Dłużąca się fabuła
Jak łatwo się domyślić po poprzednim tomie, w tej odsłonie Księgi Całości dochodzi do walki Dartanu z Wiecznym Cesarstwem. Wszystkie elementy układanki z Wiecznego pokoju trafiają na swoje miejsce i rozpoczynają się wydarzenia, na które z pewnością wielu czytelników czekało.
Największym zaskoczeniem w Pani Dobrego Znaku. Wiecznym Cesarstwie jest fabuła. W poprzedniej części była niby powolna, ale niesamowicie wciągająca. Tu w końcu dochodzi do rozstrzygnięć wielu wątków i dużej wojny. Wszystko powinno być więc ciekawsze i żywsze, a zamiast tego staje się nudnawe. Trudno jednoznacznie wskazać co jest tego przyczyną, ale lektura zwyczajnie się dłuży. Na pewno rozbudowywane opisy walk i wojska nie sprzyjają zainteresowaniu fabułą, jednak nie wydaje się, by to jedynie one były winne. Być może po prostu cała historia jest nadmiernie rozciągnięta (wszak oba tomy to razem ponad tysiąc stron).
Podtrzymywanie niepewności
Chociaż fabularnie Pani Dobrego Znaku. Wieczne Cesarstwo negatywnie odstaje od poprzednich tomów, to jedno trzeba autorowi przyznać – umiejętnie utrzymuje czytelnika w niepewności. W zasadzie aż do samego rozwiązania opowieści nie wiemy, która ze stron konfliktu zwycięży. Nie zliczę ile razy czytając byłem pewien, że wiem, komu przypadną laury, po czym kilkanaście czy kilkadziesiąt stron dalej zmieniałem opinię. Niewątpliwie jest to spora zaleta tej pozycji.
Na uznanie zasługuje też sposób przedstawienia bohaterów. Po obu stronach konfliktu stoją ciekawe postaci. Bardzo wiele z nich da się lubić. Trudno zatem kibicować którejś frakcji wiedząc, że jej zwycięstwo oznacza porażkę lubianych przez nas bohaterów. Rzecz jasna nie wszystkich będziemy darzyć sympatią. Część z osób jest antypatyczna, ale na przód wybijają się te, z którymi łatwo się solidaryzować.
Przydługa opowieść
Uwzględniając wszystko, wydaje się, że oba tomy Pani Dobrego Znaku należałoby nieco skrócić i tym sposobem wydobyć z nich to, co najlepsze. Odchudzona powieść powinna zyskać na dynamice (zwłaszcza w drugiej części) i tym samym prezentować się lepiej. W obecnej formie pozostaje nam – czytelnikom – przymknąć oko na niedoskonałości i przebrnąć przez dłużyzny, zanim sięgniemy po kolejny tom.