Panie i panowie! Oto oni! Literackie monstra, których wolelibyście nie spotkać na swojej drodze. Nie chodzi tylko o wygląd, niektóre z nich już na pierwszy rzut oka budzą bowiem trwogę, ale także o charakter, zachowanie i sposób postępowania. Lepiej nie spotkać się z nimi twarzą w twarz.
Bogini Hel
Gdy ciało wdowy MacDonagh zostało po jej śmierci opętane, Atticus mógł się jedynie domyślać, który z bogów byłby na tyle bezczelny. Wkrótce okazało się, że sama Hel postanowiła porozmawiać twarzą w twarz z druidem. By tak się stało, przywdziała ciało zmarłej kobiety. Swoje postępowanie motywowała tym, że nikt nie chce z nią rozmawiać ze względu na jej prawdziwą postać.
Córka Lokiego, władczyni krainy śmierci w mitologii nordyckiej od pasa w dół miała jedynie szkielet (przy czym górna część sylwetki była normalna). Kevin Hearne w Kronikach Żelaznego Druida przedstawia ją jednak inaczej. W jego książkach prawa strona ciała bogini była piękna, zaś lewa zgniła (z widocznymi kośćmi, mięśniami i poruszającymi się między nimi robalami). Gdy się odzywała, wydawała z siebie świszczący głos, jakby ktoś przejechał papierem ściernym po strunach głosowych.
Okrutna Hel o niczym tak nie marzyła, jak o wywołaniu Ragnarӧku i dumie swego ojca. Lubowała się w cierpieniu i zniszczeniu, lubiła też znęcać się nad innymi. Świadczy o tym chociażby jej sztylet Głód, który trzymała w książce między żebrami zgniłej połowy ciała. Ten magiczny oręż zapamiętywał zapach ofiary, by przekazać go pierwszemu zranionemu przezeń stworzeniu. Stawało się ono wówczas wiecznie głodne na mięso nieszczęśnika, którego odór zapamiętało ostrze. Zatem nie dość, że paskudna z wyglądu, Hel jest również istnym monstrum, jeśli chodzi o charakter. – Wiktoria
Ungolianta
Być może nie wszyscy ją kojarzą. Jest to postać – ogromna, potężna pajęczyca – stworzona przez J.R.R. Tolkiena, pojawiająca się na kartach Silmarillionu. Podejrzewa się, że niegdyś była Majarem i służyła Melkorowi, jednak po upadku siedziby Morgotha (Utumno), postanowiła ukryć się pod postacią owego monstrum. Ungolianta była czarna, żywiła się światłem i wszystkim, co piękne, dzięki czemu rosła i przybierała coraz to straszniejsze i okropniejsze kształty. Większość swojego życia plotła pajęczynę, która w efekcie, po wielu latach pracy, uniemożliwiała światłu przebicie się przez nią. Jak już wspomniałam, pajęczyca czerpała ze światła, a więc, gdy przyszedł do niej Morgoth, z planem zniszczenia Drzew Valinoru – ich źródła – przystała na jego propozycję. Po wykonaniu misji, wyssała z nich jasność, tym samym rosnąc i pogrążając Valinor w mroku. Jednak jej zachłanność sprowadziła na nią problemy, bowiem zażądała Silmarilli, a kiedy Władca Ciemności nie zgodził się na ich oddanie, rzuciła się na niego. Ten z kolei wezwał na pomoc Balrogów, którzy przegnali potworzycę w rejony gór Ered Gorgoroth, gdzie wydała potomstwo (w tym Szelobę, zamieszkującą góry Mordoru, na którą natknął się Frodo w czasie wędrówki z Pierścieniem). Co dalej działo się z Ungoliantą – nie wiadomo – według legend kontynuowała pochłanianie światła i przez swoje łakomstwo ostatecznie pożarła samą siebie. – Adrianna
Kolossy
Te istoty zostały stworzone przez ludzi za pomocą czterech żelaznych kolców. Dzięki temu posiadają siłę prawie pięciu osób, jednak nie są zbytnio inteligentne, przez co łatwo nimi sterować. Kolossy rosną przez całe życie, ich skóra zwiększa swoje proporcje, a metabolizm pozwala im jeść wszystko, co tylko wpadnie w ich potężne łapska. Elen i Vin mieli bardzo ciężki orzech do zgryzienia. Musieli zneutralizować zagrożenie ze strony tych stworzeń, a jednocześnie chcieli włączyć je w szeregi swojej armii. Jednak manipulowanie nimi nie należy do rzeczy łatwych i przyjemnych… W końcu zawsze istnieje opcja, że można zostać przez nich pożartym. – Agnieszka
Dracula
Prawdziwe wampiry nie błyszczą. Mówię stanowcze i zdecydowane „nie!” wszystkim współczesnym podróbkom krwiopijców, stwierdzając, że mistrz może być tylko jeden i jest nim Dracula. To właśnie zamieszkujący ponure transylwańskie zamczysko bohater powieści Brama Stokera sprawił, że ludzi na całym świecie zafascynowały wampiry. Dracula jest inteligentny, wszechstronnie wykształcony i przebiegły. Jego nienaganne maniery i elokwencja przyciągają do niego ludzi, podobnie jak mroczny uśmiech i seksapil. Co prawda, niektóre wariacje na temat wampirów (Nosferatu) mocno zniekształciły ich atrakcyjny wygląd, mimo to nadal przyciągały one uwagę czytelników i widzów na całym świecie, bowiem literacki pierwowzór Draculi doczekał się sporej liczby ekranizacji, książkowych wariacji, a także gier komputerowych. Nic innego, tylko wampirem być i czerpać profity z tantiem. – Anna
Reynard the Fox
Pogański bóg, którego Julia wraz ze swoimi przyjaciółmi wezwała przez przypadek. Chcieli oni magii i szczęścia, a większość grupy przypłaciła to spotkanie śmiercią, Asmodeus udało się uciec, ale Julię spotkało coś okropnego – Reynard zgwałcił ją i odebrał jej człowieczeństwo.
