Większość z nas lubi crossovery. Daje to nowe możliwości poznania legendarnych postaci. Kiedyś na naszym portalu pisałem o ciekawych przygodach trykociarzy DC i animków ze świata ACME. Teraz przyszedł czas na bohaterów Hanna-Barbera.
Idzie wiosna
Cóż, wiosna kojarzy mi się z przebudzeniem do życia. Wiele ssaków wstaje po długim zimowym śnie. Wśród nich są misie. A najsłynniejszy niedźwiedź to oczywiście Baloo. Oj, nie ta bajka. Chodziło mi o Yogiego. Ukochany dziki zwierz wszystkich Amerykanów po dniu spędzonym na wykradaniu koszy piknikowych i ucieczkach przed strażnikiem Smithem odkrywa z przerażeniem, że jego kompan Boo Boo zaginął. W celu odnalezienia flegmatycznego przyjaciela, Yogi nie przebiera w środkach i decyduje się na najbardziej oczywiste rozwiązanie – zatrudnienie Deathstroke’a – słynnego łowcy nagród.
Zderzenie światów
W zeszycie obejmującym przygody z niedźwiedziem i łowcą nagród znajdziemy dwie historie. Jedna z nich jest zrealizowana w nieco bardziej poważnej stylistyce charakterystycznej dla DC Comics, drugiej zaś bliżej do kreskówki. Ja skupie się na tej pierwszej, która mimo wszystko jest dość absurdalna.
Fabuła zatytułowana „Jellystone Dark”, opiera się na dziwnych elementach kreskówek Hanna-Barbera we wszechświecie DC. W końcu jest to świat, w którym obcy imigrant z supermocami, detektyw ninja przebrany za nietoperza i nieśmiertelna wojowniczka wywodząca się z mitologii greckiej to nie tylko kawałki świata, ale jego fundamenty. Jak widać dla Slade’a to chleb powszedni. Jabberjaw to daleki krewny King Sharka, Wally Gator niczym nie różni się od Killer Croca, a sam Goryl Grodd równie dobrze mógłby być kuzynem Gran Ape’a.
Zwierzopokalipsa
Na szczęście Miś Yogi to Miś Yogi. Uczyniwszy go częścią większej całości, jaką jest mulitwersum, twórcy mogą rozszerzać nie tylko wszechświat kreskówkowy, ale także wszechświat DC. Nie muszą usprawiedliwiać Yogiego – jest tylko gadającym zwierzęciem w świecie, w którym wszystko jest możliwe. Dzięki temu scenarzysta Frank Tieri i artysta Mark Texeira poszli o krok dalej i skupili się właśnie na zwierzętach, które, jak się okazuje, są nieumarłymi.
Po przybyciu do Parku Yellowstone i walce z hordą zombie w lesie, nowy dynamiczny duet (wraz z uwolnionym strażnikiem Smithem) udaje się do tajnego laboratorium prowadzonego przez Creepleys, kolejną parę postaci z kreskówek Hanna-Barbera (znanych chociażby z Flinstonów). Jak się okazuje, Creepleys są w trakcie przekształcania setek zwierząt w potworną armię dla H.I.V.E., dzięki czemu fabuła zaczyna się jeszcze bardziej wpasowywać w część wielkiej historii DC.
Czy to dopiero początek?
Jak się kończy to wszystko? Czy odnaleziono Boo Boo? Cóż, nie chcę wam spoilerować, ale wiadomo, żę Yogi nie posiada pieniędzy, więc płaci najemnikowi bez oka za jego usługi ogromnym zapasem koszy piknikowych, a Slade Wilson akceptuje zapłatę i wcale nie ślubuje zemsty za to, że wystrychnięto go na dudka. Po prostu otwiera kosz i cieszy się z umieszczonych tam kanapek. Cóż za parodia! Złodziej płaci zabójcy tym, co ma. Scena ta nadaje nowego rodzaju humoru tej historii.
W serii DC/Hanna-Barbera wyszło jeszcze więcej przygód naszych ulubionych bohaterów i odnoszę wrażenie, że w przyszłości czeka nas podobna seria. Dlaczego to się sprawdza? Autorzy komiksów nie próbują naginać jednej rzeczywistości, by pasowała do drugiej, zamiast tego po prostu przedstawiają je jako części składowe tej samej materii w zupełnie nowym świetle.
Jedyne, co mogę napisać na koniec: Sięgajcie po te historie, bo są one naprawdę wybitne w swojej prostocie!
cos mi od poczatku smierdzialo :::(