Ostatnimi czasy na popularności zyskuje trend samodzielnego składania komputera. Jednak wybieranie odpowiednich komponentów nie jest prostą sprawą, a poleganie na swojej niepełnej wiedzy lub wątpliwej znajomego, może być krytyczne w skutkach i doprowadzić do efektów odwrotnych od zamierzonego. Oczywiście można sporo zaoszczędzić samodzielnie składając komputer, czasem warto by zostawić takie rzeczy profesjonalistom z wieloletnim doświadczeniem, a do takich z pewnością należy firma MSI.
Piękna gadzina
Uwielbiam, gdy coś wygląda ładnie i do tego się świeci. No po prostu mam do tego ogromną słabość. A Infinite X spełnia oba wymagania. Obudowa wygląda cudnie. Mamy tutaj fajną, nieregularną bryłę, która swoim futurystycznym modelem wyróżnia się na tle standardowych typów osłon na obudowy, jednak zachowuje swój klasyczny pierwiastek. Perfekcyjnie wpasowuje się w trend nowego sprzętu. Na bocznym panelu mamy szybę ze szkła hartowanego, przez którą widać wnętrze naszego potworka i do tego całość jest podświetlona przez światła RGB. Dodatkowo mamy zamontowany wygodny uchwyt do przenoszenia całej jednostki. Panel przedni zawiera wszystko, co potrzebne, włącznie z wejściem HDMI, które idealnie nadaje się do podłączenia zestawu VR. Do tego wejście na słuchawki, mikrofon i 2 USB. Podświetlenie przedniego panelu dodaje mu tylko drapieżnego designu i wygląda bardzo dobrze. Do tego dzięki oprogramowaniu Mystic Light jesteśmy w stanie całkowicie kontrolować światła i wybrać dowolny z ponad 16,8 miliona kolorów. Możemy uzyskać pełną synchronizację ze sprzętem MSI.
Smoczy osprzęt
Do testów otrzymaliśmy myszkę Clutch Gm60, klawiaturę mechaniczną Vigor GK80 Red oraz słuchawki Immerse GH70. Urządzenie wskazujące z magnetycznymi elementami obudowy świetnie leży w dłoni i umożliwia dość sporą konfigurację. Do tego jej waga i zakres DPI są dopasowane do mojego stylu gry. Samą czułość możemy ustawić do maksymalnie 10 800 jednostek.
Wygląda bardzo minimalistycznie bez ramy wokół przycisków, co dla mnie jako fana przepychu jest wadą. Jednak ogromną zaletą jest jej wielkość i wygoda użytkowania. Do tego dochodzi panel multimedialny oraz wejście USB. Klawisze WASD, czyli najważniejsze dla każdego gracza są wyszczególnione, ze względu na swój szary kolor.
Najlepszym zaskoczeniem okazały się słuchawki. Dostajemy w nich świetny system 7.1, który można bardzo wygodnie z poziomu karty dźwiękowej słuchawek włączać i wyłączać. Do tego dochodzi bardzo wygodna, zamknięta obudowa, która idealnie wytłumia większość dźwięków z zewnątrz. Mikrofon jest ukryty wewnątrz osłony dzięki czemu nie przeszkadza, gdy akurat z niego nie korzystamy. I do tego każdy z wyżej wymienionych sprzętów się świeci! Również są napędzane technologią RGB i w nocy pięknie oświetlają nasze stanowisko do grania.
Rzucamy wyzwanie ognistej jaszczurce
A teraz najważniejsza kwestia – jakie osiągi zapewnia ta maszyna? Całkiem spore, biorąc pod uwagę, co mamy umieszczone w obudowie. W środku znajduje się potężny GeForce 1080 TI, który sprosta nawet najbardziej wymagającej grafice. Wydajny, czterordzeniowy procesor I7 oraz dwa dyski, jeden SSD a drugi HDD. Do tego w podstawowej wersji dostajemy 16 GB RAM-u. Na pokładzie znajduje się również karta sieciowa, więc nie trzeba zapychać jednego z USB zewnętrznym sprzętem, co jest bardzo wygodne. Bardzo pozytywnym aspektem jest również to, że komputer pracuje bardzo cicho i nie wydaje z siebie jakiś niezwykłych odgłosów. To zaleta przemyślanej konstrukcji i sprawnego chłodzenia.
