Wszyscy doskonale pamiętamy japońską dobranockę, na którą przywoływała przed telewizory przepiękna piosenka w wykonaniu Zbigniewa Wodeckiego. Przygody pszczółki Mai i jej, odrobinę ciamajdowatego, kompana Gucia uczyły i bawiły. Sam dubbing okazał się małym arcydziełem. Niezwykła animacja zapadła głęboko w pamięć tych, którzy wychowywali się w Polsce w latach 90-tych, podejrzewam, że w innych krajach było podobnie.
W łąkowej stolicy organizowane są Igrzyska Ulimpijskie. Udział w zawodach sportowych to wielkie marzenie głównej bohaterki. Cesarzowa Miodka-Zdroju woli jednak, by mieszkańcy Makowej Łąki oddali na potrzeby imprezy swoje zbiory niż wystawiali zawodników do wyścigu o puchar. Na skutek swojej porywczej natury Maja otrzymuje możliwość wzięcia udziału w Igrzyskach, ale ewentualne niepowodzenie byłoby tragiczne w skutkach dla jej Ula.
W duchu współpracy
Twórcy animacji opowiadają swoją historię w dosyć schematyczny sposób. Mówią widzom o wartości zdrowej rywalizacji i pracy zespołowej. Najważniejsze to trzymać się razem, przezwyciężać słabości i być wobec siebie szczerym. Pełno tu uniwersalnej symboliki, która będzie czytelna, zarówno dla najmłodszych, jak i dla tych nieco starszych. Doceniam ponadczasowość przekazu, ale ganię zbytnią odtwórczość, w końcu motyw ciamajd zdobywających trofeów mimo trudności jest już ograny.
Pełen przekrój postaw
Ogromnym plusem jest szeroki wachlarz charakterów. Motywacje protagonistów, ich śmiesznostki, przywary i zalety są podkreślane na każdym kroku i to w bardzo przystępny sposób. Można powiedzieć, że pomimo pewnych cech i jednocześnie dzięki nim udaje się dotrzeć tak wysoko. To bardzo ważne, jeśli chcemy, by młodsza widownia wyniosła z seansu wartościową naukę.
Z morałem
Przez większość czasu widz jest prowadzony przez opowieść z jedną myślą przewodnią pod rękę. Bardzo ważna jest współpraca i rozważne działanie. Dzieci muszą słuchać dorosłych, ale powinny też czasami umieć myśleć samodzielnie i ponosić odpowiedzialność za tę autonomię. Konstrukcja jest harmonijna i w systematyczny sposób zmierza do pointy. Wbrew pozorom Pszczółka Maja: Miodowe Igrzyska to zrównoważona mieszanka miodu z dziegciem.
Animacja
Według mnie strona wizualna pozostawia trochę do życzenia. Czy te wszystkie blockbusterowe produkcje gigantów takich jak Disney PIXAR® czy Dream Works® „rozpieściły” moje oko? Nie mogę pozbyć się wrażenia, że miejscami grafika mogłaby być lepsza. Nie wiem, czy grupa docelowa twórców zauważy ubogość tekstur, ja widzę i nie potrafię o tym nie wspomnieć.
Podsumowanie
Chociaż animacja nie obfituje w zamaskowane żarty dla dorosłej widowni, ogląda się ją dobrze. Prostota przekazu wymieszana z ciekawie wymyślonymi postaciami zdaje egzamin, jednakże bez wyróżnienia. Znana z czasów dzieciństwa melodia, którą słyszymy na samym początku, robi swoje i wprowadza przyjemny klimat.