Pamiętam hype na powieści z motywem podróży w czasie, jakby to było wczoraj. Sama miałam na ich punkcie fioła i łapałam się za cokolwiek, co wydawane było wtedy w takiej tematyce. Jeszcze parę lat temu faktycznie sporo książek time travel pojawiało się na rynku wydawnicznym. Obecnie tempo przyrostu nowych tytułów trochę spadło, z czym jednak nie idzie w parze zainteresowanie odbiorców. Jak można zauważyć po dodrukach czy ekranizacjach, ludzie nadal chcą czytać, oglądać bohaterów podróżujących w czasie.
Obca, Diana Gabaldon
Tego tytułu chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. To jedna z tych chwil, kiedy nawet nie zapoznawszy się z powieściami, ani z serialem, wie się o fabule to i owo. Seria Diany Gabaldon, otwarta Obcą, wydaną po raz pierwszy niemalże dwadzieścia siedem lat temu, zakorzeniła się w świecie kultury na dobre. Nie ma co ukrywać, że głośno o niej zrobiło się głównie za sprawą serialu, nakręconego na podstawie książek. Outlander hipnotyzuje widzów już od 2014 roku. Wartka akcja, świetne zdjęcia i mistrzowska charakteryzacja, a do tego klimatyczna, melancholijna muzyka i surowa natura Szkocji – nic dziwnego, że fanów produkcji z każdym dniem przybywa. Przybywa także fanów książek. Jednak te są dla naprawdę wytrwałych czytelników. „Najdrobniejsza” część serii liczy sobie ponad siedemset stron, najgrubsza natomiast przekracza tysiąc dwieście. A biorąc pod uwagę, że seria nie ogranicza się do trzech czy czterech tomów, to można albo się cieszyć, jeśli pokocha się świat wykreowany przez Gabaldon, albo płakać, że lata miną nim dobrnie się do końca. Zdecydowanie jest to opcja dla zwolenników literackich tasiemców.