Pierwszy tom komiksu Vei przeczytałem jednym tchem. Wartka akcja sprawia, że nim się obejrzymy, jesteśmy na samym końcu tomu. Mało dialogów oraz piękne kadry sprawiają, że nie jest to trudna pozycja. Jednak czy przekłada się to na ciekawą historię?
Wojny bogów
Tytuł autorstwa szwedzkiej pary: Sary Elfgren i Karla Johnssona skupia się na wojnie pomiędzy Asami (bogowie) i Jotunami (olbrzymami) o panowanie nad Midgardem (Ziemią). Całość zaczyna się w momencie wyłowienia przez wikingów kobiety o imieniu Vei. Statek wojowników zmierza ku Jotunheimu. Drakkarem dowodzi książę Eldyr, który ma pod sobą spory oddział bitewnych. Jednym z nich jest Dal – wierny mu wojownik, który wycina na swym ciele runy za każdym razem, gdy kogoś zabije.
Pech chciał, że statek przed samym Jotunheimem trafia na sztorm. Na plaży ląduje Dal oraz tytułowa Vei. Na początku nie potrafią się dobrze ze sobą dogadać, jednak z czasem przyjdzie im wspólnie podróżować i stawiać czoła problemom.
Podczas całej historii spotkamy innych bogów z Asgardu, takich jak Odyn, Thor, Hela czy też Loki, który w komiksie odgrywa sporą rolę. Na uwagę zasługują też Jotunami. To olbrzymi uważani przez mieszkańców Jotunheimu za bóstwo. Ludność oddaje im cześć i chętnie zgłasza się na wojowników do walki o Midgard przeciwko osobnikom wystawionym przez bogów z Asgardu. I właśnie na jednej z takich walk na arenie skupia się 1 tom komiksu Vei.
Jednak nie jest to historia wysokich lotów. Tak jak wspominałem na wstępie, szybko się czyta, jednak nie porywa. Pomimo tego z chęcią zobaczę kolejny tom, ponieważ chcę się dowiedzieć, co wydarzy się dalej w kwestii konfliktu bogów. Pozycja jest dobra dla tych, którzy dopiero zaczynają przygodę z komiksami. Jednak dla starszych wyjadaczy, całość może okazać się trochę płytka.
Jakie to ładne
Pod względem oprawy graficznej Vei nie mam nic do zarzucenia. Ciepła paleta barw, jaka została użyta do pomalowania całości, naprawdę cieszy oko. Walki przedstawione są bardzo szczegółowo – czuć dynamikę. Projekty postaci, stworów i krajobrazów bardzo przypadły mi do gustu. W przypadku bogów podkreślone są ich charakterystyczne cechy.
W kwestii graficznej nie obyło się bez małych zgrzytów. Czasami kadry czy postacie są mocno przerysowane. Pojawiły się również momenty, gdzie perspektywa kulała. Jednak nie są to aż tak rażące błędy, które przyczyniłyby się do gorszego odbioru pozycji.
Na koniec
Vei nie jest złą, ale też nie jest dobrą pozycją. Powinna przypaść do gustu jako szybka lektura. Sam przeczytałem całość w niecałą godzinę w pociągu, w drodze na Pyrkon. Historia nie jest wysokich lotów, jednak zapadła mi w pamięci i chętnie poznam dalsze losy naszej walecznej bohaterki.