Do tej pory czytywałam ebooki każdego formatu albo na wiekowym tablecie, albo na telefonie. Jeden i drugi sposób był ze szkodą dla mojego wzroku. Postanowiłam więc pierwszy raz w życiu sięgnąć po czytnik. Padło na Pocketbook Aqua 2. Mam szczęście do zalewania sprzętu, więc wolałam się zabezpieczyć na zaś i postawić na urządzenie, któremu nie straszna woda.
Pocketbook Aqua 2, jak większość czytników dostępnych na rynku, został wyposażony w ekran dotykowy, lecz co już rzadsze, dostał także przyciski nawigacyjne poza ekranem. Posiada 6-calowy wyświetlacz E Ink Carta o rozdzielczości 1024 × 758 i 212 PPI. Posiada też funkcję równomiernego podświetlenia ekranu, co jest szczególnie przydatne dla nocnych marków. Czytnik nie ma slotu na kartę SD, do dyspozycji mamy więc jedynie 8GB pamięci wewnętrznej, a do tego 256MB RAMu. Posiada natomiast procesor 1 GHz IMX6 Freescale.
Łady desing, dobry dźwięk
Nie słucham audiobooków, lecz tu zrobiłam wyjątek. Przez dołączony adapter micro-USB można podłączyć słuchawki – i szczerze mówiąc, jakość dźwięku była całkiem niezła. Jednak jako że to sprzęt wodoodporny, port USB został ładnie ukryty mini klapką. Za pomocą podłączanego do niego kabla można przesyłać e-booki i ładować urządzenie. Pocketbook jest ładny, poręczny, o estetycznym designie. Dobrze trzyma się w ręce (plastik Soft-touch), nie wyślizguje (chyba że w wannie!), a jego niebieskawy odcień sugeruje nam zresztą jego specjalne właściwości (w sam raz na lazurowe wybrzeże). Do tego jest naprawdę lekki, bo to tylko 180 gram.
Zainteresowała mnie także funkcja Text-To-Speech, dzięki której możliwa była konwersja tekstu na mową – na bieżąco. Nie musiałam więc przeszukiwać ofert z audiobookami o pasującym głosie lektora – tutaj mogłam go wybrać.
Irytujące odświeżanie
Menu ustawień zawiera domyślne opcje, takie jak szybkość odświeżania strony i aktualizacje oprogramowania. Jednak niezależenie od ustawień odświeżania, zawieszało ono działanie sprzętu, ale przede wszystkim męczyło dodatkowo wzrok. Jednak nasze oczy w połączeniu z umysłem to narzędzia przebiegłe. Po tygodniu użytkowania czytnika przyzwyczaiłam się do tych niedogodności – przestałam je rejestrować za każdym razem. Jednak wciąż – poziom rozdzielczości, tryby odświeżania ekranu i mała gama odcieni szarości pozostawiają wiele do życzenia.
Wodoodporność, bateria
To duża zaleta sprzętu, jednak jeśli chcecie czytać na deszczu, lepiej posługiwać się manualnymi przełącznikami stron. Dotyk przez rozmazujące się krople deszczu nie jest zbyt dobrze łapany. Czułość ekranu staje się wtedy mniejsza. Jeżeli czytacie w wannie, to bez obaw. Sprzęt nie naciąga wilgocią, jego podzespoły są dobrze zabezpieczone. Tempo jego reagowania oraz czas pracy nie uległ w ogóle zmianie przez ponad miesiąc użytkowania go w różnych warunkach atmosferycznych i domowych. Nie mam do niego zastrzeżeń pod tym względem.
Innymi słowy, jaki był na początku, taki pozostał aż do teraz. A przecież nierzadko zdarza się, że urządzenia po wybitnie sprawnych i dobrych pierwszych tygodniach użytkowania nagle się męczą i ich jakość się zmienia, a już zwłaszcza czas pracy na jednym ładowaniu. Ten czytnik podpięłam do gniazdka raz i to ponad miesiąc temu. Używałam go po dwie-trzy godziny dziennie i wiecie co? On się dalej nie rozładował, ma jakieś 60%!
Intuicyjność i formaty
Czytnik nie jest do końca intuicyjny, ale to także kwestia przyzwyczajenia się do ustawień. Przy zmianie marki telefonu miałam podobne problemy z przesuwaniem kart czy spersonalizowanym inaczej interfejsem. Ale jedno denerwowało mnie najmocniej. Łatwiej było wyłączyć urządzenie, by np. zmienić folder lub wejść w ustawienia, niż robić to cofaniem się. Nie widzę także potrzeby, by czytnik ebooków posiadał przeglądarkę – to niepotrzebnie zapycha urządzenie. Może właśnie stąd te wolne reakcje, ciągłe opóźnienia po wybraniu opcji na ekranie – zwłaszcza krzyżyków (ekran jest mniej czuły przy krawędziach)? Trochę tu niepotrzebnych apek, nawet z grami, z których ani razu nie skorzystałam.
Co do ustawień właśnie – format wyświetlania książek nie jest zbyt łatwy do ustawienia, jeśli wrzucamy PDFa, nie format mobi lub epub. Przy tych dwóch kolejnych było o wiele dogodniej. Wspominałam o odświeżaniu – choć się do jego opieszałości przyzwyczaiłam i choć zmieniłam w ustawieniach jego częstotliwość, to do końca irytowały mnie nachodzące na siebie powidoki poprzedniego widoku. Wcześniejsza „kartka” czy rozwinięte menu nie znikało gładko, lecz przez dłuższą chwilę widniało jak cień czy kalka na tle nowej strony.
Niewiele jest na rynku prawdziwie wodoodpornych sprzętów. I choć mam wiele zastrzeżeń do Pocketbook Aqua 2, to przyzwyczaiłam się do korzystania z niego do tego stopnia, że w czasie użytkowania owe wady blakły. Zdaję sobie też sprawę, że ilość aplikacji i gier może być dla kogoś zaletą, nie wadą. Aqua 2 jest o niebo lepszym rozwiązaniem niż tablet czy telefon – choć to one wskazały mi standardy wyświetlania i szybkiego reagowania, były szkodliwe. Ten czytnik można schować do torebki czy plecaka bez odczuwania jego wagi, a swoją podstawową funkcję spełnia. Doceniam go też za możliwość czytania nocą bez męczenia wzroku.