Zanim jednak definitywnie pożegnamy kończący się rok, mamy dla was dwa, a nawet trzy ciekawe zestawienia. Jedno z nich dotyczy najlepszych książek 2016 roku, drugie najciekawszych produkcji filmowych, które pojawią się w 2017 roku, a trzecie to podsumowanie kinowych premier mijających dwunastu miesięcy, które właśnie czytacie.
W tym roku pojawiła się całkiem pokaźna liczba filmów, jedne były naprawdę dobre, inne, cóż, najlepiej o nich zapomnieć i nigdy nie wspominać. Które produkcje okazały się dobra, a które złe? Oto nasze podsumowanie filmów 2016 roku, bez horrorów, bo o nich przeczytacie w innym artykule ostatniatawerna.pl/takie-straszne-jak-je-maluja. Nie zabraknie jednak animacji.
Gotowi na podróż przez filmowe produkcje? W takim razie zapinajcie pasy, bo startujemy z naszym podsumowaniem!
1. Gęsia skórka, reżyseria Rob Letterman
Co by się stało, gdyby potwory z książek mogły opuścić papierowe stronice i przejść do naszego świata? O tym właśnie opowiada film Lettermana – Gęsia skórka. Jeżeli czytaliście serię książek R. L. Stine’a, wiecie, jakich potworów możecie się spodziewać w tej produkcji.
To lekki i przyjemny obraz, który ogląda się z uśmiechem na twarzy. Widz z zaciekawieniem śledzi przygody, i kolejne wpadki, głównych bohaterów, przygląda się perypetiom znanym z powieści postaciom i zastanawia nad tym, jak to wszystko się skończy.
2. Deadpool, reżyseria Tim Miller
Pierwszy film u superbohaterze, choć w sumie nie do końca powinno się go tak nazywać, w tym roku okazał się dla mnie sporym rozczarowaniem. I o ile sceny walki i te, gdzie komizm wypływał nieprzerwanym nurtem spodobały mi się, o tyle cały ten wątek miłosny wrzuciłabym do śmietnika. Był niepotrzebny, nużący i tak niezjadliwy, że nawet nie jestem w stanie nazwać tego zabiegiem zamierzonym. Ktoś powinien pójść po rozum do głowy przy drugiej części Deadpoola, żeby nie popełnić takiego samego błędu.
Niech zostawią sceny pełne posoki, latających kończyn i wybuchów. Niech zostawią sceny pełne sarkazmu, czarnego humoru, ironii i odwołań do innych produkcji o superbohaterach. Ale niech nie zostawiają tego miłosnego badziewia, które zniszczyło połowę filmu.
3. Zwierzogród, reżyseria Byron Howard
Najlepsza animacja tego roku. Z czystym sumieniem mogę napisać, że chcę kolejnych części przygód szalonego duetu. Twórcy zafundowali widzom ostrą jazdę bez trzymanki, z mnóstwem zabawnych scen i dialogów, do tego należy dodać odpowiednie przesłanie i elementy sensacyjno-detektywistyczne.
O takich bajkach szybko się nie zapomina.
4. Bogowie Egiptu, reżyseria Alex Proyas
Przyznaję, ten film jest zły… i jego oglądanie boli. Jednak nie mogę napisać, że mnie rozczarował, bo spodziewałam się takiego kiczowatego ujęcia i bardzo przeładowanej fabuły. Już po zwiastunie produkcji było widać, że nie należy spodziewać się po niej za wiele. To bardzo lekka i nie wymagająca myślenia historia, którą ogląda się, by potem o niej zapomnieć.