Jako, że jestem poważnym testerem wziąłem na warsztat największą zmorę i pogromcę wszelkich procesów graficznych – Minecrafta. Nie no – żartuję. W tej grze ilość detali i złożoności takich efektów jak cieniowanie i deszcz zniszczą każdą maszynę. Ostatecznie padło na najnowszego Battlefronta II i zagraliśmy w rozdzielczości 2k, czyli 2560×1440 – oczywiście na maksymalnych ustawieniach. Cudownie było obserwować epicki wygląd tej gry, wszelkie efekty cząsteczkowe, wybuchy i różne elementy otoczenia. Dostaliśmy w pełni płynną rozgrywkę ze wszystkimi bajerami graficznymi, co z jednej strony utrudniało grę, bo zamiast skupić się na likwidowaniu kolejnych klonów, czasem wolałem przystopować rozgrywkę i podziwiać wszelkie detale. Jeśli chodzi o klatki to utrzymywały się one na poziomie 57-60 klatek.
Jakby to wyglądało, jakbyśmy nie wzięli na warsztat naszego rodzimego Wiedźmina 3? W trakcie gry uzyskaliśmy powyżej 98 klatek na sekundę i rzadko ta wartość spadała, a jeśli już to do 90 klatek. W trakcie szlachtowania potworów wszelkiej maści również nie było problemu i płynnie grało się w każdym momencie. Jednak nawet Wiedźmin nie podołał gadzinie od MSI.
World of Tanks dostało niedawno sporą aktualizację, która spowodowała, że gra wygląda nieziemsko. Wersja 1.0 zapewnia grafikę na zupełnie nowym poziomie. Tam ilość klatek na sekundę uplasowała się na 120 i nigdy nie spadała, nawet jeśli na ekranie ilość efektów graficznych przekraczała wszelką normę. A uwierzcie mi – po najnowszych zmianach jest na czym zawiesić oko. Mapy wyglądają teraz bardzo realistyczne, a same modele czołgów przeszły mały lifting. Do tego doszła nam całkiem realistyczna fizyka, więc sprzęt miał co obliczać.
Jak widać, komputer bez problemu radzi sobie z najnowszymi i wymagającymi tytułami. Żadna gra nie jest w stanie spowodować, aby nasze podzespoły dostały zadyszki albo by w jakikolwiek sposób spadła jakość graficzna danego tytułu. Nic tylko grać i grać!
Czy warto przygarnąć tego smoka?
MSI infinite X to sprzęt, który można z czystym sumieniem polecić wszystkim graczom. Dostajemy świetnie wyglądający, podświetlony i elegancki komputer z potężnym środkiem. Komponenty wewnątrz sprostają każdej grze, nawet tych w 4K czy w wirtualnej rzeczywistości. I przez długi czas rosnące ceny kart graficznych nie będą wam spędzać sen z powiek, a wydajny procesor sprosta wszystkim wyzwaniom. Jeśli do tego zajmujecie się pracą związaną z grafiką komputerową lub montażem filmów, dostajecie stację do pracy i zabawy. Jest to idealne rozwiązanie, jednak w tym wypadku cena będzie grała sporą rolę. Bo na pewno nie będzie zbyt niska. Jak wiadomo – za jakość się płaci, a MSI pokazało, że nie ma zamiaru oszczędzać na swoim sprzęcie. Prawdziwy król potworów na obecnym rynku.
Specyfikacja
System: Windows 10 Home
Płyta główna: Z370 Gaming Pro Carbon AC
Procesor: Intel Core i7-8700K, 4 x 3,7 GHz (4,7 GHz turbo)
Grafika: GeForce GTX 1080 Ti 11 GB GDDR5X
Pamięć: 16 GB RAM DDR4 2400 MHz (2 x 8 GB, cztery sloty, maks. 64 GB)
SSD 2 x 256 GB (Raid 0, M.2 NVMe), HDD 2 TB (2,5”)
Komunikacja: 1 x USB 3.1 Gen 1 typ C, 5 x USB 3.1 Gen 1 typ A, 1 x gniazdo S/PDIF, 1 x Gigabit LAN, 4 x USB 3.1 Gen 1 typ A, 2 x USB 2.0 typ A, 2 x HDMI 2.0, 2 x Display Port 1.4, DVI-D, port PS/2, 1 x gniazdo słuchawek, 1 x gniazdo mikrofonu (z przodu), 5 x mini-jack (głośniki), WiFi 802.11ac, Bluetooth 4.2
Napęd optyczny: DVD-RW
Inne: podświetlenie RGB panelu przedniego (Mystic Light)
Zasilacz: Delta GPS 850 HB B, 550 W z certyfikatem 80 Plus Bronze
Wymiary: 49 x 45 x 21 cm
Waga: 13 kg
a cena? :>