Gorzowianie znów postanowili pokazać, że w ich mieście fanów fantastyki charakteryzujących się zdolnościami pisarskimi nie brakuje! W najnowszym numerze „LandsbergON” dostajemy historie rodem z baśni i legend.
Słowem wstępu
To już szósty numer gorzowskiego magazynu fantastycznego LandsbergON. Tak jak wszystkie poprzednie, tak i ten rozpoczyna się od wprowadzenia redaktora naczelnego, Mariusza Sobkowiaka. Tym razem pomysłodawca tego półrocznika nie tylko opowiada nam o tym, co znajdziemy na kolejnych stronach, ale dorzuca oczywiście także kilka słów od siebie. Dowiadujemy się m.in. dlaczego baśnie są tak ważne dla całego świata fantasy. Przytacza także ciekawostkę dotyczącą Jasia i Małgosi oraz mroczne dzieje Śpiącej królewny i Czerwonego kapturka. Od początku możemy się już domyślać, że najnowsze wydanie magazynu „LandsbergON”, choć pełne odniesień do bajek, nie będzie skierowane do najmłodszych odbiorców.
O elfach i królach
W najnowszym wydaniu magazynu „LandsbergON” znajdziemy cztery różne opowiadania. Jedno z nich nosi tytuł Pegazy, a jego autorem jest Hihi Kalisiak. Opowiada ono o elfach hodujących skrzydlate konie rodem z mitologii na… ubój! Muszę przyznać, że jako fan długouchych nigdy nie myślałem o tej rasie w ten sposób. Choć oczywiście znam drowy czy inne mroczne odmiany elfów, to zawsze widziałem w nich dostojne i mądre istoty niczym Elrond z książek Tolkiena czy Corellon z Dungeons&Dragons. Tymczasem Kalisiak przedstawił je bardziej mrocznej strony i wielu z nas znajdzie tu odniesienia do ludzkich zachowań. Nie chciałbym nikomu zdradzać szczegółów, ale zapewniam, że tekst może przyprawić o gęsią skórkę i dać do myślenia.
Drugą z krótszych historii, które odnajdziemy na kolejnych stronach magazynu, jest Krótkie opowiadanie o tym, jak to Marszałek do spółki z dygnitarzami snuli sieć intrygi przeciwko przyszłemu królowi, autorstwa Jerzego Gaśpia. Za jego sprawą przenosimy się na dwór królewski i zagłębiamy w świat polityki. A tu jak zawsze czekają nas kłótnie i pokazywanie, że są równi i równiejsi. W tej humorystycznej opowiastce bez problemu odnajdziemy odniesienia do świata realnego. Natomiast interpretacja i odpowiedź, kogo ze znanych polityków podstawimy sobie w miejsce Marszałka, Kapelana czy Króla będzie zależeć z pewnością od naszych przekonań. Autorowi należy się ukłon, ponieważ udało mu się przedstawić historię w jak najbardziej neutralny sposób, aby nikt nie rzucał się na niego z okrzykami, że opowiada się za którąś z partii politycznych.
Smoki w natarciu!
Ponieważ teksty zawarte w magazynie przeplatane są obrazami, to i ja zrobię podobnie i, nim przejdę do kolejnych opowiadań, wspomnę właśnie o rysunkach. Już na okładce widzimy smoka, który przycupnął i oplótł wieżę gorzowskiej katedry, która spłonęła w 2017 roku i aktualnie jest w trakcie odbudowy. Jak twierdzi sama autorka jest to opiekuńczy smok, który ma chronić budowlę przed kolejnymi pożarami. Jednak to nie jedyny jaszczur goszczący w „LandsbergON”. W sumie odnajdziemy rysunki aż pięciu olbrzymich gadów, a wszystkie je stworzyła dla nas Anna Kowalczewska, która poza malarstwem i grami RPG zajmuje się także pisaniem. Jest ona autorką Księgi Wybranych: Tchnienie. Wracając jednak do ziejących ogniem bestii, to jestem pewny, że jej prac nie powstydziliby się w bestiariuszu do Dungeons&Dragons, książkach o Wiedźminie czy w Blizzard Entertainment przy tworzeniu kolejnych kart do Hearthstone’a. Ponadto na kolejnych stronach zamieszczono demona autorstwa Piotra Rossy oraz niezwykle tajemniczego osobnika namalowanego przez Leona Bakalarza. Oba dzieła z pewnością upiększają szósty numer gorzowskiego półrocznika.
A może książkę?
Wróćmy do opowiadań, jakie znajdziemy w najnowszym numerze „LandsbergON”. Kolejne z nich napisał dla nas Paweł Karolczuk, a jego tytuł to Pewnego razu… Przenosimy się w nim do postapokaliptycznego świata, gdzie książki i baśniopisarze zniknęli, a władzę przejęły czarne charaktery z bajek! Baba Jaga, Zły Wilk czy Olbrzym zniszczyli to, co dobre, wybili większość ludzi i cieszą się sukcesami. Jedyna nadzieja w Wielkim Bajarzu, który stara się na nowo przywrócić dobre zakończenia. W tym celu wysyła swych ludzi, aby zbierali zapomniane księgi. Misje są jednak niebezpieczne i nie każdy ma szansę z nich wrócić…
Na sam koniec czeka nas wizyta w samym Gorzowie, a właściwie w jego kanałach, gdzie króluje mityczna Wanda. Jest to kolejna część historii wymyślonej i spisanej przez Jakuba Łukasika. Osobiście jestem fanem tejże opowieści i nie mogłem się doczekać, aby znów po nią sięgnąć. Autor nie zawiódł moich oczekiwań. Jest mrocznie, tajemniczo i krwawo. Nie brakuje też intrygi knutej przez osoby wyżej postawione. I jak zwykle mam jedną uwagę – dlaczego wszystko kończy się tak szybko i w tak dramatycznym momencie? Najwyraźniej pan Jakub chce, abyśmy niecierpliwie oczekiwali kolejnego numeru. A może wreszcie pojawi się książką opowiadająca wszystko, co związane Wandą? Zresztą uważam, że także wspomniane Pewnego razu… jest znakomitym wstępem do dłuższej powieści. A później już tylko czekać na przeniesienie wszystkiego na ekrany!
Do następnego!
Najnowszym numer „LandsbergON” jest naprawdę świetny i wcale nie piszę tego, aby w jakiś sposób przypodobać się autorom. Jest to moja szczera opinia, której będę bronił. Widać, że gorzowianie pisać potrafią i robią to z przyjemnością. Każda historia jest wciągająca, a obrazy piękne. Nigdy nie pomyślałbym, że wszystkie osoby, o których wspomniałem to amatorzy, rozpoczynający dopiero swoje przygody pisarskie i malarskie. Duży plus należy się także redakcji, która zapewne wyselekcjonowała najlepsze z opowiadań i oddała je w nasze ręce. Dziękujemy za trafne wybory! Zresztą słowa uznania dla Stowarzyszenia NOVUM, wydawcy „LandsbergON”, należą się nie tylko za fantastyczny magazyn. To dzięki nim wydawany jest także chociażby Młody Obywatel, a i powstała OLKA czyli Obywatelska Lubuska Karcianka. W imieniu swoim i Ostatniej Tawerny życzę kolejnych wspaniałych inicjatyw!