O co się rozchodzi?
Przyznać muszę szczerze, że kiedy moje zachłanne nowych przygód w krainie elfów łapki pochwyciły “Las na granicy światów” niemal podskoczyłam z radości. A radość była tym większa, że akurat niedawno zakończyłam czytać (z niemałym bólem serca) trzeci tom “Okrutnego księcia”. Dla tych, którzy tak jak ja, z rozkoszą przebrnęli przez całą serię, nowa książki autorstwa Holly Black jest pozycją obowiązkową. Zaś osoby, które z owym światem elfów do czynienia jeszcze nie miały jest to idealna okazja, żeby zacząć, w szczególności, że akcja dzieje się przed wydarzeniami cieszącej się popularnością trylogii.
Lepiej zamknij na noc okna
W miasteczku Fairfold nic nie trzyma się pojęcia normalności. Ludzie obwieszają się amuletami chroniącymi przed magią, zostawiają przed domami mleko i ciastka, ale bynajmniej nie dla kota, a leśnych istot, które w zamian za te drobne podarunki, nie będą płatać im figli. Każdy bowiem wie (choć nie każdy tę myśl do siebie dopuszcza), że miejsce, w którym przyszło im mieszkać, z każdej strony ocieka magią. Lasy graniczące z Fairfold zamieszkują elfy, gobliny, wiedźmy, strzygi i inne stwory, a nie każde z nich ma dobre intencje.
Z uczennicy do rycerza
Hazel Evans, której losy przychodzi nam śledzić, z początku sprawia wrażenie normalnej nastolatki. Imprezy, chłopcy, nagminne spychanie problemów na bok, lekkoduszność. Mnie osobiście ta postawa z początku odrobinę irytowała, zwłaszcza, że moje oczekiwania względem tej książki były naprawdę bardzo wysokie i miałam nadzieję, że zostaną jednak spełnione. Finalnie zostały. W trakcie trwania historii dostrzegamy przemianę głównej bohaterki, dowiadujemy się skąd wzięła się jej postawa, bariera, którą roztoczyła wokół siebie na otaczający świat i zaczynamy ją rozumieć. Podziwiamy to jak wiele była w stanie poświęcić, by chronić swoich bliskich, w szczególności brata, Bena i wkurzamy, kiedy zbyt unosi się honorem i próbuje działać na własną rękę, nie korzystając z niczyjej pomocy. A to wszystko czyni ją ludzką. Nie dostajemy idealnej bohaterki, która jest w stanie zwojować świat w pojedynkę, niczym Superman w swoich rajstopach i pelerynie powiewającej na wietrze. Dostajemy pełen pakiet wad i zalet. Z bezradnej i przerażonej dziewczyny, Hazel zmienia się w osobę odważną i zaciekłą, i biegnie na ratunek swojemu ukochanemu miasteczku, nad którym wisi zagłada.
Książę o uszach ostro zakończonych
Zagłada, ponieważ zostaje uwolniony ze swojej szklanej trumny chłopiec, który śnił w niej latami, spoczywając głęboko w lesie. Choć od zawsze marzeniem Hazel było, żeby elfi królewicz się zbudził, snuła wiele fantazji i na samą myśl ogarniała ją ogromna ekscytacja, to kiedy do tego wydarzenia w końcu dochodzi, wszystkie te pragnienia zmieniają się w szczere przerażenie. Pociąga to za sobą cały szereg konsekwencji. Gniew króla Olszyn, sprawującego pieczę nad wszelkimi istotami magicznymi, pojawiające się w biały dzień stwory, choć zawsze kryły się w cieniu i pojawiały nocą. Ludzie przestali być bezpieczni, ciąży nad nimi coraz większe niebezpieczeństwo, a Hazel wraz z bratem i jego najlepszym przyjacielem są jedynymi osobami mogącymi zapobiec katastrofie.
Podsumowując
Każdy, kto do świata elfów wkroczy, zostanie oczarowany. Otoczeniem, zapachem, muzyką, jedzeniem, a przede wszystkim istotami go zamieszkującymi. Ja również zostałam oczarowana, historią. Fani lekkiego fantasy okraszonego szczyptą intryg i zwrotów akcji na pewno będą czerpać przyjemność lektury. Jeśli pojawią się kolejne historie umieszczone w tym uniwersum, z pewnością bez wahania po nie sięgnę.