5. Seria Niezgodna: Wierna, reżyseria Robert Schwentke
Ta seria, chodzi mi oczywiście o filmy, ma swoje wzloty i upadki. Pierwsza część okazała się dobra, druga miała niestety spadek formy, a trzecia… Jedno jest pewne najnowszy film będący ekranizacją trylogii Veroniki Roth był lepszy niż jego papierowa wersja. I nie do końca rozumiem, dlaczego ten filmowy cykl nie radzi sobie, co więcej, pojawił się spory problem z finalną produkcją serii. Ma być podobno przeniesiona na małe ekrany, ale nikt z głównej obsady nie zgodził się na zagranie w telewizyjnym obrazie. Wielka szkoda, bo fani produkcji zasługują jednak na odpowiednie zakończenie z nią przygody.
6. Batman v Superman: Świt sprawiedliwości, reżyseria Zack Snyder
Filmy z uniwersum DC nie mają szczęścia, zawsze znajdzie się spora grupka niezadowolonych z nich widzów. Nie inaczej było po premierze nowych przygód Supermana i Batmana. Mnóstwo głosów krytyki, ogólne rozczarowanie i jeden wielki wzdech zawodu. Aczkolwiek, mimo licznych wad, ja nawet dobrze bawiłam się na tym filmie. Największą bolączką obrazu był Batman, reszta okazała się nawet zjadliwa.
7. Kung Fu Panda 3, reżyseria Jennifer Yuh
Trzecia część serii nie rozczarowała, co więcej, okazała się o wiele lepsza niż dwójka. Zabawniejsza, słodsza i bardziej przemyślana. Idealna dla miłośników animacji, trzeba jednak znać wcześniejsze filmy, oraz na rodzinny wypad.
8. Łowca i Królowa Lodu, reżyseria Cedric Nicolas-Troyan
Zabrakło Śnieżki i film od razu stał się o wiele lepszy. Może nie najlepszy, bo sporo do tego tytułu Łowcy i Królowej Lodu brakuje, jednak widać znaczy progres w porównaniu z pierwszą częścią.
Stroje złych królowych to prawdziwe majstersztyki, efekty specjalne robią wrażenie, a fabuła ma mniej dziur niż ser szwajcarski. I przede wszystkim żaden bohater, ani aktor go grający, nie działa widzom na nerwy.
9. Piąta fala, reżyseria J Blakeson
Kolejna ekranizacja dystopijnej powieści, w końcu dopóki moda na takie książki trwa, dopóty twórcy odkopią każdą z nich i potem przeniosą na duży ekran. Prawda jest jednak taka, że nie każda pozycja powinna zostać zamieniona w film.
Choć w tym przypadku nie ma mowy o złej książce, tylko jej dość nieudanej adaptacji. Widać, że twórcy chcieli dobrze, ale widać także, że na chęciach się skończyło.
10. Cloverfield Lane 10, reżyseria Dan Trachtenberg
Do końca nie wiadomo, z jakim gatunkiem widz ma do czynienia. Dopiero finałowe sceny nakreślają nam kierunek, w jakim zmierza ta produkcja, właśnie gatunkowo. Na początku wszystko wskazuje na paranoję jednego z głównych bohaterów, później jednak prawda wychodzi na jaw.
Dzięki takiej zabawie z widzem film staje się o wiele ciekawszy, odbiorca pragnie rozwikłać zagadkę szaleństwa. Jednak czy to rzeczywiście prawdziwe szaleństwo? Warto obejrzeć tę produkcję, by przekonać się, jak twórcy obrazu budują napięcie i pokazują ludzkie zachowania w czasie dość specyficznych warunkach.
11. Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów, reżyseria Anthony Russo, Joe Russo
Bracia Russo doskonale wiedzą, jak stworzyć filmowe show. Stawiają na widowiskowość, jednak nie pomijają przy tym fabuły, historia także jest dla nich ważna. Choć starcie superbohaterów nie do końca spełniło moje oczekiwania, nadal uważam, że najlepsze filmy MCU to pierwsi Avengersi i drugi Kapitan Ameryka, to i tak dobrze się bawiłam.
12. X-Men: Apocalypse, reżyseria Bryan Singer
Od tego filmu oczekiwałam naprawdę wiele, liczyłam na to, że będzie to najlepsza część, jeśli chodzi o nowe spojrzenie na przygody mutantów. Niestety przeliczyłam się, ta produkcja wypadła najgorzej na tle innych.
