Welcome to Czarny Staw
Wiła jest już drugim tomem serii horrorów młodzieżowych Roberta Ziębińskiego. Pierwszy z nich nazywa się Czarny Staw i opowiada o starciu grupki przyjaciół z demonem zamieszkującym tytułowy zbiornik wodny. Zacznijmy krótko od fabuły powieści. Spotykamy tutaj Kamila Jurę oraz grupkę jego przyjaciół: Długiego, Niedźwiedzia i Akirę. Paczka chodzi do szkoły podstawowej, w wolnych chwilach zajmuje się też polowaniem na niespokojne dusze. Jak się okazuje, miasteczko Czarny Staw aż kipi od zjawisk paranormalnych, dzięki czemu młodzi łowcy duchów mają ręce pełne roboty. Tym razem na ich drodze staje zjawa pięknej kobiety. Mimo uroku, jest ona odpowiedzialna za liczne zniknięcia ludzi, morderstwa, a nawet doprowadzenie mieszkańców miejscowości do obłędu. Kim jest tajemnicza Wi? Tego dowiecie się już z treści książki.
Od fana dla fanów
Robert Ziębiński znany jest na polskim rynku wydawniczym głównie jako miłośnik twórczości Stephena Kinga. Także moje pierwsze spotkanie z naszym rodzimym pisarzem odbyło się poprzez jego książkę Stephen King, Sprzedawca strachu. Czy imponująca znajomość dzieł Mistrza Grozy ma wpływ na kształt prozy Ziębińskiego? Zdecydowanie! Co więcej, działa to na korzyść polskiego pisarza. Oprócz licznych nawiązań do książek Kinga, główny bohater często ogląda filmy powstające na kanwie jego powieści. Można powiedzieć, że Ziębiński dodaje swojego ulubionego autora gdzie się tylko da. Także sama fabuła Wiły jest w dość oczywisty sposób inspirowana amerykańskim pisarzem. Małe miasteczko w samym środku lasu, duch polujący na grupkę dzieciaków, ataki paranormalnych sił w szkole, tajemniczy cmentarz w leśnych ostępach? Motywy są nam już dobrze znane, jednak rzadko pokazywane w polskich realiach. Osadzenie tego typu powieści na rodzimej prowincji dodaje oklepanym już tematom powiewu świeżości.
Słowiańskość? Nie tylko Wiedźmin!
Tak uwielbiana przez fanów Wiedźmina „słowiańskość” gra bardzo istotną rolę w Czarnym Stawie. Głównym przeciwnikiem młodych paranormalnych detektywów jest tytułowa wiła, czyli demon sprowadzający na ludzi obłęd. Według podań, stwory te zatańcowywały na śmierć napotkanych mężczyzn, oślepiały ich lub doprowadzały do szaleństwa. Książkowa zjawa do puli swoich zbrodni dodaje jeszcze krwawe morderstwa oraz opętania. Muszę przyznać, że mimo młodzieżowej otoczki, powieść naprawdę potrafi przestraszyć, także dorosłych czytelników. Widać tu horrorowe doświadczenie autora, niektóre sceny przywodzą na myśl genialne filmy grozy i autentycznie mrożą krew w żyłach. Pisarz nie ogranicza się też do użycia pogańskich demonów, które ostatnio cieszą się tak dużą popularnością na rynku wydawniczym, zarówno w sekcji książek jak i gier planszowych oraz komputerowych. Pojawia się tu także motyw „Krainy Twardowskiego”. Okazuje się bowiem, że znany chyba wszystkim czarnoksiężnik otrzymał ziemię w okolicach Czarnego Stawu od króla Zygmunta Augusta. Jak można się łatwo domyślić, poświęcał się na niej kontaktom z diabłem, zanim zaginął w tajemniczych okolicznościach. Bardzo dobry pomysł na odwołanie się do polskich legend oraz zbudowanie szerszej intrygi, na której oparte będą kolejne tomy serii. Tak jest, Robert Ziębiński planuje kolejne części Czarnego Stawu, za co niech będą mu dzięki!
Młodzieżówka wysokich lotów
Nie bardzo jest się do czego przyczepić w tej książce, mimo że bardzo bym chciał. Banalność oraz miejscowy brak logiki w działaniach bohaterów łatwo można wytłumaczyć tym, że powieść skierowana jest do młodzieży. Co więcej, Wiła i tak wychodzi poza ramy horroru młodzieżowego dzięki mocnym, krwawym scenom grozy, które wręcz ocierają się o gore. Słowem, autor nie traktuje młodzieży jak dzieci, przed którymi ukrywać należy przemoc. Powieść kieruje raczej do „młodych dorosłych” i nie boi się lać hektolitrów krwi, za co na pewno grupa docelowa będzie mu wdzięczna. Książka Ziębińskiego jest także bardzo filmowa. Jeśli producenci zainteresowaliby się serią, dostaliby gotowy scenariusz, według słów wydawcy, na „Stranger Things w polskich realiach”. Jak się bowiem okazuje, nie jest to jedynie pusty frazes, a powieść faktycznie jakością fabuły goni jeden z najlepszych seriali Netflixa ostatnich lat.
Koci pogromca duchów
Podsumowując, właśnie takiej literatury młodzieżowej nam trzeba! Widać tu bardzo dużą inspirację twórczością Kinga, ale właśnie to jest jedną z zalet prozy Ziębińskiego. Czarny Staw nie próbuje straszyć na siłę banalnymi motywami, ale kreuje potwora, który autentycznie wywołuje grozę, nawet u starszych czytelników. Wiła jest też naprawdę dobrze napisaną powieścią. Bohaterowie są charakterystyczni, otoczenie świetnie nakreślone, demon przerażający – tak to właśnie powinno wyglądać. Mamy tu nawet opiekuńczego kota – Pana Pulmana. Zwierzak, inspirowany zresztą pupilem autora, niejednokrotnie ratuje bohaterów przed nawiedzeniem ducha. Mimo tego, że sam jestem miłośnikiem psów, kocur w książce jest jedną z najlepszych postaci!