Jakiś czas temu zaprezentowaliśmy wam listę książek, które w 2017 roku podbiły serca naszych redaktorów. Dziś przyszedł czas na… filmy. 2017 rok obfitował zarówno w te dobre produkcje, jak i gorsze. Zacznijmy jednak od tych, które nam się podobały. Za jakiś czas przedstawimy wam filmy zasługujące na potępienie.
Logan
Najbardziej niesamowity film tego roku. Utrzymany w bardzo poważnym tonie, opowiada o zmaganiu się z samym sobą i odnalezieniu celu w życiu. Film ten doskonale kończy rozdział, w którym to Hugh Jackman gra Rosomaka. Warto obejrzeć. – Mikołaj
Liga Sprawiedliwości
Wielu powie, że ten film to gniot. Dla mnie jest na odwrót. Owszem, ma słabe strony, ale ogólnie wypada bardzo korzystnie. W przeciwieństwie do najnowszych Gwiezdnych Wojen. Historia Ligi i jej zmagań ze Steppenwolfem warta jest zobaczenia, choćby dla samej postaci Aquamana. W sumie każda postać ma swoje zalety, a całe widowisko daje masę radości. Szkoda tylko, że Affleck wyleciał z roli Batmana. – Mikołaj
Wojna o Planetę Małp
Pierwsze filmy z uniwersum Planety Małp ukazały się w 1968, 1970 i 1971 roku, często wyświetlano je w telewizji w niedzielne popołudnia w latach `90. Za ich sprawą młodzi ludzie mogli wraz z rodzicami zaprzyjaźniać się z fantastyką. Tak też było w moim przypadku, dlatego z ogromną radością przywitałem sygnały o produkcji kolejnych filmów. Od 2011 tworzono trylogię wyjaśniającą wydarzenia sprzed Planety Małp (1968). W 2017 nastąpiło bardzo udane zwieńczenie serii.
W Wojnie o Planetę Małp ludzie powoli wymierają za sprawą rozprzestrzeniającej się choroby. Resztki ludzkości toczą walkę z małpami. Wojna jest zażarta, a w grę wchodzą najpodlejsze sztuczki i brak litości.
Caesar i spółka porozumiewają się głównie na migi, przez co w filmie jest dużo ciszy, budując klimat głównie obrazami, a te są niezwykle piękne. Zwiastun przedstawiał ogromną ilość wartkiej akcji, która jednak nie wypełnia całego dzieła, ale gdy dochodzi już do przyspieszenia tempa, to wydarzenia są widowiskowe i zapierają wdech.
W piękne obrazy ubrano fabułę traktującą między innymi o tym, kto tak naprawdę w zniszczonym świecie jest zwierzęciem. Oglądając, w kinie czy przed telewizorem, upadek swych pobratymców, większość widzów i tak będzie trzymać stronę małp.
Największym plusem zdecydowanie jest motion capture, a Andy Serkis jest w tym mistrzem. Warto samemu ocenić jego umiejętności. – Artur
Paddington 2
W tym roku dane mi było obejrzeć wiele filmów. Niektóre zmuszały do refleksji, o innych zapominałam następnego dnia. Wybór tego, który podobał mi się najbardziej, nie przyszedł łatwo. Zrobiłam rachunek sumienia, spróbowałam odtworzyć emocje, jakie wzbudziły we mnie poszczególne seanse.
Najwięcej wzruszeń i uśmiechu dostarczyła mi produkcja dla najmłodszych widzów. W sumie to nie jestem zdziwiona, bo bardzo pielęgnuję w sobie swoją dziecięcą naturę i lubuję się we wszelkiego rodzaju bajkach.
Paddington zyskał moją sympatię przez swoją postawę i wyznawane wartości. Poradził sobie w trudnej sytuacji dzięki wielkiemu sercu i odwadze. Uniwersalne wartości zawarte w tej historii urzekają swoją prostotą i szczerością. – Aleksandra
Gwiezdne Wojny: Ostatni Jedi
Pora na wybór, który przez niektórych może zostać uznany za kontrowersyjny. Gwiezdne Wojny: Ostatni Jedi to jeden z tych filmów, które w 2017 roku powinny znaleźć się na liście każdego fana tego uniwersum, gatunku space opery lub samego nurtu Kina Nowej Przygody.
