Antologia „Mój Przyjaciel Kaligula” miała swoją premierę w zeszłym miesiącu. Chcąc jeszcze dokładniej zgłębić treść książki, porozmawialiśmy z jej autorem. Przeczytajcie, co Jacek Piekara mówi o kreowaniu fantastycznych światów i swoich twórczych planach na przyszłość!
Aleksandra Woźniak: Czym jest Fantastyka? Czy ma granice?
Jacek Piekara: Zawsze bardzo szeroko rozumiałem fantastykę. Począwszy od Homera z jego Iliadą i Odyseją aż po Bułhakowa z Mistrzem i Małgorzatą, czy prozę iberoamerykańską lub Murakamiego i McCarthy’ego. A więc książki, których nie znajdziemy w księgarniach na półce z napisem Fantastyka.
AW: W jaki sposób tworzyć światy? Są jakieś zasady, schematy? Jeśli tak, to czy należy się ich wystrzegać? W książce Mój przyjaciel Kaligula tych światów pojawia się bardzo wiele.
JP: Książka została podzielona na działy właśnie dlatego, że tych opisywanych światów jest kilka. I chciałem, by czytelnik nie przeżywał gwałtownych przejść ze świata do świata. Te przejścia oczywiście i tak istnieją, ale ciężko ich uniknąć, kiedy nie tworzy się antologii tematycznej lub kiedy opowiadań nie łączy na przykład wspólne uniwersum lub wspólny bohater.
A w jaki sposób tworzyć światy? Cóż, najważniejsza jest opowiadana historia, sam świat to jedynie scenografia. Rzecz jasna do pewnych historii pasuje bardziej scenografia fantasy, do innych horror, do innych z kolei cyberpunk. Ale tak naprawdę wszystko sprowadza się do opowieści o człowieku. I albo ta opowieść jest zajmująca i poruszająca, albo nie…
AW: Czy antologia Mój Przyjaciel Kaligula jest dobra dla czytelników, którzy nie znają Pańskiej twórczości?
JP: Antologie opowiadań w ogóle są niezłym wyborem, by poznać twórczość autora, którego książek do tej pory się nie czytało. W przypadku moich książek rozpiętość poruszanej tematyki oraz używanych stylów jest spora. Od sarmackiego Charakternika, przez horror fantasy Necrosis, współczesną obyczajową Alicję, brutalną antyutopię Przenajświętsza Rzeczpospolita aż po sztandarowy Cykl Inkwizytorski. Wiem więc, że nowi czytelnicy czują się czasem trochę zagubieni i pytanie: „Od czego mam zacząć? ” zdarza się często. Polecenie zróżnicowanego tematycznie zbioru opowiadań zawsze jest dość bezpiecznym rozwiązaniem.
AW: Jak wybiera się opowiadania pod kątem zebrania ich w jedną antologię? Szuka się takich, które będą do siebie pasowały, czy wręcz przeciwnie? A może chodzi o zebranie tylko tych najlepszych? Czy te cztery osobne działy (Żarna historii, Piekło, Niebo, Ziemia, Obce światy i Love story) od początku były planowane?
JP: Jeśli chodzi o zbiór Mój przyjaciel Kaligula, to po prostu pozbierałem oraz posegregowałem opowiadania napisane na przestrzeni wielu lat. Natomiast czasami proces twórczy wygląda inaczej. Na przykład zbiór opowiadań Ludzie i bestie powstawał jako zamierzona koncepcja, mająca we wszystkich tekstach przedstawiać konfrontację – nazwijmy to umownie – człowieka z potworem.
AW: Wiele opowiadań rzuca czytelnika w wir wydarzeń. Z czego to wynika? To łatwy czy trudny początek?
JP: Jako czytelnik lubię, kiedy autor stopniowo ujawnia przed nami pewne tajemnice swego świata. To tak, jakby oprowadzał nas po domu. I nie wiemy, czy po zwiedzeniu różowego saloniku z kucykami, nie znajdziemy się za chwilę w piwnicy o ścianach zachlapanych krwią.
