Myślicie, że wiecie wszystko, co działo się w Rosji jeszcze przed utworzeniem Związku Radzieckiego? No to posłuchajcie o losach pewnego kota imieniem Ivan. Jego historia z pewnością zmieniła bieg wydarzeń i mocno Was zaskoczy.
Za Mateczkę Rosję!
Ivan Kotowicz urodził się 30 czerwca 1908 roku w małej wiosce na granicy Rosji i Azerbejdżanu. Jego ojciec, Siergiej, służył niegdyś w carskiej armii. Był on zawsze oddany swemu krajowi i gotowy za niego zginąć. Wizja komunizmu bardzo przypadła mu do gustu. Dlatego też, kiedy spotkał swego starego druha, który szukał ludzi do budowy lepszego kraju, Siergiej nie wahał się ani chwili, aby do niego dołączyć. Oczywiście zabrał ze sobą Ivana, aby i ten mógł przysłużyć się Mateczce Rosji. Młody kot bardzo chętnie ruszył z ojcem w świat. Wkrótce jednak miało się okazać, że tajemnicza substancja, znana jako stalinium, odciśnie piętno zarówno na życiu Kotowiczów, jak i całym świecie.
Czarno-czerwony humor
Niesłychane losy Ivana Kotowicza to komiks autorstwa Kajetana Kusiny i wydany przez Kulturę Gniewu. Jest to historia z gatunku weird fiction. Jej głównym bohaterem jest antropomorficzny kot. Choć akcja dzieje się w prawdziwym świecie, to nie brak tu nietypowych istot. Podobnie jak Ivan, również jego matka, wioskowy pop oraz wielu innych miejscowych to chodzące na dwóch nogach i mówiące kiciusie. Aby zaznaczyć, że nie jest to w żaden sposób dziwne, autor pokazuje nam scenkę, w której grupka dzieciaków śmieje się z Ivana nie ze względu na ogon czy futro, ale z uwagi na jego niski wzrost. W dalszej części zeszytu pojawiają się także świnie – w tym najlepszy przyjaciel Ivana, Świnojew – którym także nadano ludzkie cechy, a jednocześnie pozwolono na prowadzenie baru i picie z klientami. Warto też dodać, że Siergiej jest z kolei człowiekiem, który związał się z kocicą.
Akcja Niesłychanych losów Ivana Kotowicza przenosi nas do okresu międzywojennego. Nasz bohater wraz ze swym ojcem udaje się w głąb Rosji, aby pomóc przy wydobyciu stalinium – niezwykłej substancji, której moc jest ogromna, choć jeszcze nie do końca wyjaśniona. Wiadomo, że potrafi zabijać masy, wysadzać miasteczka, ale także kontaktować się z ludźmi telepatycznie. Ivan z kolei ma po niej niesamowite wizje, w których absurd miesza się z wydarzeniami z przyszłości. Trzeba przyznać, że autor znakomicie połączył tu czarny humor i ciekawą akcję. Każdy, kto choć trochę uważał na lekcjach historii, od razu wychwyci drwinę skierowaną w kierunku komunizmu. Wprawdzie bohaterowie wychwalają ustrój, czytają Karola Marksa, a za swój kraj są gotowi oddać życie, to Kusina bynajmniej nie jest jego zwolennikiem. Co chwila puszcza oko do czytelnika, a ten natomiast może uśmiechnąć się, widząc zawarty na kolejnych stronach czarny humor. Co do samej akcji, to jest ona budowana bardzo powoli. Przez kilkanaście początkowych stron możemy cieszyć się wiejską sielanką wraz z Ivanem. W pewnym momencie ruszamy jednak z kopyta (całkiem dosłownie, bo nasi bohaterowie jadą w świat konno) i nie zatrzymujemy się aż do samego końca. Po drodze poznajemy także prosiaka Świnojewa, który w przyszłości zostanie najwierniejszym druhem młodego Kotowicza. Już od pierwszego ich spotkania wiadomo, że stworzą niezwykłą parę przyjaciół. Lektura faktycznie wciąga i nie pozwala się nudzić. A pierwszy tom kończy się w takim momencie, że aż chce się od razu sięgnąć po kontynuację.
Ręka, noga, mózg na ścianie
Za warstwę graficzną komiksu odpowiada Michał Ambrzykowski. Widać, że współpraca artysty i scenarzysty musiała się dobrze układać i obaj panowie wiedzieli, do czego dążą. Początkowo bardzo dobrze widoczne jest spokojne, wiejskie życie Ivana. Cały czas mamy jednak tę komunistyczną otoczkę, która nie pozwala nam zapomnieć, gdzie właśnie się znajdujemy. Nie brakuje też odpowiednich rysunków dotyczących żartów z ustroju. Podczas gdy Kusina pisze, jak to dzielni ochotnicy sprawdzali, czym jest stalinium, rysownik pokazuje nam grupkę ludzi, za którymi stoją inni z wycelowanymi w nich karabinami. Świetnie udało się także uchwycić psychodeliczne wizje Ivana, które w odbiorcy potrafią wzbudzić niepokój. Ambrzykowski płynnie przechodzi również z kolorowych rysunków, pokazujących chociażby karczemną libację, do scen, w których ludzie giną w męczarniach, a krew leje się strumieniami i wnętrzności przykrywają podłogę. Nie ma tu delikatnych scen śmierci. Gdy ktoś strzela komuś w głowę, to zaraz widzimy, jak kawałki mózgu wylatują z drugiej strony. Z jednej strony nieco makabryczne, ale z drugiej – trafne i pasujące do całego zeszytu.
Co dalej, panie Ivanie?
Niesłychane losy Ivana Kotowicza mają jedną, dużą wadę – zbyt szybko się kończą! Pierwszy tom jest oczywiście wprowadzeniem do całej historii. Czytelnik powoli poznaje głównego bohatera, ale też bardzo szybko zaczyna go lubić. Ten kociak jest po prostu świetny i śmiało może konkurować ze swoimi kolegami z YouTube’a. Przy okazji autorzy wrzucają kolejne wątki, których jeszcze nie wyjaśniają. Nie wiadomo przecież, czym dokładnie jest i jak działa stalinium. Jeszcze bardziej intrygujące dla mnie jest to, jak rozwinęła się przyjaźń Kotowicza i Świnojewa. Na pierwszych stronach widać, że kot i prosiak są towarzyszami na śmierć i życie, w trakcie czytania poznajemy początki ich znajomości i już od tego momentu tworzą oni duet dużo lepszy niż Ivan i Delfin. Mam nadzieję, że w kolejnych tomach będziemy mieli okazję zobaczyć więcej ich współpracy. I że sama historia okaże się przynajmniej tak dobra jak wstęp do niej.