Death may die
Mówiłem to na łamach portalu wiele razy i zdania nie zmieniam. Nie lubię się bać. Tak, jestem tym gościem, który podczas oglądania horroru zakrywał by sobie oczy na widok drastycznych scen(wiem, że to nie pomaga). Gry planszowe są jednak nieco innym medium, które także stawia w niektórych tytułach na klimat, ale realizuje się to w inny sposób. Jednym z najpowszechniejszych tematów gier o takiej tematyce, bez wątpienia, są historię inspirowane prozą Lovecrafta. Studium w szkarłacie, Znak starszych Bogów czy też Horrory w Arkham. I jakkolwiek uważam te gry za całkiem udane to mojemu sercu znacznie bliżej to Death may die. Jest to gra kooperacyjna, w której główny nacisk położony jest na (prawie) beztroską nawalankę, podczas której można wpakować serie z karabinu w przedwiecznego. Gra jest do tego bardzo dobrze wykonana, a możliwość mieszania scenariuszy i przedwiecznych (od razu polecam dodatki) sprawia że jest mocno regrywalna. Gorąco polecam. – Bartek Jaworski
Dołącz do dyskusji