Fabuła jest utrzymana w stylu zerowym, zachowuje klarowny ciąg przyczynowo-skutkowy, zaskakuje jednak świeżymi rozwiązaniami, choć nie one mają wywoływać fajerwerki – to zadanie warstwy wizualnej filmu, która rekompensuje wszelkie scenariuszowe niedociągnięcia. To stanowczo propozycja dla tych, którzy potrzebują także dawki humoru, bowiem najnowsza część Gwiezdnych Wojen jest w stanie rozśmieszyć niemal każdego. Dla widzów szukających zagadek również znajdzie się pole do popisu w tworzeniu teorii dotyczących dalszego rozwoju wydarzeń – ostrzegam jednak, by taka zabawa się udała, na seans trzeba udać się co najmniej dwukrotnie.
Dzieło Riana Johnsona przenosi w duchowo infantylne rejony, lecz dzięki temu jest w stanie budzić prostą, dziecięcą radość, trącając raz za razem sentymentalne struny. Staje się dzięki temu także świetną propozycją w świątecznym czasie, gdy wspomnienia z dzieciństwa mogą napływać ze zdwojoną siłą. – Ada
Blade Runner 2049
Ze wszystkich tegorocznych filmów tym, który zrobił na mnie największe wrażenie, był Blade Runner 2049 – kontynuacja kultowego science fiction z 1982 roku. Jak dla mnie, bez problemu przewyższył swojego poprzednika, dając widzom prawdziwą ucztę dla oczu i uszu.
Trailer nie do końca zapowiadał to, co dostaliśmy na ekranie. Minimum akcji, ale z efektami powalającymi na kolana. Maksimum refleksji i wciągającą fabułę. Dobrze zarysowane i świetnie odebrane postacie. Powolne, dopracowane sceny i piękne ujęcia, którymi można się delektować. A do tego bardzo świadome operowanie dźwiękiem i ciszą.
Jeden z najlepszych filmów spośród wszystkich, które dotychczas widziałam. – Ewa
Liga Sprawiedliwości: Mrok
Liga Sprawiedliwości: Mrok to bardzo dobra pozycja dla wszystkich fanów komiksów i osób lubiących mroczny klimat. Pomimo tego, że mamy do czynienia z filmem animowanym, jest on skierowany do starszego odbiorcy. Występuje w nim cała plejada znanych postaci – Batman, Deadman, Zatanna czy świetny Constantine. Całość fabuły obraca się wokół magii i zjawisk nadprzyrodzonych, w które Człowiek Nietoperz oczywiście nie wierzy. Gdy jednak musi się mierzyć z rzeczami, które nauka i logika nie są w stanie wyjaśnić, łączy swoje siły z osobami obdarzonymi magicznymi zdolnościami. Świetne sceny walk, dobrze nakreślone postacie i odpowiednia szczypta humoru. Jeśli macie wolny wieczór, to zachęcam do seansu, bo naprawdę warto. – Mateusz
Król Artur: Legenda miecza
Filmy Guya Ritchiego albo się kocha, albo nienawidzi. Widzowie, którzy spodziewają się po Królu Arturze: Legendzie miecza kolejnej ekranizacji legend arturiańskich, z seansu wyjdą rozczarowani, natomiast ci lubiący świeże podejście do znanych motywów powinni być zadowoleni. Reżyser wybrał kilka wątków, nieco je zmodyfikował i nakręcił kolejną gangsterską opowieść, wykorzystując charakterystyczny dynamiczny montaż i świetną muzykę. Na dodatek dostajemy sporo humoru i naprawdę fantastyczną rolę Jude’a Law – dla mnie to jego postać kradnie reszcie bohaterów całą chwałę.
