Nowo odkryty gatunek – draftozaurusmeplus
Ale od początku. Zanim wyskoczyły spinozaury i triceratopsy, zobaczyłam okładkę. Niestety grafika nie podoba mi się ani trochę. Przedstawiony zwierzak nijak ma się do kolorowej, wesołej i uroczej zawartości. Jeśli ktoś szukałby gry o dinozaurach dla dzieci, to nie znając tego tytułu raczej nie skusiłby się na kupno. Pierwsze spotkanie może uratować tył pudełka. Tam ukazują się nam dwa rzędy nagród i nominacji z całego świata, mogące sugerować, że warto jednak zagłębić się w zasady. Poniżej przedstawione są występujące w grze meple, obie strony planszetek i kostka. Prócz nich w środku znajdziemy także worek i miseczki do samodzielnego złożenia. Wszystkie komponenty są porządnie wykonane i cieszą oko. W moim egzemplarzu jeden diplodok był bez głowy, ale trudno się temu dziwić, jeśli zamknęło się spokojnego roślinożercę ze stadem krwiożerczych tyranozaurów.
Jak okiełznać te olbrzymy?
Przed rozpoczęciem rozgrywki musimy wybrać stronę planszetek, z której będziemy korzystać. Letnia jest prostsza i od niej warto zacząć pierwszą partię. Zimowa jest trochę trudniejsza. Dzięki temu mamy możliwość dostosowania poziomu trudności gry. Do woreczka należy wrzucić odpowiednią ilość dinozaurów każdego rodzaju, zgodnie z informacjami w instrukcji. Każdy losuje 6 dinozaurów i nie pokazując pozostałym, wkłada je do swojej miseczki. Pierwszy gracz rzuca kostką, która wszystkim prócz niego wskazuje, w jakiej części planszy można postawić wybranego mepla. Jeżeli nie możemy lub nie chcemy go ustawić na żadnym polu, ląduje w rzece. Odbywa się to jednocześnie, żeby nie sugerować pozostałym jakie mamy plany odnośnie zapełniania terenów. Po ustawieniu pierwszego dinozaura przekazujemy podstawkę z pięcioma pozostałymi osobie siedzącej po lewej, zmienia się także gracz rzucający kostką. Powtarzamy ten ruch aż do wykończenia wszystkich dostępnych dinozaurów. Ponownie każdy losuje po 6 zwierząt z woreczka i rozgrywamy kolejne tury w ten sam sposób. Po dwóch rozdaniach gra się kończy, a osoba z największą liczbą punktów wygrywa.
Powyższe zasady obowiązują przy grze od 3 do 5 osób. Rozgrywka dwuosobowa ma dodatkowy ruch. Po wybraniu i ułożeniu dinozaura, przed podaniem miseczki przeciwnikowi odrzucamy kolejnego mepla. Dinozaury pobieramy z woreczka 4 razy zamiast 2. W tej wersji jest więcej negatywnej interakcji. Patrzymy nie tylko na własną planszę, ale także na to, co zbiera drugi gracz. Możemy wyrzucić z gry potrzebnego mu dinozaura i w ten sposób nie tylko zwiększać swoją liczbę punktów, ale i ograniczać zdobywanie ich przez współgracza.
Dobry draft nie jest zły
Zasady są banalne – wybierz dinozaura, połóż, resztę podaj dalej. Cała zabawa polega na tym, co znajduje się przed nami. Pola punktują różnie, np. za pary tego samego rodzaju (Preria Miłości), identyczne kolory (Las Identyczności) lub takiego dinozaura, którego nie ma na żadnym innym terenie (Samotnia). Dodatkowym utrudnieniem jest kostka. Może ona wskazać część planszy, na której należy położyć mepla (las – górna część, góry – dolna, wulkan – lewa strona, szkielet – prawa), pole, na którym nie ma jeszcze żadnego dinozaura lub takie, na którym nie ma tyranozaura. Wszystko jest dobrze oznaczone na planszach, więc nie powinno być problemu z rozszyfrowaniem symboli.
Wykonanie (prócz okładki) jest śliczne. Poszczególne dinozaury mają odpowiednie kształty i różnią się kolorami. Na planszy można znaleźć nie tylko wspomniane pola, ale także zarośnięty statek obcych czy ukrywającego się yeti. Całość jest ładna, spójna i przejrzysta. Ponadto prawie zawsze narzekam na hulające w pudełku powietrze, a tu niespodzianka – wielkość jest idealna. Wszystko się mieści i praktycznie nie ma pustej przestrzeni. Brawa dla wydawnictwa!
Zawsze cieszę się na wszelkie wartości edukacyjne, jakie niosą ze sobą gry. Na bokach spodu pudełka znajdują się krótkie opisy wszystkich sześciu gatunków wraz z wielkością, wagą, obszarem występowania oraz typem pożywienia. W grze nie ma znaczenia czy dokładane meple przedstawiają roślinożerców czy mięsożerców. Jedynie tyranozaur jest wyróżniony dodatkową punktacją za każde pole, na którym się znajduje. Trochę szkoda, ale z drugiej strony zachęca to do stworzenia własnej planszy, gdzie być może to rozróżnienie miałoby znaczenie.
Draftozaur jest grą rodzinną i widać to zarówno po wykonaniu, poziomie skomplikowania zasad, jak i nagrodach z tyłu pudełka. Dzieciaki będą się świetnie bawiły ustawiając kolorowe dinozaury i na pewno znajdą dla nich zastosowanie również poza planszą. Nie oznacza to jednak, że dorośli nie mają tu czego szukać. Jest to trochę losowa gra, która mimo wszystko daje możliwość planowania. Do wyboru na ogół jest kilka pól, a jeśli nie, to zostaje rzeka. Negatywna interakcja polega głównie na podbieraniu mepli, które chcieli zabrać inni. Jako przerywnik między większymi grami sprawdzi się przyzwoicie. Poza tym, grafika przedstawiająca szkielet na końcu instrukcji nie pozostawia za wiele wyboru: “Dinozaury nie grały w planszówki i wyginęły. Przypadek?”
Nie sądzę.