AW: Mój Przyjaciel Kaligula to zbiór męskich światów i męskich punktów widzenia. Czy pojawi się w Pańskiej twórczości silna protagonistka?
JP: Całkowicie nie zgadzam się z taką opinią. Uważam te teksty za ogólnohumanistyczne i traktujące po prostu o istotach ludzkich. W większości przypadków płeć bohaterów ma nikłe znaczenie i spokojnie można sobie wyobrazić podmienienie bohaterów męskich na żeńskich. W niektórych opowiadaniach fakt bohaterów męskich wynika jednak z logiki tekstu. Żołnierze – bohater z czasów II Wojny Światowej czy zbrodniarz z oddziałów Waffen SS – po prostu muszą być mężczyznami. Ale na przykład Zielone pola Avalonu, tekst, w którym płeć ma rzeczywiście niezwykle istotne znaczenie, to opowiadanie o duchowym i fizycznym wyzwoleniu kobiety, napisane z jej punktu widzenia.
Generalnie jednak sądzę, że wygodniej konstruuje się historię, kiedy, pisząc w pierwszej osobie, autor opowiada o bohaterze należącym do tej samej płci co on sam. Przy tekstach z narratorem w trzeciej osobie zmiana płci głównego bohatera jest nieco łatwiejsza.
AW: Czego Pan jeszcze nie napisał? Czym nas Pan zaskoczy z najbliższym czasie?
JP: Prawdopodobnie jeszcze w tym roku ukaże się duży zbiór moich felietonów społeczno-politycznych zatytułowany Okiem Inkwizytora. Czekam na ten debiut w świecie nie-beletrystycznym z dużą radością. Natomiast jeśli chodzi o beletrystykę, to od dawna mam pomysł na zbiór współczesnych opowiadań obyczajowych (bez elementów fantastyki) oraz na powieść, której akcja miałaby miejsce w czasach stalinowskich w ZSRR (również bez elementów fantastyki). A z kolei jeśli mowa o fantastyce, to chętnie napisałbym zbiór horrorów ulokowany w świecie H.P. Lovecrafta i w otoczce cyberpunkowej. Pewnie nigdy takiej książki nie napiszę, ale sama myśl, że mógłbym to zrobić, bardzo mi się podoba 😉
Tak naprawdę to czeka mnie w najbliższym czasie przede wszystkim kończenie Cyklu Inkwizytorskiego. Płomień i krzyż IV oraz następująca po nim Czarna śmierć są absolutnymi priorytetami. No i dokończenie trylogii Szubienicznik, której przerwania cliffhangerem wiele osób mi nie może wybaczyć. Ale zapewniam: tom trzeci wieńczący ten minicykl na pewno się ukaże!
AW: Czy istnieje jakiś archetyp bohatera, którego nigdy u Pana nie spotkamy?
JP: Każdy powinien zajmować się tym, na czym się zna. Sądzę, że miałbym choćby kłopoty z wieloma bohaterami, których profesje są dalekie od moich zainteresowań albo po prostu od posiadanej wiedzy. Posługując się konkretnym przykładem: nie napiszę o medycznych perypetiach doktora House’a, bo nie mam zielonego pojęcia o medycynie i niespecjalnie mnie kusi, by to pojęcie nabywać. Ale jeśli rozumiemy archetyp jako charakterystyczny zbiór cech czy zachowań, a nie profesję, to tu już nie mam oporów. Pisałem zarówno o ludziach dobrych, jak i podłych, o silnych i słabych, o tchórzach i bohaterach, również o osobach trudnych do jednoznacznego etycznego zdefiniowania. Ale rzeczywiście są pewni bohaterowie, o których nie chciałbym pisać z powodów nazwijmy to natury estetycznej…
AW: Czego Panu życzyć?
JP: Od zawsze uważam, że najważniejsze dla człowieka jest to, aby on i jego najbliżsi byli zdrowi. Bo kiedy mamy siły fizyczne i psychiczne, to resztę spraw zawsze można sobie jakoś pomyślnie, prędzej czy później, ułożyć…