Zaczynamy!
Sprawcą całego zamieszania jest Hope S. Hwang znany między innymi z pozycji Sherlock czy Najemnicy, a za oprawą graficzną stoi Oliver Mootoo. Dzięki niezawodnemu wydawnictwu Rebel możemy cieszyć się polską wersją. Za pomocą Ganimedesa oraz dodatku Księżyc możemy wcielić się w wielkich mocarzy, którzy dyktują warunki. Dowodzimy wielką korporacją, która zajmuje się kosmicznymi lotami i pozwala na kolonizowanie nowych terenów oraz planet. Naszym zadaniem jest znajdowanie coraz to nowych specjalistów z różnych dziedzin, rekrutowanie, a następnie przenoszenie ich do specjalnej bazy, by potem rozsyłać ich po całej galaktyce i rozszerzać wpływy. Oczywiście wszystko musi być zrobione tak, aby nikt nie miał podejrzeń co do naszej rzetelności.
Kosmiczne pudełka
Podstawowa gra zapakowana jest w duże pudełko, ale dodatek ma znacznie mniejsze rozmiary. Ganimedes zawiera pięćdziesiąt dwa pionki kolonizatorów, cztery znaczniki reputacji, trzydzieści płytek pracowników, dziewięćdziesiąt kart wahadłowców oraz promów, cztery plansze dla graczy, instrukcję. Księżyc ma po cztery plansze Księżyca i Rady Ganimedesa, szesnaście płytek doradców, dziewięć żetonów, sześć drewnianych pionków, arkusz pomocy i wskazówki, jak grać.
Trzeba przyznać, że pod względem wykonania Ganimedes i Księżyc wypadają naprawdę zacnie. Elementów jest naprawdę sporo, a tektura jest gruba i dobrej jakości, więc nie ma obawy, że tytuł nie zostanie z nami na długo. Same ilustracje są naprawdę dobrze dobrane oraz wprowadzają w klimat międzygalaktycznych wojaży. Drewniane pionki to chyba mój ulubiony element, a największym z nich są planszetki dla każdego uczestnika, na których widać z bocznego rzutu ciała niebieskie, takie jak Ziemia czy Ganimedes.
Czas zacząć zabawę
Każdy uczestnik staje się pracownikiem korporacji i walczy o najlepsze efekty. Nie ma już miejsca na sentymenty, czas zacząć rywalizację. Naszym zadaniem jest wysyłanie kolonizatorów i odkrywanie nowych terenów w wielkiej galaktyce. Oczywiście interesują nas specjaliści z różnych branż, każda jest reprezentowana przez konkretny kolor. Zaczyna się od przekazania graczom po jednej planszetce. Wszystkie pozostałe elementy, jak płytki kolonizatorów oraz talie kart odpowiadające za loty w kosmos, powinny być w zasięgu rąk wszystkich uczestników. Nie można zapomnieć, że każdy dostaje również znacznik reputacji, żeby wiedział, na czym stoi.
Ahoj, przygodo!
Kiedy już wszystko jest przygotowane, to uczestnicy losują po cztery karty z trzech talii. Następnie każdy decyduje się na dwa promy kosmiczne i lokuje je na Ganimedesie. Kiedy już przygotowania zostały zakończone, czas na przejście do akcji, a konkretnie jednej z trzech w każdej turze. Pierwsza propozycja to wybranie płytki kolonizatora, za pomocą której rekrutuje się ochotników, a jeśli zbiera się płytki tego samego typu, to ich działanie wzrasta. Maksymalnie można posiadać tylko trzy sztuki, więc jeśli jest ich za dużo, to coś trzeba odrzucić. Potem idzie się za instrukcjami z kartonika. Drugim wyjściem jest posiłkowanie się kartą wahadłowca w celu przenoszenia swoich pracowników między Ziemią a Marsem lub nim i Ganimedesem. Często można znaleźć również bonusy w typie konkretnego specjalisty. Jest jeszcze trzecia wersja skupiająca się na podstawowych czynnościach, mianowicie odrzuca się znaczniki kolonizatorów i rekrutuje się kolejnych zainteresowanych. Można również ich wymieniać albo skupić się na sobie i podnoszeniu poziomu reputacji, która jest ważna, gdyż może namieszać w ostatecznej punktacji. Tylko od gracza zależy, na co się zdecyduje i czego potrzebuje w danym momencie.