Nawet wprowadzenie do obrazu nowych postaci nie pomogło, zwłaszcza że Główny Zły wyglądał naprawdę groteskowo. Może czas X-Menów powoli dobiega już końca i lepiej skupić się na jakiś innych produkcjach, a nie odcinać kupony, mając nadzieję, że widz nie zauważy błędów i dziur w scenariuszu?
13. Alicja po drugiej stronie lustra, reżyseria James Bobin
Czasami zmiana reżysera może wyjść produkcji tylko na dobre. Pierwsza odsłona przygód Alicji w Krainie Czarów okazała się jednym wielkim rozczarowaniem, aż nie chciało się jej oglądać do końca. Nic więc dziwnego, że do kontynuacji serii mało kto podchodził z entuzjazmem.
Ci, którzy jednak zdecydowali się zobaczyć Alicję po drugiej stronie lustra, doznali szoku. Dwójka okazała się naprawdę dobra – pełna akcji, zawirowań, efektów specjalnych, bardzo kolorowa i z dobrze poprowadzoną fabułą. Nareszcie skupiono się na kimś więcej niż na Kapeluszniku, pierwsza część powinna w ogóle nosić nazwę Kapelusznik i jego przyjaciele.
Na szczęście dwójka pokazała, że w tej historii tkwi potencjał, Bobinowi udało się go nawet odnaleźć.
14. Wojownicze żółwie ninja: Wyjście z cienia, reżyseria Dave Green
Ci, którzy narzekali na pierwszy film o żółwiach ninja, mogą odetchnąć, dwójka okazała się o wiele lepsza. Więcej się działo, doszli nowi bohaterowie, w tym mój ulubiony z serii, czyli Casey Jones. I tak, to właśnie ta postać kradnie film. Choć reszta ekipy radzi sobie równie dobrze.
Niestety wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że trzecia część albo nie powstanie w ogóle, albo dopiero za kilka lat. I jak tu żyć?
15. Warcraft: Początek, reżyseria Duncan Jones
Film na podstawie gry komputerowej? Czemu nie. Choć takie produkcje zazwyczaj wywołują strach w sercach miłośników gier. Tym razem jednak twórcy stanęli na wysokości zadania i stworzyli obraz, który nie tylko okazał się ładny (efekty specjalne, kolory, wykreowane światy), ale także ciekawy fabularnie.
Jeżeli nie powstanie kontynuacja filmu, będę bardzo złym orkiem, znaczy się – człowiekiem.
16. Dzień Niepodległości: Odrodzenie, reżyseria Roland Emmerich
Na ten film czekaliśmy bardzo długo. Kiedy w końcu rozpoczęły się zdjęcia do kontynuacji Dnia Niepodległości, fani jednego z najlepszych obrazów sf odliczali dni, a nawet godziny, do jej premiery. Niestety produkcja okazała się rozczarowaniem, może nie tak dużym, że należałoby ją wyprzeć z pamięci i udawać, że nigdy nie powstała, jednak prawdą jest, iż nie spełniła pokładanych w niej oczekiwań. A szkoda, bo widać było spory potencjał.
17. Ghostbusters. Pogromcy duchów, reżyseria Paul Feig
Nareszcie jakiś film, gdzie to babki grają główne skrzypce. Oczywiście, jak to w XXI wieku bywa, nie każdemu spodobał się pomysł uczynienia z kobiet głównych bohaterek, a z panów dodatków do fabuły. Były protesty, niezadowolenie, fala jadu… I koniec końców film więcej stracił niż zarobił.
Jasne, nie każde rozwiązanie w nowych Ghostbusters zostało dobrze przemyślane, ale nie można mówić, że ten film był zły. Odwoływał się do wcześniejszych obrazów, pojawiło się w nim nawet kilku bohaterów starszej wersji, do tego nowe wcielenie Thora i spora dawka śmiechu. Nie było idealnie, ale trudno nazwać ten obraz klapą.