W świecie filmów Ritchiego nie ma rzeczy niemożliwych, liczy się przede wszystkim dobra zabawa i radość – zarówno twórców, jak i widzów. Jeśli macie otwarty umysł i lubicie żonglowanie popkulturalnymi wątkami – Król Artur to coś dla was! – Ewelina
Thor: Ragnarok
Jeden z najlepszych filmów superbohaterskich ostatnich lat! Jest w nim wszystko: humor i powaga, no i to, co najważniejsze… solidna porcja nawalanki! Oddanie trzeciej produkcji o Thorze w ręce tak charakterystycznego reżysera, jak Waititi wyszło wszystkim na dobre – bóg piorunów zyskał nowe, może odrobinę głupkowate oblicze, będące jednak o wiele lepszym wyjściem niż nadęte jak balon wcielenie rodem z kółka dramatycznego.
Zadowoleni są właściwie wszyscy. Fanki Thora mogą piszczeć, wielbicielki Lokiego cieszyć się jak dzieci, bo adoptowanego syna Odyna jest tutaj całkiem sporo. Na dodatek w kilku naprawdę dobrych scenach, które z powodzeniem przejdą do historii kina (no dobra, może przesadzam, ale jeśli ktoś nie jarał się jakimś filmem jak heretyk na stosie, to niech pierwszy rzuci we mnie młotem… znaczy kamieniem!). Nie zabraknie też Hulka, którego po tym filmie po prostu nie sposób nie pokochać.
Chcecie wiedzieć, kto jest najsilniejszym z Avengersów, a kto Blond Młotem? Ups… Pewnie wpadniecie na to sami. – Martyna
Coco
Pixar znowu to zrobił! Po raz kolejny stworzył animację, na którą trzeba było zabrać przynajmniej paczkę chusteczek. W ciągu całego seansu oczy spociły mi się kilkukrotnie, jednak to zakończenie sprawiło, że było mi wstyd wyjść z kinowej sali na oświetlony korytarz, bo łezki ciekły i to wcale nie ukradkiem. Myślałby kto, że dorosła baba, a tak się wzruszy na „bajce dla dzieci”, prawda? Całe szczęście, nie tylko moje oczy nosiły ślad ocierania, nie byłam też jedyną osobą, która w trakcie filmu pociągała nosem.
Jakby tego było mało, w chwili, w której nie roniłam łez, mogłam cieszyć oczy fenomenalną scenerią filmu – Dia de los Muertos to barwne, meksykańskie święto na cześć zmarłych i właśnie to nasycenie kolorami urzekało najbardziej, wprawiając jednocześnie w zachwyt i zdumienie. Do tego fenomenalne piosenki, które nuciłam po wyjściu z kina. Czego chcieć więcej od animacji? No tak, można jeszcze chcieć dobrej, zaskakującej fabuły, która niesie ze sobą jakieś przesłanie. Wszystko to dostajemy w Coco. A jeśli jeszcze go nie widzieliście, to koniecznie nadróbcie to po Świętach. To jedna z tych produkcji, na które warto wybrać się do kina. – Martyna
LEGO® BATMAN: FILM
To jeden z tych filmów, przed którymi wzbraniałam się rękami i nogami, upierając się, że nigdy go nie zobaczę, bo co mnie tam jakieś ganiające ludziki Lego interesują. Zwłaszcza że humor zdawał się być mocno poniżej mojego poziomu tolerancji. Okazało się jednak, że tak jak książki nie warto oceniać po okładce, tak ocenianie filmów po zwiastunach też nie jest szczególnie inteligentnym posunięciem. Jednak z drugiej strony miałam przynajmniej przyjemną niespodziankę.
