Kto za tym stoi?
Muduko to firma działająca od 2020 roku, ale wiedzę zdobywali już od dłuższego czasu, a mianowicie od 1947 roku, kiedy to powstały Krakowskie Zakłady Wyrobów Papierowych. Oferuje wszelkiego rodzaju gry: imprezowe, rodzinne, karciane, karty oraz produkty edukacyjne dla małych fanów. Ich misją jest sprawianie radości, przeniesienie graczy do magicznego świata, aby czas spędzony z bliskimi był przyjemnością. Gdyby powyższe podsumować jednym słowem, brzmiałoby ono „emocje”. Cenię również fakt, iż słuchają przy tym odbiorców, żeby dostosować asortyment do ich potrzeb.
O co w tym chodzi?
Gra z jajem to zupełna nowość w ofercie i coś dotychczas niespotykanego. Stworzona została przez Charlesa Bossarta, zaś ilustracjami zajęła się Pauline Berdal. Przeznaczona dla graczy od siódmego roku życia szalona karcianka polega na liczeniu pojawiających się na kartach jajek – kiedy pojawi się ich pięć, w filmie następuje cięcie. Tytuł opiera się na założeniu, że trwa Festiwal Filmowy w Cannes, a pies Frędzel – jeden z bohaterów rozgrywki – niedługo przed projekcją pomieszał rolki filmu. Podczas tego chaosu uczestnicy pomagają Kokoszce w naprawieniu szkody, a Jajcarza próbują ochronić przed zapaścią z nerwów. Trzeba jak najszybciej naprawić błąd i nie ma czasu do stracenia, wszak piąta sztuka owalnego przedmiotu kończy całą sprawę. W trudach przeszkadza obsada, która chce pokrzyżować wszystkim szyki.
Mała rzecz, a cieszy
Małych rozmiarów pudełko zawiera pięćdziesiąt pięć kart aktorów: dziewiętnaście jajek, po dziesięć kur i lisów, jednego rolnika oraz koguta, po dwa lisy przebrane za kury, psy, kaczki, dżdżownice, strusie jaja oraz cztery puste, dwadzieścia cztery żetony, składające się na osiem sztuk jajek oraz jednokartkową instrukcję. Na początku wybiera się Reżysera – na rundę lub całą grę. Wykłada on na samym środku jeden na drugim kartoniki, które tworzą film. Reszta uczestników liczy jajka. Na początku jest tylko troje aktorów: Jajcarz (jajo), Kokoszka (kura), Grrr (lis) w proporcjach: piętnaście, a drugie i trzecie po dziesięć.
Zasady są ważne
Jest wiele kombinacji, ale zasady dość proste: gdy jajko jest samo, staje się dostępne w kadrze. Porywa je pojawiająca się kura, z kolei lis porywa ją, dzięki czemu owalny przedmiot wraca do gry. Uczestnicy muszą zrobić cięcie, jeśli liczba dobije do pięciu, najszybsza osoba zdobywa punkt, następnie przechodzi się do następnej rundy. Uczestnik, który zdobędzie trzy punkty i złoży kolorowy kształt, wygrywa! Wszyscy towarzysze muszą zgodzić się na zakończenie tego etapu. Jeśli pojawiają się wątpliwości, zadaniem Reżysera jest przedstawienie przebiegu całej gry w formie projektu w zwolnionym tempie.
A co z gwiazdami tej produkcji?
W całej ekranizacji pojawia się kilku aktorów i najlepiej podchodzić dość rozsądnie do ich ilości. Oprócz wcześniej wspomnianych zastać można: Kaczkę Tosię, Koguta Rokoko, Dżdżownicę Kompostowiec Różowy, Jajo Strusia Baryłę, Rolnika Wieśka, Psa Frędzla. Aby postać mogła być wykorzystana, musi być zagrana po karcie, z którą nawiązać ma interakcję. Jest szereg wariantów, którymi może posiłkować się Reżyser, a wszystkie zostały spisane w instrukcji jako tak zwane wprowadzone modyfikacje. Trzeba dodać, że w opcji dwuosobowej układa się karty naprzemiennie i nie ma głównej osoby dowodzącej.
Czas na zliczanie. Za każde cięcie otrzymuje się jeden, a jeśli się pomyli co do ilości jajek w filmie, nie bierze się nic, ale również nie traci. Uczestnicy zgodni co do przerwania filmu nie dostają punktów, a wszyscy, którzy je kwestionowali, ubywa im lub zyskują punkt, w zależności od tego, czy mieli rację. Uczestnik, który jako pierwszy zdobędzie trzy punkty, wygrywa.
Oczami też można grać
Gra z jajem to nieskomplikowana karcianka, która kusi pięknymi grafikami oraz ciekawym pomysłem z wykorzystaniem motywu filmu. Nie ukrywam, że moją uwagę przyciągnęły obrazki wielkich oczu Kaczki, zawadiackiego Rolnika lub przebranego Lisa. Zdecydowanie umilają rozgrywkę. Jak widać zasady są proste, przejrzyste i zrozumiałe, a sama instrukcja poręczna oraz niewprowadzająca zamętu. Tury są krótkie, konkretne; nie ukrywam, że to zarazem plus, jak i minus, ponieważ dla długodystansowych zawodników nie będzie rarytasem. Po kilku rozgrywkach muszę przyznać, że zabawa szalenie wciąga, a przedstawiony pomysł sprawia, że człowiek czuje się, jakby tworzył swoje własne dzieło. Od strony technicznej gra zrobiona jest dobrze, choć karty mogłyby być sztywniejsze – w obecnej formie niestety dość łatwo się wyginają i podejrzewam, że na dłuższą metę zaczną się niszczyć. Plusem jest zastosowanie czterech czystych arkuszy, gdzie właściciel może dowolnie dodać do gry taką postać, jaka tylko mu się wymarzy.
Znana mechanika?
Mam wrażenie, że twórca trochę opierał mechanikę o grę typu memory, gdzie trzeba zapamiętywać pasujące do siebie obrazki. W tym wypadku trzeba liczyć ilość jaj i nie pomylić się w trakcie, ponieważ może to kosztować oddanie punktu. Trzeba być skupionym, a całą uwagę skoncentrować na rozkładanych na stole arkuszach. Zapamiętać: co, kto, gdzie, kiedy zabiera i ile tak naprawdę jest dostępnych owali. Każda nowo wprowadzona karta wywołuje zamęt, a człowiek musi pamiętać, że rozgrywka została przeniesiona na wyższy poziom.
Szata graficzna jest cudowna. Minimalistyczna, konkretna, bez zbędnych ozdobników. Tytuł na pewno trafi do odbiorców w całym kraju. Na duży plus zasługuje fakt, że jest to inaczej stworzona wersja gry pamięciowej. Czyste karty dodają smaczku, można stworzyć jeszcze więcej kombinacji. Gra z jajem to szybka, dynamiczna oraz ciekawa propozycja na leniwe wieczory dla całej rodziny. Mimo sugestii producenta, spokojnie mogą w nią grać również dzieci poniżej siódmego roku życia. Testowałam wersję dla dwojga oraz w większym składzie. Mam wrażenie, że pierwszy wariant jest ciut trudniejszy.