Lisi bogowie przeważnie są uroczymi kłamcami, którzy czasami psocą, ale nigdy nie przekraczają pewniej granicy. Reynard to inna bajka. Tak w książkach, jak i w serialu jego boska natura sprawia, że nie możemy się z nim w żaden sposób utożsamiać. Jest ponad naszą moralnością czy etyką. To monstrum, które bierze, co chce, bo tak. Bo może. Bo mu się nudzi. – Diana
Dorian Gray
Dorian Gray jest postacią ponadczasową znaną z powieści Oscara Wilde’a Portret Doriana Graya. Młody, przystojny i doceniający piękno sztuki chłopak przez jedną nieszczęsną rozmowę powoli przeistacza się w potwora. Malarz Bazyli, zachwycony urodą młodzieńca (i nim samym), postanawia go namalować. Towarzyszy im lord Henryk Wotton prawiący o przemijaniu; przerażony jego słowami Dorian stwierdza, że pragnie, aby to portret przejmował na siebie całą jego starość, by sam mógł pozostać wiecznie piękny.
I w tym momencie zaczyna się rodzić potwór. Twarze wszystkich wkoło zaczynają znaczyć zmarszczki, podczas gdy Gray pozostaje z nieskazitelnie piękną skórą. Ale uroda fizyczna to nie wszystko. Wspomniany lord ma negatywny wpływ na młodzieńca, który zbyt dosłownie bierze sobie do serca rady o korzystaniu z życia. Dorian świetnie się bawi, ale przy okazji krzywdzi i niekiedy wręcz niszczy życie towarzyszy. Może jego ciało tego nie odczuwa, ale dusza jak najbardziej. I portret. Portret, który powoli staje się tak obrzydliwy, że sam bohater nie może na niego patrzeć, mając świadomość, że reprezentuje jego zgniłe wnętrze. – Aleksandra
Matka-monstrum Koraliny
Co może najbardziej przerażać dziecko? Potwory mieszkające pod łóżkiem, upiorne cienie odbijające się na ścianie? A może to, że ukochana mama nagle zamiast oczu ma parę błyszczących guzików? To właśnie przytrafia się Koralinie. Okazuje się, że w nowym domu, do którego wprowadza się ze swoim rodzicami, oprócz mebli znajduje się też przejście do innego świata, stworzonego przez przerażające monstrum. Kim ono jest – właściwie do końca nie wiadomo, może czarownicą, może pradawnym stworzeniem pochodzącym z innego wymiaru? Bardzo pragnie dziecka i chce być kochane, ale jest to miłość zła i śmiertelnie niebezpieczna, bo stwór żywi się duszami tych, których zdobędzie. Desperacko stara się upodobnić do prawdziwych ludzi i odtworzyć realny świat, ale nikt nie daje się nabrać, bo wszystko, co kreuje, jest równie groteskowe i straszne jak ono samo. Koralina szybko orientuje się, że „mama” o guzikowych oczach nie ma dobrych zamiarów i tylko spryt oraz determinacja ratują ją i jej prawdziwych rodziców przed strasznym końcem. Ale kto wie, czy zło zostało pokonane na dobre i co jeszcze może czaić się za ścianą… – Ewelina
Emiel Regis Rohellec Terzieff Godefroy
Jest to jedna z najsłynniejszych i najbardziej lubianych postaci z kart Wiedźmina. Dlaczego chciałem umieścić w topce o monstrach skądinąd sympatycznego i charyzmatycznego zielarza? Powód jest prosty. Regis to wampir, ale nie byle katakan, a wampir wyższy. Istota tak niesamowita, tajemnicza i straszna, że nawet białowłosy Wiedźmin wzdrygał się na myśl o walce z nim. Na co dzień przyjmował postać nieco zdziwaczałego zielarza, zaś kiedy objawiał swoją właściwą formę, stawał się maszyną do zabijania, odporną praktycznie na wszystko, potrafiącą w bardzo szybkim tempie opróżnić tętnice ofiary z życiodajnego płynu. Nadmienię jednak, że mimo całego arsenału morderczych cech, to sam zainteresowany za bardzo za nimi nie przepadał. Nawet od krwi stronił. Do czasu, ale jednak. – Mikołaj
Pan Hyde
Tej persony nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. To prawdziwy potworów – nie tylko z zachowania, ale także z wyglądu. Każdy z nas ma wiele osobowości – raz jesteśmy mili i kochani dla otoczenia, w innym momencie buzuje w nas krew i potrafimy z kimś drzeć koty. To jednak nic w porównaniu z tym, co spotkało doktora Jekylla. Bohater był szanowanym przez społeczeństwo lekarzem, który pomagał potrzebującym. Do czasu. Pewnego dnia odkrywa napój, który wyzwala w nim bestię, i to dosłownie. Tak powstaje Hyde – szalona postać, dla której nie liczy się nikt ani nic. – Katriona
Jakiego potwora dorzucilibyście jeszcze do naszego zestawienia?