Ze wstydem muszę przyznać, że na filmie śmiałam się nieprzyzwoicie głośno i aż dziw, że nikt nie wyprosił mnie z kinowej sali. Pewnie dlatego, że cała widownia robiła całkiem ładny szum i mój chichot wcale nie był najgłośniejszy. Cudowne wywleczenie na wierzch wszystkich przywar i wad Batmana, zaskakująco dobre wyśmianie konwencji kina superbohaterskiego, a na dodatek ładnie ubrana historia rodzinna, która ma morał. Pozycja obowiązkowa nie tylko dla fanów Batmana! – Martyna
Mięso
Mięso opowiada o rozpoczynającej studia weterynaryjne wegetariance Justine, która po zjedzeniu surowego mięsa w ramach akademickiej inicjacji staje się kanibalką. Francusko-belgijska produkcja nie jest kolejnym straszakiem wypełnionym jump scare’ami i epatującym brutalnością. To film grozy stawiający na ciągły niepokój, niepewność i psychiczny dyskomfort. Powoli rozwijany wątek budzących się w Justine skłonności, często ustępujący miejsca jej akademickim przygodom, atmosfera filmu jest raczej groteskowa niż mroczna.
Mięso łączy w sobie cechy body horroru, psychologicznego thrillera i metafory dojrzewania. To opowieść o uniezależnieniu się od rodziców, odkrywaniu własnych pragnień i budzącej się seksualności, w której niesamowitość i dziwność są ważniejsze niż groza. – Damian
Strażnicy Galaktyki vol. 2
Wracamy do kosmosu! James Gunn, dzięki nieograniczonej swobodzie przy tworzeniu dzieła, ponownie zabiera nas w niezwykłą podróż w najodleglejsze zakątki wszechświata. Tym razem drużyna wyrzutków (ekhem… bohaterów) już w pierwszych scenach ściera się z kosmiczną bestią. Oczywiście nic nie idzie po ich myśli, a zachłanność małego kosmicznego szopa powoduje szereg niefortunnych wydarzeń. I po raz kolejny Peter Quill, wraz z całą drużyną, znów musi stanąć na wysokości zadania, aby ochronić świat przed…? Więcej nie zdradzę, żeby nie zepsuć wam zabawy.
Kontynuacja Strażników Galaktyki okazała się strzałem w dziesiątkę. Film akcji, gdzie humor przeplata się z scenami pełnymi chaosu, czasem lekkiego dramatu i poważnych kwestii. Do tego sarkastyczny, cięty język i całe mnóstwo gorzkiej ironii. Idealny przepis na sukces. Dodajmy jeszcze ponadczasowe utwory, które dopełniają całości, i z powodzeniem można uznać tę produkcję Marvela za jedną z najlepszych. – Agnieszka
Okja
Tuż przed wakacjami na platformie Netflix zadebiutował film, który na długo zapadnie mi w pamięci. Okja to historia o przywiązaniu i wielkiej przyjaźni. Mija, osierocona dziewczynka, mieszka wraz z dziadkiem bardzo wysoko w górach. Za jedynego przyjaciela ma przerośniętą świnię. Jednak po dziesięciu latach sielanki, Okja musi zostać zwrócona prawowitemu właścicielowi – międzynarodowej firmie Mirando Corporation zajmującej się dostarczaniem produktów spożywczych na półki sklepowe. Jednak Mija zaczyna stawiać opór i nie zamierza dopuścić do tego, aby Okja podzieliła los innych zmodyfikowanych świń. Jest gotowa przemierzyć niemal cały świat, aby uratować przyjaciela przed rzeźnią. Nie jest to film przeznaczony dla wszystkich widzów. Odradzam oglądać go wrażliwym osobom. Produkcja zawiera dużo brutalnych scen przemocy na zwierzętach i trzeba posiadać naprawdę mocne nerwy i dodatkowo zaopatrzyć się w pudełko chusteczek. Ale Okja ma też na celu uświadomić konsumentom, jak funkcjonują współczesne korporacje żywnościowe, zwłaszcza te działające na ogromną skalę. Jest to też przykład na to, że jak ma się pomysł na historię i doborową obsadę, to można zrobić wspaniały dwugodzinny seans, który widz zakończy z wielkim uśmiechem, albo w tym przypadku ze łzami w oczach. Ta produkcja jak najbardziej zasługuje na to, aby znaleźć się w tym zestawieniu. – Agnieszka
Kong: Wyspa Czaszki
Wspaniały powrót King Konga po wielu latach. I na tym mogłabym zakończyć opinię. W 1933 roku film o wielkiej małpie był jedną z najważniejszych produkcji w historii kinematografii – rewolucyjną pod wieloma względami. Niestety, żadna z ośmiu kolejnych kinowych produkcji tak naprawdę nie odniosła wielkiego sukcesu, tak jak pierwowzór. Być może spowodował to przesyt komputerowych starć giganta z prastarymi stworzeniami.
