Zgodnie z obietnicą kontynuuję swoje podróże po krainie animków. Nadszedł jednak wrzesień i czas powrotu do szkoły, zarówno dla nauczycieli, jak i uczniów.
Niedługo też na kalendarzu pojawi się napis „październik”, który przypomni o końcu wakacji dla studentów i profesorów. Pamiętajcie jednak – edukacja wcale nie musi być nudna, o czym na początku lat dziewięćdziesiątych przekonały nas Tiny Toons.
„…fakultety nam niestety pomieszały się…”
Wymiana pokoleniowa to nieodłączny element naszego życia, ale też i animków. Jedno pokolenie zostanie zastąpione przez drugie. I co to da? W sumie nic, poza wizualną zmianą. Niemniej jednak warto kultywować tradycję i przekazywać zdobyte doświadczenie młodszym, aby Ci mogli łatwiej się rozwijać i dalej egzystować w pokręconym świecie. ACME Acres to jednak ekstremalnie ześwirowany świat, w którym zwykły nauczyciel może sobie nie dać rady ze swoimi zbzikowanymi uczniami. W związku z tym, wybitne jednostki z grupy Looney Tunes postanowiły „ujarzmić” młodzież ze swojej krainy i nauczyć ją jak stać się prawdziwymi gwiazdami komedii, co tym samym ułatwi im przeżycie w absurdalnej rzeczywistości.
Świątynia idiotów i kreskówkowej wiedzy
Kiedy powstał Looniversity, zwany też Bzikowersytetem? Otóż, nie wiadomo. Niemniej jednak za jego założycieli uznaje się piątkę wybitnych animków: Królika Bugsa, Kaczor Daffy’ego, Kota Sylvestra, Kojota Wilusia, oraz łysawego, najgłupszego i odrobinę strasznego Elmera Fudda. Statuły założycieli są umiejscowione na terytorium uniwersytetu: Bugs i Daffy witają adeptów szaleństwa wchodzących do szkoły, jako główni pomysłodawcy idei szkoły, zaś Wiluś i Sylvester (klasyczni reprezentacji komedii z cyklu „złapał go i uciekł”) podtrzymują tarczę Warner Brothers w audytorium. Natomiast posąg Elmera, jak dowód uznania za przeogromny iloraz głupoty, został postawiony w mało widocznym miejscu, nieopodal klasy Foghorna Leghorna.
Warto dodać, że w samym środku znajdziemy liczne sale, w jakich odbywają się zajęcia, pokój dyrektora, czy pomieszczenie woźnego Pete’a Pumy. Istotna jest także stołówka, gdzie Mama Miś rozdaje pysznie obrzydliwe jedzenie, oraz wieża zegarowa z jakiej ostatni żyjący ptak dodo, o jaskrawo zielonkawej skórze Gogo Dodo, oznajmia czas na przerwę. Obecne jest też boisko, sala gimnastyczna oraz bieżnia, na której Speedy Gonzalez uczy skutecznej ucieczki po dopiero co zrobionym dowcipie, lub sposobu na jak najszybsze przekroczenie granicy meksykańsko-amerykańskiej. Niemniej jednak, najistotniejszy pozostaje gabinet pielęgniarki, a w nim ukochana przez wszystkich Babunia leczy schorowane dziatki, bądź daje solidnego kopa w tyłek symulantom stroniącym od zajęć. Do pomocy Babuni została oddelegowana jedna z uczennic (pewnie nie stać ją na utrzymanie wszystkich ukochany zwierzaczków, dlatego podjęła się tej pracy) Elmira Duff, potrafiąca zadbać o pacjenta „na śmierć”.
Sam uniwersytet to tak naprawdę typ liceum akademickiego, gdyż ucząca się w niej młodzież jest w późnym wieku nastoletnim. Specjalna szkoła, która przysposabia do życia w komediowym świecie, kończy się otrzymaniem „Dyplomu Obłędu”, umożliwiającym występowanie w klasycznych kreskówkach studia braci Warner. Jednakże ile trwa nauka? Trwa tyle ile potrzeba Tobie, abyś porządnie ześwirował.
Looniversity posiada również swoje własne charakterystyczne symbole. Oprócz wyżej wspomnianych pomników i tarczy WB, na szczycie wieży zegarowej powiewa flaga przedstawiająca Daffy’ego i Bugsa, trzymających w ręku drewniany młot oraz kamień, zaś podczas rozgrywek międzyszkolnych animki wyśpiewują hymn swojej szkoły.
Jak zapolować na kłólika?