18. Star Trek: W nieznane, reżyseria Justin Lin
To zdecydowanie byli Szybcy i wściekli w kosmosie! I to zdecydowanie była najlepsza część z tych nowych wersji Star Treka. Szybko, wściekle, niebezpiecznie, z sporą ilość dobrze zrobionych efektów specjalnych i rozwojem bohaterów.
Na tym filmie nie można się nudzić, co więcej, widz siedzi i chłonie każda minutę produkcji z wielkim zaciekawieniem. I tak, chce więcej! Star Trek: W nieznane to jedno z największych, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, zaskoczenie tego roku.
19. Legion samobójców, reżyseria David Ayer
Wiem, wiem, wiem – większość osób, która widziała tę produkcję, spisała ją na straty. Że niby nudna, nijaka, scenariusz pisany na kolanie… I jest w tym jakaś racja, jednak warto też przypomnieć sobie pewien niewypał tamtego roku – Fantastyczną Czwórkę – i porównać go z Legionem samobójców. Jak na mój gust, ten drugi obraz okazał się jednak o wiele lepszy, przynajmniej postaci budziły moje zainteresowanie i były momenty, kiedy się zaśmiałam, i to nie z politowania.
Nie napiszę, że to najgorszy film tego roku, bo na to miano zasługuje zupełnie inna produkcja.
20. Sausage Party, reżyseria Conrad Vernon
Co by tu o tym filmie, a dokładniej animacji, napisać… Że jest szalony, ma niezwykle… oryginalnych bohaterów i specyficzną fabułę? Tak, w sumie każdy z tych elementów się zgadza.
Jedno jest pewne – ta produkcja nie jest obrazem dla każdego. Trzeba mieć wysoki prób tolerancji na głupotę i prostackie żarty. Choć nawet wtedy ocena tego filmu może sprawiać pewne kłopoty, bo jak zaklasyfikować produkcję o gadających parówkach, bulkach, warzywach i innych pożywieniach? Ten obraz boli, jednak jego oglądania sprawia także satysfakcję.
21. Batman: Zabójczy żart, reżyseria Sam Liu
Jedni twierdzą, że to najlepsza animacja o Batmanie ever! Albo nawet najlepsza z historii o Batmanie ever. I nie tylko o nim, bo jednym z głównych bohaterów produkcji jest sam Joker. Mnóstwo szaleństwa, drastycznych scen i trochę psychodeli, ale czy to wszystko sprawia, że film jest taki wyjątkowy?
Nie do końca. Prawda jest taka, że bardzo szybko zapomniałam, że w ogóle widziałam ten obraz. Historia jak historia, to, że dodano więcej posoki, nie czyni z niej jeszcze niczego wyjątkowego. Może wam się bardziej spodoba.
22. Sekretne życie zwierzaków domowych, reżyseria Chris Renaud
Komu jeszcze jedną animację? Tym razem coś dla miłośników naszych domowych pupilów – kotów, psów, chomików, kanarków… aligatorów. Tak, nigdy nie wiesz, co tam człowiek hoduje w zaciszu swojego domostwa.
Nie wiecie także, co wasi milusińscy robią, kiedy opuszczacie swoje cztery kąty i wychodzicie na zakupy, do szkoły albo do pracy. Ten film pokazuje właśnie sekretne życie zwierząt domowych, jak to sobie wypoczywają albo rozrabiają, gdy nie ma ich właścicieli. Nie zabraknie jednak niebezpiecznej przygody oraz sporej dawki humoru.
23. Osobliwy dom Pani Peregrine, reżyseria Tim Burton
Tim Burton postanowił przenieść na duże ekrany pierwszy tom trylogii Ransoma Riggsa o osobliwych bohaterach. O ile książka to kawał wciągającej lektury, o tyle widzowie mogli się obawiać tego, co z jej ekranizacją zrobi Burton. Powiedzmy sobie szczerze, to naprawdę dobry reżyser, jednak miewa produkcje, które należałoby omijać szerokim łukiem, choćby Alicję w Krainie Czarów.