Twórcy, biorąc przykład z Godzilli (2014), postanowili wrócić do początku i opowiedzieć historię Konga, który hasa sobie po wyspie i tłucze niemiłosiernie prehistoryczne stwory. Oczywiście wszystko rozgrywa się na oczach zszokowanych ludzi, którzy uzbrojeni w karabiny i granaty, pchają się tam, gdzie są najbardziej zbędni. Jednak tym razem to zadziałało. Zaskakujący i przewrotny scenariusz sprawił, że ponownie przekonałam się do historii King Konga. Gorzej jednak ma się to do bohaterów, których perypetie bardzo szybko przestały mnie interesować i nie mogłam wprost doczekać się, gdy na ekranie pojawi się główny powód całego zamieszania. Ale to nie wszystko, bo na ekranie przewijają się wszelkiej maści stwory, które na przemian fascynują, zaskakują i przerażają. Monstrualne pająki, przerośnięte bawoły, drapieżne ptaki oraz wyjątkowo paskudne i szpetne podziemne jaszczury – to właśnie one były perełkami całego filmu. I oczywiście sam Kong – niekwestionowany król wyspy. Doskonałe kino gatunkowe poprzeplatane irytującymi wątkami ludzi, którzy robią tylko jedną dobrą rzecz – widowiskowo umierają. – Agnieszka
To
Ekranizacją książki Stephena Kinga zachwycił się cały świat. Dawno nie było tak dobrego, trzymającego w napięciu i przemyślanego horroru. Choć prawdą jest, że film sam w sobie nie należy do najbardziej strasznych, za to doskonale oddaje charakter książki i demaskuje społeczeństwo małego miasteczka. Bo w tej produkcji nie chodzi tylko o pokazanie naszych strachów, ale także o przedstawienie obrazu dorosłych i dzieci. – Monika
Piękna i Bestia
Bajka Disneya to piękna i urzekająca produkcja, film okazał się jeszcze lepszy. Doskonały dobór aktorów, urzekające stroje, dbałość o najmniejszy detal. To zdecydowanie jeden z najlepszych filmów tego roku – piękna historia o miłości, klątwie i walce z przeciwnościami. Dobro zwycięża, zło zostaje pokonane – a wszystko osnuto wpadającą w ucho ścieżką dźwiękową. – Monika
A ja uważam, że Thor to najlepszy superbohaterski tego roku. A właśnie Jedi i Blade mnie mocno rozczarowały, a to pierwsze to już w ogóle;D
Blade Runner i Logan to dla mnie top. Nie zgodzę się jednak z wyborem Thora i Ostatniego Jedi.
Thor, jak na opowieść o apokalipsie, był przerysowany, sztuczny i (tak, ja to mówię, naczelny śmieszek!) i za mocno stylizowany na komedyjkę.
Z kolei Ostatni Jedi to jedna z gorszych części sagi. Mnóstwo absurdalnych scen, mnóstwo niepotrzebnych i bezsensownych scen, które miały zrobić z filmu disneyowską komedię (romantyczną) dla nastolatków. Oczywiście wizualnie zrobiony genialnie, jednak fabuła pozostawia wiele do życzenia i nie zgodzę się, że można tak wielką porażkę i niedociągnięcia scenariusza ukryć pod płaszczykiem efektów… Paradoksalnie, nowe części ratują stare postacie (choć i do nich, w niektórych momentach, można się przyczepić), bo Finn jest nijaki, Rey stale ryczy i się trzęsie, a umiejętności aktorskie Ridley, okraszone groteskową mimiką twarzy, to kwestia sporna. Tylko Poe ma jakikolwiek charakter.
Blade Runner 2049 nie ma sobie równych w tym roku. Sporo rzeczy było świetnych, to był dobry rok dla fantastyki, ale zwycięzca jest jeden. <3