Reżyser najnowszej odsłony Wonder Woman - Patty Jenkins przekonuje, że powrót postaci granej przez Chrisa Pine'a do sequela serii, nie jest w żaden sposób wymuszony. Podobno koniec końców, to wszystko nabierze sensu.
Jako że omawiany Steve Trevor nie skończył zbyt dobrze w pierwszej części Wonder Woman, to dużym zaskoczeniem stało się to, że jednak pojawi się w następnej odsłonie ostatniego największego ekranowego sukcesu DC.
Reżyser zapytana o ten nurtujący wątek tłumaczy:
To (powrót Pine’a) nie było rozwiązaniem w stylu „O mój Boże, wyszedłeś nam, wciśniemy cię też do drugiej części”. Wszystko co się stało jest ważne dla całej historii. To wszystko zacznie mieć sens, tyle mogę powiedzieć.
Jenkins nie zdradziła żadnych istotnych smaczków fabuły, ale to oczywiście zrozumiałe. Wspomniała ona jeszcze tylko o planie zdjęciowym, który jest dla niej niesamowity również z tego powodu, że sama była dzieckiem lat 80-tych ( film będzie powiązany z rokiem 1984, jak tytuł sequela wskazuje – Wonder Woman 1984), wspomina o klimacie, muzyce i obrazach, które tak dobrze nawiązują do tamtych czasów.
Czekacie na nową Wonder Woman ?
Jeszcze trochę…- film w kinach już w czerwcu 2020 roku !