W 1976 Tadeusz Raczkiewicz stworzył Tajfuna. Po latach wydawnictwo Planeta Komiksów postanowiło wydać antologię, dla której różni autorzy stworzyli zupełnie nowe historie. Czy po tak długim czasie bohater wykreowany przez Raczkiewicza potrafi nadal zachwycić?
Oddajmy honory Raczkiewiczowi
Na łamach Świata Młodych po raz pierwszy ukazały się pierwsze przygody Tajfuna. Po latach w hołdzie Raczkiewiczowi Planeta Komiksów wydała antologię Tajfun – nowe przygody. Składa się na nią dziewięć komiksów oraz galeria fanartów. Na początku tomu zamieszczono również wywiad z Raczkiewiczem oraz kilka krótkich informacji na temat tytułowego bohatera.
Tajfun i kaznodzieja
Historie są różnorodne, niektóre potrafią rozbawić czytelnika do łez, inne poruszają trochę poważniejsze tematy, jak na przykład kwestia władzy. Wszystkie mają jeden wspólny element, a jest nią postać Tajfuna. To utalentowany pracownik tajnej agencji Nino, który zna sztuki walki i do tego jest przystojny. Tego drugiego aspektu, a konkretnie bujnych wąsów głównego bohatera, dotyka choćby komiks Wiktora Talango pod tytułem Dystyngowana Narośl. Prócz Tajfuna pojawią się także Kriss i Maar, jego bliskie przyjaciółki, a zarazem zdolne agentki (niestety są one raczej bohaterkami drugoplanowymi, a w niektórych komiksach zostały całkowicie pominięte).
Komiksy wchodzące w skład antologii są zróżnicowane fabularnie i gatunkowo. Mamy tu humorystyczną przygodę na lotnisku, groteskową zabawę na nienazwanej planecie czy też energetycznego wampira w roli, jak się okazuje nie tak złego, antagonisty. Natomiast Armia Lucyfera jednoznacznie kojarzy mi się z Mad Maxem, a postapokaliptyczny klimat potęguje w niej świetna kreska Pawła Gierczaka. Kandydat opowiada klasyczną historię o tym, że trzeba walczyć ze swoimi ograniczeniami, a zarazem przełamywać stereotypy. Tajfun i kaznodzieja to krótka miniaturka skupiająca się na burzeniu czwartej ściany. Różnorodność komiksów dodatkowo podkreśla styl artystów.
Inwazja artystów wszelkiej maści
W przypadku takiej antologii pewnym problemem jest ocena oprawy graficznej, bo każdy komiks został narysowany przez inną osobę. Artyści prezentują rozmaite style od rysunków bardziej realistycznych po dość karykaturalne. Jednakże wszyscy twórcy mają na tyle dobry warsztat, że swoją kreskę doskonale dopasowali do historii, którą chcieli zaprezentować. Jak widać da się przedstawić przygody Tajfuna na najróżniejsze sposoby i każdy z nich może zachwycić. Nie będę ukrywał, że z przyjemnością przeglądałem ten komiks, aby móc podziwiać różnorodność stylów.
Grogon atakuje!
Tajfun – nowe przygody – Antologia to solidna pozycja. W zasadzie nie mam do czego się przyczepić. Powiem więcej, ujęła mnie ona pod każdym względem. Wydanie to majstersztyk, oprawa graficzna nadal mnie zachwyca, a do przedstawionych na łamach tego tomu historii chętnie jeszcze powrócę. Na dodatek polubiłem bohaterów stworzonych przez Raczkiewicza. Zaletą są też dodatki, jak wywiad z autorem pierwowzoru czy krótki tekst, który przybliża postać Tajfuna. Galeria fanartów to także strzał w dziesiątkę – wszystkie grafiki są na swój sposób piękne, bo przedstawiają bohaterów tej antologii na każdy możliwy sposób, czyli od groteski po realizm.
Czy wąsy należy zgolić?
Przyznaję, że wcześniej nie miałem do czynienia z twórczością Raczkiewicza. To moje pierwsze spotkanie z Tajfunem i po przeczytaniu tych stu czterdziestu stron nadal odczuwam niedosyt. Bawiłem się po prostu wyśmienicie, wszyscy autorzy stworzyli niebanalne historie w świetnej oprawie graficznej. Ta różnorodność stylów to w moim odczuciu największa zaleta tej antologii. Zarówno fanów Raczkiewicza, jak i osoby, które nie miały okazji poznać Tajfuna, zachęcam do sięgnięcia po ten tom. To przykład solidnego polskiego science fiction z dużą dawką humoru i absurdu.