Czym by była szkoła bez nauczycieli? Niczym, bowiem oni są trzonem każdej placówki oświatowej i w ich rękach leży zadanie, aby zachęcić młode umysły do pochłaniania nauki. To nie trudne, gdy jest się uwielbianą przez uczniów gwiazdą, a swoim zachowaniem zniża się do ich poziomu, zachowując przy tym pozory relacji mistrz-uczeń. Właśnie tacy są profesorowie Bzikowersytetu, którzy w pewien egoistyczny sposób wybierają swoich pupilów przypominających z wyglądu i zachowania ich samych. Wśród nich warto wyróżnić jednak kilku pedagogów. Królik Bugs to dyrektor szkoły, główny trener oraz nauczyciel Podstaw Zdziwaczenia. Dziekani, Kojot i Struś, nauczają Ciężkich uderzeń oraz Ucieczek. Kot Sylvester dba o to, by jego uczniowie dobrze umieli przygotować pułapki na myszy oraz ptaki, Yosamite Sam udziela wskazówek jak tworzyć wybuchające niespodzianki (w tym bombowe ciasteczka), zaś Kurak Leghorn piastuje stanowisko bibliotekarza, a podczas nadgodzin uczy drażnienia psów. W skład grona pedagogicznego wchodzą jeszcze Taz i jego lekcje demolki, Porky nauczający sposobu używania rekwizytów komediowych, czy Pepe Le Swąd od zapachologii.
Mój szacunek zdobyli jednak dwaj profesorowie. Pierwszy to Daffy. Wykładane przez niego zajęcia budzą moje uznanie, bowiem jest to niezwykle ciężka praca, aby nauczyć kogoś egoizmu na lekcjach z egocentryzmu. Poza tym, równie trudne jest ukazania jak kraść blask reflektorów, kiedy obok nas stoi ktoś bardziej znany. I w końcu ostatni przedmiot – rozwinięcie zajęć Bugsa – Zaawansowane Zdziwaczenie. Drugi pedagog na mojej liście to Elmer Fudd. Głupota tego myśliwego oscyluje w granicach wierzchołka Everestu, więc jestem mocno zdumiony, że dostał on pracę w szkole. Wśród jego zajęć znajdziemy między innymi: Nauki Ścisłe w tym czasami zajęcia z biologii oraz czasami matematyki (jedyne normalne lekcje w Looniveristy), kreskówkową logikę oraz Fudd-ology. Fakt, że Elmer nie grzeszy rozumem sprawił, że naucza kreskówkowej logiki (czyli tego, aby nie patrzeć w dół, kiedy wbiegniemy w przepaść, bo inaczej spadniemy). Niemniej jednak ostatni przedmiot kojarzy mi się z jego złowieszczą, łysą twarzą, żadną króliczej krwi, dlatego nie będę się zbytnio o niej rozpisywał. Warto też dodać, że Elmer nie cieszy się szacunkiem zarówno wśród uczniów, jak i nauczycieli, a w napisach końcowych każdego odcinka Tiny Toon Adventures pojawia się napis: „Elmer Fudd to idiota”.
A kim są uczniowie? Ucząca się młodzież w Bzikowersytecie to młodsze odpowiedniki swoich mistrzów, którzy poza nauką i egzaminami przeżywają wiele dziwnych przygód, charakterystycznych dla okresu dojrzewania. I tak Królik Kinio przez cały czas próbuje utrzymać swoją romantyczną relację z Króliczką Kinią. Kaczor Tasior pragnie za wszelką cenę się wzbogacić, Sylwek boryka się z bezdomnością, zaś Pucuś namiętnie walczy ze swoim chorobliwym pedantyzmem. Niestety, jak i w normalnym świecie pojawiają się też używki, w tym alkohol, próbujące zdeprawować młode głowy. Sami zobaczcie że bycie nastolatkiem w krainie ACME nie jest wcale łatwe.
Wróćmy do rzeczywistości
Pewnie wielu was zastanawia, dlaczego w ogóle powstał taki serial? Odpowiedź jest prosta. Pod koniec lat osiemdziesiątych bardzo popularne stało się odmładzanie bohaterów. Warner Bros Animation nie chciało jednak w pełni kopiować obecnego trendu, a zainteresowany wyprodukowaniem animacji Steven Spielberg chciał osadzić swoje dzieło w krainie zamieszkanej Looney Tunes. W ten oto sposób narodził się pomysł na stworzenie klasycznych postaci Zwariowanych Melodii jako nauczycieli w szkole, która miałaby kształcić nowe pokolenie komediowych animków. Pomysł okazał się na tyle trafiony, że oprócz spin-offu, filmu pełnometrażowego, produkcja ta doczekała się też własnego komiksu, wydanego przez DC Comics.
Jak widzicie szkoła może być fajna, a każda placówka ma coś w sobie z Bzikowersytetu. Jeśli chcecie zobaczyć funkcjonowanie tej wybitnej szkoły z ACME Acres, to polecam włączyć Przygody Animków i odpowiedzieć na wezwanie królika Kinia z czołówki: „…a zresztą zobacz sam.”