Uspokoję was jednak, Osobliwy dom Pani Peregrine okazał się naprawdę interesujący, co ciekawsze miejscami, zwłaszcza gdy mówimy o zakończeniu, przewyższał książkę. Burton doskonale wiedział, jak oddać osobliwy świat z jego osobliwymi bohaterami. A największe brawa należą się tutaj Evie Green, za graną przez nią postać tytułowej pani Peregrine.
24. Bociany, reżyseria Nicholas Stoller
W tym roku animacje dosłownie opanowały kina. I trzeba przyznać, że każda z nich, przynajmniej z tych przeze mnie widzianych, które znajdują się w tym zestawieniu, okazała się dobra, wciągająca i urocza.
Nie inaczej sprawa przedstawia się z Bocianami. Jak w ciekawy sposób przedstawić historyjkę opowiadaną małym dzieciom o tym, skąd te wzięły się na świecie? Połączyć tę opowiastkę z wynalazkami XXI wieku, dodać mnóstwo humoru i sympatycznych bohaterów. Ubaw po pachy gwarantowany!
25. Doktor Strange, reżyseria Scott Derrickson
Nadszedł czas przeniesienia na ekrany kin przygód kolejnego bohatera komiksów Marvela, tym razem wybór padł na Stevena Strange’a – chirurga, który po wypadku samochodowym, traci możliwość wykonywania swojej ukochanej pracy, traci kawałek siebie, w metaforycznym tego słowa znaczeniu.
Nie jest to najlepszy film o superbohaterze, abstrakcja miejscami sięga zenitu i widz czuje przeładowanie, a w morzu produkcji o herosach z nadnaturalnymi mocami czy w dziwnych wdziankach ten obraz nie wybija się, są jednak momenty, zwłaszcza te, gdzie pojawia się taki jeden zaczarowany płaszczyk, które sprawiają, że ominięcie tego filmu byłoby grzechem.
26. Trolle, reżyseria Mike Mitchell
Oto najbardziej kolorowy, pełen brokatu, tańców i śpiewańców film tego roku. Niby bajka dla dzieci, niby prosta historyjka o walce dobra ze złem i stawianiu czoła przeciwnościom, a tak naprawdę to kolejny obraz, który działa na serce niczym balsam.
Trolle to lekka i przyjemna opowieść o włochatych stworzonkach, które stają w obliczu niebezpieczeństwa. Idealna produkcja do obejrzenia ze swoimi bliskimi, niekoniecznie będącymi dziećmi.
27. Nowy początek, reżyseria Denis Villeneuve
Ten oparty na opowiadaniu Teda Chianga Historia twojego życia obraz zebrał całkiem pozytywne opinie, wszystko przez sposób, w jaki pokazano kontakt z obcą cywilizacją, nastawienie człowieka do przybyszów i włączenie w to wszystko kwestii naukowych. I o ile za te rzeczy rzeczywiście należy się produkcji pochwała, o tyle za resztę niekoniecznie.
Obraz bywa przydługi, nudnawy i miejscami bez sensu. Trudno jednak mówić w tym przypadku o totalnym rozczarowaniu, bo film niesie ze sobą całkiem ciekawe przesłanie. A warto go zobaczyć choćby dlatego, żeby wyrobić sobie o nim swoją własną opinię.
28. Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć, reżyseria David Yates
Świat magii i czarodziejów powrócił! Jedna z największych niewiadomych tego roku, sporo osób, w tym i ja, bało się, że nowa produkcja osadzona w uniwersum wykreowanym przez J.K. Rowling okaże się swego rodzaju profanacją i zepsuje znany z dzieciństwa obraz. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca.
Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć to cudowny film z niezwykłymi bohaterami, i nie mam tutaj na myśli tylko tych ludzkich, mnóstwem czarów i magicznych przedmiotów, które chciałoby się mieć, oraz kilkoma nawiązaniami do produkcji o Harrym Potterze. Jeden z największych must see tego roku.
29. Vaiana: Skarb oceanu, reżyseria Ron Clements
Disney postanowił dodać do panteonu swoich księżniczek kolejną bohaterkę, w której żyłach płynie niebieska krew. Tym razem twórcy bajki nie poszli jednak po linii najmniejszego oporu, trzeba było trochę poczytać, poznać kilka historii o bogach i powstaniu świata, a całą uzyskaną wiedzę przekazać w ciekawy i przystępny sposób. Do tego w formie bajki, gdzie bohaterowie zaprezentują swoje muzyczne zdolności.
Ta produkcja to nie tylko historia nastolatki, która szuka własnej drogi, pragnie pomóc swojemu ludowi i wreszcie spełnić największe z marzeń, ale także wzruszająca opowieść o sile wiary, przyjaźni i magii przyrody. W dzisiejszych czasach, kiedy każdy z nas, a przynajmniej znaczna większość, żyje z dnia na dzień, nie doceniając tego, co mamy dookoła siebie, taka wzruszająca bajka pozwala zatrzymać się na chwilę i pomyśleć o naszym życiu.
30. Underworld: Wojny krwi, reżyseria Anna Foerster
Ta seria nie spodoba się każdemu. Jeżeli szukacie czegoś ambitniejszego i pragniecie, by fabuła trzymała się kupy, ten film, jak i jego wcześniejsze części, nie przypadnie wam do gustu. Jeżeli jednak nie przeszkadzają wam fabularne dziury, macie zamiar obejrzeć coś efektywnego, gdzie krew leje się strumieniami, wtedy nowa produkcja o Selene spełni wasze oczekiwania.
31. Łotr 1, reżyseria Gareth Edwards
Fani uniwersum Star Wars otrzymali w 2016 roku kolejny film z tego światka. Jedni zakochali się w tym filmie i nic tylko oglądają go po kilka razy, inni czują się nim rozczarowani. Nie jest to zła produkcja, tylko nierówna, i znowu powiela kilka znanych z innych filmów motywów. Finał filmu zasługuje na uznanie, a bohaterowie… Cóż, nie dało się ich nie polubić, dlatego zakończenie tym bardziej chwyta za serce. Jedno jest jednak pewne – Łotr 1 daleko do miana najlepszej produkcji roku.
Chociaż mój kolega z redakcji ma trochę odmienne zdanie i napisał bardzo pochlebną recenzję filmu.
32. Pasażerowie, reżyseria Morten Tyldum
Jedno wielkie kosmiczne rozczarowanie. Tak można krótko podsumować esencję Pasażerów. Zero chemii pomiędzy głównymi bohaterami, akcja nie trzyma w napięciu. Przykład na to, że same dobre nazwiska, a przynajmniej te obecnie popularne w filmowym światku, nie gwarantują sukcesu produkcji.
33. Siedem minut po północy, reżyseria J.A. Bayona
To jedna z najpiękniejszych i najbardziej przejmujących historii, jakie ukazały się w tym roku. Połączenie świata baśni, choć nie do końca mieszczącego się w ramach tego gatunku, z rzeczywistymi problemami, w pewnym momencie widz zaczyna się zastanawiać czy fantastyka jest realna, czy to sposób bohater na poradzenie sobie z bólem, jaki przeżywa, sprawiło, że cała opowieść jeszcze bardziej wciąga. A odbiorca nie może doczekać się zakończenia.
Tak oto prezentuje się nasze małe i skromnie podsumowanie 2016 roku, przynajmniej to filmowe. Jeżeli zabrakło jakiegoś obrazu, wybaczcie, nie byliśmy w stanie obejrzeć każdej produkcji. Zawsze możecie dodać w komentarzu kilka słów od siebie, a nuż uda wam się przekonać nas do zapoznania się z filmem, który nam umknął.