Po przejściu tych kroków nasi pracownicy trafiają na księżyc Jowisza i mogą wejść do jednego z dwóch promów udających się w przestrzeń kosmiczną, ale jak zawsze nic nie jest łatwe. Pierwszy prom przyjmuje załogantów tylko w jednym kolorze, innym wara, zaś w drugim muszą pojawić się przedstawiciele wszystkich barw. Jeśli podczas naszych działań pracownik nigdzie się nie załapie, zostaje mu tylko samotne szybowanie po kosmosie. Po zapełnieniu statku rusza on na wyprawę, a potrzebna karta jest odkładana gdzieś niedaleko, ponieważ przyda się pod koniec gry. Starą zastępujemy nową. Finisz pojawia się, kiedy jeden z uczestników wyśle cztery promy do akcji, a osoba z najwyższą liczbą punktów wygrywa.
W Ganimedesie ważne są szczegóły, jeśli się je pominie, można stracić możliwość wykonywania dodatkowych akcji. Na przykład: każda płytka ma znaczek i jeśli podczas dobierania wylosuje się identyczny, z tym który mamy u siebie, można akcję wykonywać kilka razy.
Co tu się stało?
Jednym z elementów, który wniósł dość sporo frustracji, jest instrukcja. Z założenia ma pomagać, ale tym razem było inaczej. Często wprowadzała mętlik, a dalsze kroki były niejasne. Szczególnie kiedy od graczy zależy, jak będą odbierać dany zapis, co może wywoływać niepotrzebne konflikty. Jestem pewna, że dla nieznających tematu bądź świeżaków w świecie gier będzie nie lada wyzwaniem.
Czas na dodatki
Ale nie samą podstawką człowiek żyje, gdyż można do zabawy dołączyć Księżyc. Zdecydowanie daje więcej możliwości. Każdy uczestnik otrzymuje nową lokację, czyli tytułowy Księżyc. Dokłada się go do posiadanej planszy. To właśnie na nim szkoli się najlepszych z najlepszych, najbardziej wybitne umysły, które wspomogą nas w działaniach, jeśli tylko dostaną się na Ganimedesa.
Dzięki dodatkowi można dobrać dodatkową płytkę działania i położyć na planszy z księżycem. Pozwala to rekrutować więcej osób, a tym samym szybciej zapełnić promy, oraz rozwinąć potencjał i zaskoczyć przeciwnika nietypowymi zagrywkami.
Jeśli chodzi o fizyczne działania, to gracze dostają nową postać – pionek, który rusza z księżyca, a kiedy wszystko pójdzie po naszej myśli i dobije do mety, to otrzymujemy arkusz doradcy i umieszczamy go na planszetce. Nie ukrywam, że specjaliści mogą bardzo dużo pomóc, ale również namieszać. Wszystko jest dość zagmatwane i trzeba naprawdę się skupić, żeby wyciągnąć cały sens. Do tego wydłuża to tury, co może być plusem i minusem.
Na pewno jest to ciekawe urozmaicenie podstawowej wersji tytułu, a do tego instrukcja jest o wiele lepiej przyswajalna niż ta w podstawie. Oczywiście najpierw zalecam rozgrywkę bez dodatku, żeby trochę „wgryźć” się w tytuł. Nużące i skomplikowane opisy mogą odstraszać, ale kiedy załapie się mechanikę, to naprawdę wszystko idzie płynnie. Księżyc to ciekawy dodatek i wart dokupienia.
Werdykt zapadł
Patrząc całościowo, to Ganimedes jest tytułem wartym uwagi. Zasady nie są skomplikowane, a po zapoznaniu się ze wszystkimi mechanikami rozgrywka toczy się płynnie i konkretnym tempem. Wszystko opiera się na logicznych i przemyślanych działaniach, gdyż każdy ruch ma znaczenie, a tylko od nas zależy, którą z trzech akcji wykorzystamy. Na różnych etapach liczą się inne rzeczy. Przede wszystkim trzeba umieć korzystać z otrzymanych środków i dobrze nimi zarządzać.
Tytuł przeznaczono dla maksymalnie czterech osób od czternastego roku życia, a jedna rozgrywka trwa średnio od trzydziestu do czterdziestu minut, chyba że dorzuci się Księżyc, wtedy siedzi się trochę dłużej. Trzeba pamiętać, że nie jest to propozycja dla laików, którzy mogą się zniechęcić nieudanymi próbami bez odpowiedniego nastawienia. Tym bardziej wytrwałym polecam, ponieważ Ganimedes to pozycja dość nietypowa.