Po siedmiu częściach pełnych różnorodnych przygód, czytelnik, sięgając po kolejną, zaczyna mieć wątpliwość, co jeszcze może się przytrafić tej biednej kobiecie, której największą przywarą jest chęć ochronienia najbliższych. Na szczęście Patricia Briggs nie zawodzi i ponownie dostarcza fabułę interesującą aż do ostatniej strony powieści.
Wojna podjazdowa
Kiedyś w końcu musiało do tego dojść – Christy, czyli była żona Adama, postanowiła wykorzystać swoją trudną sytuację (została pobita przez tajemniczego, byłego kochanka, który teraz dodatkowo jej grozi) i wprowadzić się pod pretekstem strachu do swojego eks i Mercy. Alfa oczywiście nie umie odmówić, ponieważ chęć opieki nad słabszymi jest u niego niezwykle silna, jednak mechaniczka nie jest zadowolona z takiego obrotu spraw. Mercedes stara się jednak jak może, by nie pogarszać już i tak trudnej sytuacji (większość watahy uwielbia Christy), zwłaszcza, że ma na głowie własny problem. Zgłosił się do niej bowiem pradawny, który pragnie odzyskać kostur. Oczywiście kobieta chętnie by mu go zwróciła, lecz zdążyła go już podarować Kojotowi, a ten przepadł jak kamień w wodę.
Rodzina patchworkowa
Lektura Zamętu nocy była przyjemna i dość szybka. W książce na zmianę czytamy o próbującej odbić Adama Christy oraz o próbach rozgryzienia i pokonania nowego przeciwnika. Wątki płynnie się przeplatają i odpowiednio dawkują napięcie aż do standardowej finałowej walki pod koniec powieści. Sporo miejsca w tej książce poświęcono relacjom watahy i Adama z Mercedes oraz Christy. Z jednej strony ciekawie było popatrzeć, jak silna i sprytna Kojocica ustępuje miejsca manipulantce. Darzy ona bowiem swojego męża tak silnym zaufaniem, iż wie, że może sobie na to pozwolić. Z drugiej – wątek ten czasami frustrował, ponieważ zagrywki eksżony były momentami tak podłe, że człowiek miał ochotę wejść w fabułę i pocieszająco uściskać Mercy. Oczywiście w powieści umieszczony został również paranormalny przeciwnik, którego początki okazały się dość nietypowe i przez to interesujące. Fani Kojota z pewnością ucieszą się, iż pojawia się on przez chwilę a jakby tego było mało, dane jest nam również poznać innego członka rodziny zmiennokształtnych.
Trochę taki dobry odcinek serialu
Myśląc o serii Patrici Briggs, dochodzę do wniosku, że przypomina mi ona dobry serial. Każdy odcinek (książka) jest o czymś innym. Pojawiają się zarówno nowi, jak i stali bohaterowie. Autorka potrafi wprowadzić nowości, jednak zawsze zamyka historię, więc czytelnik nigdy nie zostaje z poczuciem niedosytu. Jest nawet stały rytm wydarzeń: nagła zmiana albo wydarzenie na początku, powolnie rozwijające się wątki i finałowa walka, w której Mercedes bardzo mocno obrywa, ale jak na kojota przystało, wychodzi ze wszystkiego obronną ręką. Polecam tę serię właśnie za tę jej stabilność – zawsze dostajemy tak samo dobrą historię.