki tylko po to, aby ją wydać i zarobić pieniądze1
Oznacza to, że nie wiadomo, kiedy ostatecznie Allison Road ujrzy światło dzienne – zwłaszcza że, przynajmniej na razie, Kesler planuje pracować nad grą samodzielnie. Ja z pewnością będę śledzić informacje na temat projektu i trzymać za niego kciuki. W końcu dobrych survival horrorów nigdy za wiele.
________________________________________
1www.facebook.com/AllisonRoadGame/posts/1137186929707425, tłum. AJ.