Nasz główny bohater, mimo fizycznych predyspozycji, nie chce zostać bykiem walczącym na arenie. Wybiera on swoją własną ścieżkę życiową, udowadniając, że rzeczywiście „może być kim chce”. Taki schemat fabularny outsidera postępującego na przekór oczekiwaniom otoczenia jest nam znany, lecz cała sztuka polega na tym, by został podany w atrakcyjny sposób. I rzeczywiście, twórcom Fernando udało się uniknąć zarzutów o popadanie w klisze czy kiczowate rozwiązania.
Nic nie zgrzyta
Historia byczka Fernando urzekła mnie do tego stopnia, że nie umiem doszukać się w niej żadnych zgrzytów. Żarty bawiły (zwłaszcza ten o chudnięciu w myślach!), genialne ujęcia poruszały wrażliwe nuty w moim sercu, dbałość o szczegółową mimikę postaci sprawiła, że zalewałam się rzewnymi łzami, choć na ekranie nie padło ani jedno słowo. Za sprawą ostatnio obejrzanego Walcu Baszira dotarło do mnie jak wielką moc dzierży animacja, jeśli idzie o przekazywanie ogromnych emocji. Również przez Fernando pod tym względem zostałam zaatakowana z wielką siłą.
W przeciwieństwie do Rango, w tym wypadku nie mam wątpliwości, czy jest to bajka dla dzieci w każdym wieku. Uwypuklone zostały jej walory edukacyjne, zresztą robi to także część materiałów dodatkowych wydania Blu-ray (a jest ich naprawdę dużo!) – ale nie powinno to przeszkadzać dorosłemu widzowi. Opowiedziana historia jest bowiem bardzo dojrzała i jawnie oraz wprost piętnuje corridę, tradycyjny sport (?), którego celem jest zadawanie bólu zwierzętom. Co istotne, głównym vilianem tego filmu jest najlepszy torreador w kraju – nie ludzie w ogóle. Sposób ukazania przesłania tej animacji został więc gruntownie przemyślany.
Taneczna rozgrywka
To sekwencja, którą zapamiętam na długo. Śmiałam się dzięki niej szczerze i głośno. Dopiero gdy zajrzałam do dodatków, dotarło do mnie, jak wiele pracy kryło się za każdą sekwencją taneczną naszych zwierzęcych bohaterów. Choreografie zostały dopasowane do postaci, jej twórcy próbują (skutecznie!) porwać też widzów do tańca. Możemy się nauczyć paru przydatnych ruchów, dzięki którym tylko krok będzie nas dzielił od osiągnięcia poziomu króla lub królowej parkietu.
Materiały dodatkowe
Wszystkie posiadają polską wersję językową (napisy), a więc można spokojnie obejrzeć je z młodszą widownią. Materiały przeznaczone dla maluchów nie wymagają zresztą zrozumienia poszczególnych zwrotów – interaktywna zabawa może się odbywać na bardzo intuicyjnym poziomie gestów i ruchów, bez udziału starszych opiekunów. Jednak ci drudzy także znajdą tu wiele dla siebie. Reportaże zakulisowe zostały zrobione w naprawdę ciekawy sposób.
MATERIAŁY DODATKOWE (nazwy niektórych z nich są mojego tłumaczenia):
- Poradnik zdrowego stylu życia według Fernando (John Cena narratorem)
- Filozofia życia według kozy
- Drużyna Fernando
- Hiszpania oczami Fernando
- Nauka tańca z Fernando
- „Home” – Teledysk
- Wyznanie konia, wielbiciela Fernando
- Kulisy powstawania animacji – scena pościgu byków
- Jak powstaje bycza piosenka
- Zrób-to-sam: ogród kwiatowy Fernando
- Galeria obrazów z filmu
- Zwiastun kinowy Fernando
Polecam znaleźć chwilę, by zajrzeć do każdego z dodatków. Jest ich naprawdę sporo, jednak tym razem ilość idzie w parze z ich jakością. Bez obaw więc oglądajcie je po kolei i wybierzcie się na dalsza podróż z bohaterami filmu.
Czy warto?
W czasie seansu bawiłam się przednio. Pojawiły się także momenty pełne zadumy i westchnięć. Przede wszystkim zostałam oczarowana warstwą wizualną i stopniem dopracowania animacji, a także samą reżyserią. Po zajrzeniu do materiałów dodatkowych, przekonałam się, jak złożony jest proces powstawania postaci i ruchu. Mam świadomość, że nie jest to sprawa szybka i łatwa, niemniej reportaże zakulisowe pomagają uzmysłowić sobie ogrom pracy włożonej w ten bardzo dobry film – pozwalają zarazem docenić go jeszcze bardziej. Bonusy skrywają zarówno informacje o powstawaniu strony technicznej produkcji, jak i pozwalają na kontynuowania zabawy z ekipą byczka Fernando. I to jest największa zaletą tego wydania.